Recenzja filmu

Plan ucieczki (2013)
Mikael Håfström
Sylvester Stallone
Arnold Schwarzenegger

Starsi panowie dwaj

Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone to niekwestionowane ikony kina akcji lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Choć czasy największej świetności mają już za sobą, a zaawansowany wiek
Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone to niekwestionowane ikony kina akcji lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Choć czasy największej świetności mają już za sobą, a zaawansowany wiek siłą rzeczy nie pozwala im na tak efektowne wyczyny jak kiedyś, ich nazwiska wciąż elektryzują rzesze fanów na całym świecie. Kto z nas – wyznawców starych dobrych akcyjniaków – nie czekał niecierpliwie na ich ekranowe spotkanie w pierwszych "Niezniszczalnych"? Kto z nas nie chciał, by stary, dobry Arnie po zakończeniu kariery gubernatora Kalifornii nie powrócił jeszcze do aktorstwa? Życzenia się spełniają, ale czy mogą zadowolić fanów?
 
To pierwsze pytanie, które nasuwa się przy styczności z "Planem ucieczki". Drugie brzmi: czy film realizujący klasyczny schemat ucieczki z więzienia ma do zaoferowania coś oryginalnego i czy w ogóle może stawać w szranki z takimi produkcjami jak "Ucieczka z Alcatraz" z Clintem Eastwoodem, pierwszy sezon serialowego "Prison Break" czy nawet "Osadzony" z… Sylvestrem Stallone'em?

 

Kluczowym słowem jest tu "schemat", który choć realizowany bardzo poprawnie, jest to bólu przewidywalny i standardowy. Historia światowej sławy specjalisty od zabezpieczeń podstępem osadzonego w jednym z więzień zaprojektowanych według jego wskazań żywcem przypomina wszystkie podobne opowieści, a zarazem nie dodaje od siebie nic świeżego. Bohater wrobiony, bohater uwięziony, bohater załamany, bohater znajduje sprzymierzeńca, zwrot akcji, odkrycie utajonych motywów, wielki czarny charakter (w tym przypadku naturalnie naczelnik więzienia), zwrot akcji, konstrukcja i realizacja tytułowego planu ucieczki, jeszcze jeden zwrot akcji i finał – tak można przedstawić cały szkielet filmu.
 
Ktoś powie, że sporo tu spoilerów, inny – że wcale, a powyższy akapit to żaden zarzut, skoro każdy film tego typu realizuje podobne założenia. Rzecz w tym, że w "Planie ucieczki" żaden z powyższych aspektów nie urzeka i nie angażuje, scenariusz jest zbiorem klisz, które każdy z nas ma w głowie, gdy tylko spogląda na filmy więzienne. Liczne zwroty akcji można z miejsca odgadnąć, podobnie jak cały rozwój fabuły od A do Z, a przecież o zaskoczenie powinno tu chodzić. Z drugiej strony jeżeli przyjmiemy, że ta produkcja to nie thriller, ale film akcji, nie będzie wiele lepiej – parę walk i strzelanin to wszystko, co mają nam do zaoferowania scenarzyści i reżyser Mikael Håfström (swoją drogą twórca całkiem udanego thrillera "Wykolejony").

 

Smutną prawdą jest to, że na "Plan ucieczki" nikt nie zwróciłby najmniejszej uwagi, gdyby nie główny duet. To możliwość zobaczenia na ekranie Slya i Arniego była głównym (a właściwie jedynym) wabikiem na widzów. Obaj panowie raczą nas dialogami pełnymi ciętych, choć często czerstwych ripost i żartów, a jednocześnie czuć między nimi autentyczną sympatię. To akurat duży plus filmu. Miło jest wrócić myślami do starej dobrej stylistyki dawnych lat, a rozmowy dwóch dawnych herosów przy więziennym stole przypominają nostalgiczne wspomnienia o latach świetności. Mądrze zostały też rozrysowane postaci obu aktorów. Stallone i Schwarzenegger nie wyczyniają rzeczy nadzwyczajnych, ich bohaterowie odznaczają się dużą inteligencją, sprytem i wolą walki, ale ich siła tkwi raczej w harcie ducha niż w sile mięśni, dzięki czemu nie wydają się nierealistyczni czy przerysowani.
 
Możliwość obejrzenia na ekranie Rambo uciekającego z więzienia wraz z Terminatorem to główny powód, dla którego warto zwrócić uwagę na tę produkcję. Choć fabuła, akcja i jej realizacja nie rażą szczególnymi błędami i nie sprawiają wrażenia amatorszczyzny, nie oferują też niczego, czego byśmy wcześniej nie widzieli po wielokroć. "Plan ucieczki" jako film sensacyjny pozostaje dość bezbarwnym średniakiem, jest za to miłą okazją do nostalgicznego spotkania z legendami kina akcji. Film dla fanów, nie dla poszukujących nowych rozwiązań i świeżych pomysłów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dwóch największych twardzieli kina akcji, jakich matka Ziemia nosiła; dwie największe (niemalże... czytaj więcej
Recenzja zawiera spoilery! Po udanym powrocie na srebrny ekran Arnold Schwarzenegger i będący na... czytaj więcej