Seria ''Szybcy i wściekli'' na zawsze zmieniła oblicze kina samochodowego. Widowiskowe pościgi, szybka dynamiczna akcja oraz piękne sportowe wozy. Niemiecka kinematografia czerpie garściami z
Seria ''Szybcy i wściekli'' na zawsze zmieniła oblicze kina samochodowego. Widowiskowe pościgi, szybka dynamiczna akcja oraz piękne sportowe wozy. Niemiecka kinematografia czerpie garściami z amerykańskiego kina. Nic więc dziwnego, że film ''Bez limitu'' wzbudził aż tak duże zainteresowanie.
Bohaterem filmu jest pewien policjant, który tropi gang uczestniczący w nielegalnych wyścigach samochodowych. Gdy zawala sprawę, postanawia na własną rękę wytropić przestępców...
Opisywany przeze mnie film jest sprawnym polączeniem kina akcji oraz śmiesznej, ciekawej komedii. Czasem trudno jest zorientować się z jakim filmem mamy do czynienia. Wyróżniamy tutaj komizm postaci oraz sytuacji. Do łez potrafi rozbawić sama postać głównego bohatera. Nie wspominając o jego ekranowych, niekiedy absurdalnych poczynaniach.
Film nie zawodzi także pod kątem fabularnym. Jest ciekawym widowiskiem, które stara się jak najwierniej odwzorować amerykański pierwowzór. Zabrakło tylko kilku dramatycznych wątków i niespodziewanych zwrotów akcji.
Sporo do życzenia pozostawiają natomiast słabo nakręcone rajdy. Nie są one ani efektowne, ani interesujące.
Aktorsko film wypadł fatalnie. Aktorzy nie stanęli na wysokości zadania. Są bezpłciowi i grają bez okazywania żadnych uczuć.
''Bez limitu'' to średni film, który powinien figurować jako parodia amerykańskiego cyklu. Nie polecam nikomu.