Recenzja filmu

Męczennicy (2015)
Kevin Goetz
Michael Goetz
Troian Bellisario
Bailey Noble

Skazani na nudę

Remake "Martyrs. Skazani na strach" z pewnością na siebie zarobi, jako że na żerowaniu na powszechnie znanych, prowokatorskich produkcjach rzadko wychodzi się niekorzystnie finansowo, jednak
Francuskiego horroru "torture porn"Pascala Laugiera, "Martyrs. Skazani na strach",na pewno nie trzeba nikomu przedstawiać - w końcu jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych przedstawicieli nurtu francuskiej ekstremy. Niektórych widzów zszokował i zaniepokoił, jednych może oczarował, a drugich odstręczył i obrzydził, ale niezależnie od tego, czy miało się pozytywne czy negatywne odczucia, obraz pewnie w każdym pozostawił ślad, który nie ulotnił się zaraz po napisach końcowych. Kiedy świat obiegła wiadomość, że w USA szykuje się remake, fani oryginału zapewne poczuli się zmartwieni, i to nie bezpodstawnie - wiadomo nie od dziś, że jeśli tylko jakiś nieamerykański film osiągnie wystarczająco duży sukces, zaraz znajdzie się tabun chętnych, żeby na znanym tytule natrzepać zielonych, co może nie byłoby tragedią, gdyby tylko większość twórców tych "odgrzewanych kotletów" nie miała w głębokim poważaniu jakości swoich dzieł. Niestety,"Martyrs"reżyseriiKevinaiMichaelaGoetzów nie zalicza się do rzadkich wyjątków od reguły i potwierdza obawy, jakie część z Was żywi... Ba, prawdopodobnie jest nawet jeszcze gorzej, niż się spodziewacie.

Fabuła jest podobna do pierwowzoru, a bardziej znaczące odstępstwa mają miejsce dopiero w drugiej części filmu. Na początku mamy więc małą Lucie, uciekającą od ludzi, którzy bezlitośnie ją torturowali przez bliżej nieokreślony czas, i sierociniec, gdzie dziewczynka zaprzyjaźnia się z Anną. Lucie nie zna tożsamości swoich oprawców, nie wie też, jak wyglądają, ale po dziesięciu latach od swoich tragicznych przeżyć przez przypadek ich odnajduje i urządza im jatkę... Problem "Martyrs"nie tkwi ani w zbytniej wierności oryginałowi, ani w zbędnych zmianach w scenariuszu, a całkowitym wyjałowieniu przez twórców nietuzinkowej, pełnej niedopowiedzeń i subtelnych wątków historii. To, co uLaugierasprawiało, że cierpła skóra i chciało się odwrócić wzrok od ekranu, równocześnie podsycając ciekawość i przytwierdzając twardo do fotela, u braci Goetz doszczętnie wyplewiono, a powstałej w ten sposób pustki nie zapełniono niczym, co mogłoby nam chociaż minimalnie wynagrodzić braki.

Nietypowa przyjaźń pomiędzy Lucie i Anną została potraktowana płytko, tak samo jak zarys samych postaci oraz ich psychologiczny rozwój, w wyniku czego los dwóch głównych bohaterek nie mógłby być nam bardziej obojętny. Chociaż gra aktorska ich odtwórczyń,Bailey Noble(Anna) iTroian Bellisario(Lucie), nie jest najwyższych lotów, trudno jest nawet mieć o to do nich pretensje - nie można przecież wymagać od obsady cudów, jeśli role są kiepskie.Faktor szoku również praktycznie nie istnieje, a cała dosłowna brutalność, z jakiej znane jest dziełoLaugiera, została zastąpiona mocno stonowaną, odrealnioną przemocą, gdzie w oko kole albo CGI marnej jakości, albo chaotyczny montaż, mający "uchronić" widza przed zbyt dokładnym widokiem makabry. Chyba tylko dla czystej formalności - aby wciąż można było ozdobić produkcję etykietką "torture porn", mimo iż tortur jest jak na lekarstwo, a bohaterki nie są nawet ucharakteryzowane na osoby torturowane - pozostawiono jedną jedyną poprawnie zrealizowaną, choć kilkusekundową, soczystą scenkę, która jednak też nie wybija się ponad stylistyczny standard komercyjnego kina ostatnich lat.

W imię maksymalnego poszerzenia grupy wiekowej potencjalnych odbiorców "Martyrs"ucierpiała nie tylko jakość krwawych scen,lecz także drugie dno fabuły... Którego właściwie nie ma tutaj w ogóle. W przypadku obrazuLaugierana pewno również znajdzie się wielu widzów, którzy zaprzeczą, jakoby celem reżysera było wplecenie w niepokojącą historię, gdzie prym wiedzie ból, jakichkolwiek przesłań, ale pole do dyskusji na ten temat jest szerokie, a argumentów przemawiających za tym, że film nie został nakręcony dla samego skandalu, nie brakuje. Twórcy remake'u zapewne chcieli zwolnić publiczność z konieczności zbyt intensywnego myślenia podczas seansu, zwiększając czysto rozrywkowe walory produkcji ("ciężkie" kino przecież się nie sprzedaje), lecz w swoich zamiarach polegli na całej linii. "Martyrs"jest typowym, rozwodnionym aż do bólu horrorkiem dla nastolatków, który jednak raczej nie zadowoli nawet swojej grupy docelowej, gdyż nie oferuje ani krzty dobrej zabawy pod żadnym względem - od początku do końca jest nudny jak schnąca farba i nie pokazuje nic, co już nie zostałoby pokazane gdzie indziej, i to dużo lepiej.

Film braci Goetz mógłby się chociaż trochę uratować brutalnością, ale całkowity brak zarówno mocnego gore, jak i jakichkolwiek wskazówek, że poza kadrem może dziać się coś bardziej przerażającego niż w większości kręconych na jedno kopyto, mainstreamowych amerykańskich horrorów, eliminują wszelkie szanse "Martyrs"na zapisanie się w pamięci widzów. Obraz z pewnością na siebie zarobi, jako że na żerowaniu na powszechnie znanych, prowokatorskich pozycjach rzadko wychodzi się niekorzystnie finansowo, jednak szczere uznanie publiki to już zupełnie inna para kaloszy i twórcy prawdopodobnie będą mogli sobie jedynie o nim pomarzyć. Kiepski remake to nic nowego, lecz nawet gdyby amerykańska wersja "Martyrs. Skazani na strach"była oryginalnym dziełem, i tak lokowałaby się grubo poniżej przeciętnej.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones