Recenzja filmu

Nieznajomi (2008)
Bryan Bertino
Liv Tyler
Scott Speedman

Siódma woda po "Funny Games"

W kinematografii istnieje kilka uniwersalnych zasad mówiących o tym, czym powinni się twórcy filmów kierować, aby osiągnąć sukces. Autorem jednej z nich jest Alfred Hitchcock, który powiedział:
W kinematografii istnieje kilka uniwersalnych zasad mówiących o tym, czym powinni się twórcy filmów kierować, aby osiągnąć sukces. Autorem jednej z nich jest Alfred Hitchcock, który powiedział: "Najpierw powinno być trzęsienie ziemi, a potem napięcie będzie rosnąć". Inna, równie często powtarzana zasada mówi o tym, że "największy strach wywołuje coś, czego nie widzimy, czego nie znamy". Producenci "Nieznajomych" wzięli sobie obie te porady do serca. Niestety - nie zrozumieli żadnej. Niewątpliwie "trzęsieniem ziemi" dla Jamesa (w tej roli Scott Speedman) jest odrzucenie oświadczyn przez jego dziewczynę - Kirsten (Liv Tyler). James wszystko starannie zaplanował - po zaręczynach miał udać się wraz ze swoją wybranką do domu, gdzie planował spędzenie wspólnego romantycznego wieczoru. Jako że Kirsten tego typu sformalizowanie związku raczej nie odpowiadało, obydwoje niedoszłych narzeczonych przybywa do wspomnianej chatki w dość mizernych nastrojach. Sytuacja była co prawda jeszcze do uratowania, ale w najmniej odpowiednim momencie rozległo się pukanie do drzwi... i się zaczyna... Zaczyna się przedstawienie pełne niedorzeczności, irracjonalnych zachowań bohaterów, braku scenariuszowej logiki, zakończone kompletnie pozbawione sensu. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się po tym filmie klonu "Funny Games". Swoje nadzieje opierałem na tym co widać na plakacie (trójka zamaskowanych nieznajomych, mających niewątpliwie niezbyt przyjazne plany wobec głównych bohaterów) oraz na popularności owego filmu ostatnimi czasy w USA (właśnie nakręcono remake "Funny Games U. S."). Niestety, zawiodłem się srodze. Przede wszystkim oprawcy niby tak jak chłopaki w bieli z "Funny Games" są przedstawicielami "zła w stanie czystym", jednak pojawiają się tu delikatne sugestie co do innych motywów działania zamaskowanych strangers. Mam spore wątpliwości, czy twórcy sami do końca się zastanowili, czy jest jakiś sens w terrorze, którego ofiarami padają James i Kirsten - ja jednak korzystając z prawa recenzenta, pokuszę się o pewną, przyznaję, dość kuriozalną interpretację. Zważywszy na moment pojawienia się nieznajomych, jak i pewne wydarzenie z epilogu filmu (kiedy jest już "po wszystkim"), można dojść do wniosku, że... karzą oni niedoszłych narzeczonych za próbę odbycia przedmałżeńskiego stosunku (sic!). Ostrzegałem, że będzie kuriozalnie. Ale, niech odpowiedzą Ci, co film obejrzeli - czy to jest logiczne? Na pewno więcej w mojej teorii logiki, niż w scenariuszu "Nieznajomych". Ileż to razy z irytacją obserwowaliśmy na ekranie osoby w stanie największego zagrożenia, które całkiem bez sensu i wbrew zasadom instynktu samozachowawczego postanawiają się rozdzielić... albo chowają się w szafie z nadzieją, że nie zostaną tam zauważone... Wydawać by się mogło, że jeżeli bohaterowie zostali przez scenarzystów pozbawieni zdrowego rozsądku to wszystko można było już sobie gładko ułożyć i jakoś pchać akcję do przodu. Nic bardziej mylnego. Twórcy poszli sobie jeszcze bardziej na rękę i w momentach, gdy nie wystarcza głupoty Jamesa i Kirsten, wprowadzają dodatkową postać, żeby jeszcze bardziej, sztucznie, zwiększyć dramaturgię. Na plus należy zapisać napięcie, które jest całkiem - przynajmniej w pierwszej części filmu - umiejętnie podtrzymywane. Dzieje się to dzięki zastosowaniu drugiej zasady, wymienionej przeze mnie we wstępie tegoż tekstu. Dopóki nie widzimy prześladowców i nie przyzwyczajamy się do ich coraz częstszej obecności na ekranie - jest całkiem strasznie. Nie spodziewałem się po tym filmie wiele. Dostałem jednak jeszcze mniej niż oczekiwałem. Nudny, słaby, przewidywalny film. A znając życie, to pewnie niedługo powstanie sequel, prequel, sequel prequela itd., i zostanie zawarta w nich cała prawda o nieznajomych. A póki co - przedmałżeńskim zbliżeniom seksualnym mówimy stanowcze NIE!! Żartowałem oczywiście...
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pomimo nieprzychylnych komentarzy na temat "Nieznajomych" postanowiłem zobaczyć film i sam przekonać... czytaj więcej
Bryan Bertino to tegoroczny nowicjusz i debiutant. Jego najnowsze dzieło, przyprawia ludzi o dreszcze,... czytaj więcej
"To wydarzyło się naprawdę" - już na początku seansu widz zostaje potraktowany takim oto stwierdzeniem.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones