Recenzja filmu

Gówniany horror (2003)
Rick Popko
Dan West

Shitman

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku światło dzienne ujrzało kilka obrazów o naprawdę "znamienitych" tytułach. Wymienić tu można: "Jak rozczłonkowałem mamę", "Night of
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku światło dzienne ujrzało kilka obrazów o naprawdę "znamienitych" tytułach. Wymienić tu można: "Jak rozczłonkowałem mamę", "Night of Bloody Horror", "Daddy's Deadly Darling" czy "Scream Bloody Murder". Wszystkie one miały dwie cechy wspólne: przyciągały widzów tytułami i były fatalnie wykonane. Rick Popko i Dan West niewątpliwie nakręcili obraz o równie "genialnym" tytule. Jednak czy "Monsturd", w odróżnieniu od wyżej wymienionych, ma do zaoferowania cokolwiek innego niż tylko nazwę?

"Gówniany horror" zawiera w sobie dwa elementy. Tani humor B-, C- lub jeszcze niższych -klasowo produkcji połączono z wariacją monster movie. Jack Schmidt, seryjny zabójca, ucieka z więzienia. Ściga go policja i FBI. Podczas pościgu chowa się on w kanałach. Tam wpada do zbiornika ze środkami chemicznymi, uprzednio wylanymi przez firmę Dutech. Mieszanka ludzkich ekskrementów oraz chemikaliów sprawia, że Schmidt ulega mutacji. Staje się humanoidalnym osobnikiem zbudowanym z kału. Co więcej zaczyna zabijać ludzi w ich własnych łazienkach…

"Monsturd" dostarcza mieszanych uczuć. Momentami ma się wrażenie, że twórcy doskonale wiedzieli, że robią naprawdę zły film. Chodziło im tylko o zgrywę i dobrą zabawę w czasie jego kręcenia. Niektóre fragmenty jednak zacierają owy obraz. Są one tak marnie zrealizowane, że jedyna myśl brzmi „to naprawdę gówniany film”. Ten dysonans powoduje, że niestety nie można ocenić całości jako z góry zamierzonej, autoironicznej parodii filmów z potworami. To tylko marny, wręcz amatorsko wykonany, filmik bazujący na absurdalnym pomyśle.

Niski budżet widać w każdym ujęciu. Shitman (prawda, że po angielsku lepiej brzmi?) wygląda jak roztopiony stos batoników. Kału na pewno nie przypomina. Czy to dobrze? To już zależy od indywidualnego podejścia każdego odbiorcy i tego, jak mocny ma żołądek. Osobiście mizerne efekty specjalne poczytuję jako wadę. Co więcej potworek, który miał być obrzydliwy sprawił, że poczułem się głodny. W każdym razie tak podziałała na mnie owa maź, którą wziąłem za czekoladę.

Od strony aktorskiej także otrzymujemy prawdziwy popis. Prawdę mówiąc wyższy poziom artystyczny prezentują nawet niektóre filmy soft-porno. Od aktorów wymaga się naturalności. Obsada "Monsturd" stanowi tego przeciwieństwo. Jest sztywna i całkowicie niewiarygodna. Z drugiej strony czego wymagać niemal od samych debiutantów, którzy dodatkowo występują w filmie o potworze z gówna i mają wygłaszać na ten temat poważne kwestie. Pewnie niemal każdy wypadłby sztywno mając świadomość w czym będzie oglądany.

"Gówniany horror" ma jednak kilka scen, przy których może pojawić się nieśmiały uśmiech. Rozmowa dziewczynki z ojcem o wielkiej, gadającej kupie, zbrojenie się policjantów w pieluchy czy dialog Shitmana ze swym "stwórcą" są tak niepoważnymi momentami, że ciężko się powstrzymać. Krótko mówiąc: tak głupie, że aż śmieszne.

Przy całej swej absurdalności pomysł Popko i Westa ma pewny potencjał. Gdyby wzięli się za niego zawodowcy, może i powstałby pastisz uważany, przez wąski krąg kinomanów, za klasyk. Póki co mamy obraz, który nadaje zupełnie nowego wymiaru zwrotom "gówniana sprawa" i "czuję się jak gówno". Pamiętajcie o tym, gdy użyjecie ich następnym razem.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones