Recenzja filmu

Littlerock (2010)
Mike Ott
Atsuko Okatsuka
Cory Zacharia

Sny pod warstwą kurzu

"Littlerock" ogląda się początkowo jak dokument. Reżyser Mike Ott kręci kolejne sceny kamerą z ręki, zachowując delikatny dystans do swoich bohaterów.
Nuda, nic się nie dzieje. Kultowy cytat z "Rejsu" Marka Piwowskiego idealnie oddaje atmosferę panującą w miasteczku Little Rock. Z braku lepszych zajęć jego młodzi mieszkańcy regularnie sięgają po puszki z piwem i fajki z ziołem. Little Rock to brat bliźniak zabitej dechami dziury z "Ostatniego seansu filmowego" - te same puste twarze, pokryty grubą warstwą piachu krajobraz, brak perspektyw i marzeń.

W okolicy pojawia się przejazdem japońskie rodzeństwo, Atsuko i Rintaro. Na polecenie ojca jadą obejrzeć miejsca związane z przeszłością ich dziadka. Rintaro stara się zachować fason i dotrzeć jak najszybciej do celu podróży. Atsuko wolałaby z kolei poznać Stany Zjednoczone i rozsmakować się w mitycznym American Dream. Szkoda więc, że miejscowi mają jej tak niewiele do zaoferowania.

"Littlerock" ogląda się początkowo jak dokument. Reżyser Mike Ott kręci kolejne sceny kamerą z ręki, zachowując delikatny dystans do swoich bohaterów. Ekranowy komizm bierze się przede wszystkim z faktu, że Atsuko nie mówi po angielsku, a jej nowi znajomi nie znają japońskiego. W najzabawniejszym i najbardziej wzruszającym momencie filmu dziewczyna prowadzi rozmowę telefoniczną z zakochanym w niej lekko zniewieściałym młodzieńcem. Oboje powtarzają tylko w swoich językach: Nie rozumiem cię. W dobie powszechnej globalizacji wciąż ciężko jest nam nawiązać kontakt i zestroić emocje. Sympatię traktujemy jako miłość, współczucie myli nam się z oznakami pożądania itd.

Popełniając kolejne pomyłki, Atsuko uczy się jednak samej siebie. Jest klasyczną bohaterką kina drogi, która w trakcie swojej wędrówki przechodzi wewnętrzną metamorfozę. "Littlerock" nie mówi niby niczego nowego, ale za sprawą dobrych aktorów i bezpretensjonalnego podejścia do tematu reżyserowi udaje się wyjść obronną ręką z pułapki banału. Film Otta z pewnością znajdzie kilku miłośników wśród widzów tegorocznego festiwalu.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones