Recenzja filmu

Miłość i inne używki (2010)
Edward Zwick
Jake Gyllenhaal
Anne Hathaway

Viagra bez recepty i seks bez zobowiązań

To Hathaway jest największym atutem tego niemrawo zaczynającego się filmu i jeśli ostatecznie okazuje się on średniakiem, a nie zupełną porażką, to właśnie dzięki jej występowi.
Tytuł sugeruje, że twórcom udało się połączyć kilka tematów w jedną spójną opowieść, co w przypadku filmu Edwarda Zwicka niestety nie jest prawdą. W oryginalnym "Love & Other Drugs", słowo "drugs" odnosi się bezpośrednio do leków, do których na co dzień próbuje przekonywać lekarzy pośrednik handlowy Pfizera Jamie Randall (Jake Gyllenhaal). "Pośrednik handlowy" brzmi dumniej niż "akwizytor", ale lekarska rodzina chłopaka i tak nie ma wątpliwości, że marnuje on swój potencjał.

Jamie radzi sobie jednak nie najgorzej. Jest mu wszystko jedno, co sprzedaje, bo tak naprawdę zawsze handluje swoim nieodpartym urokiem. Ten facet potrafiłby opchnąć zeszłoroczny śnieg, a przy okazji zaliczyć połowę swoich klientek. W jego pełne uciech i swobody życie wkradają się, niemal jednocześnie, dwie rewolucje. Pfizer daje mu do ręki zabójczą broń, wprowadzając na rynek Viagrę. A przypadek stawia na jego drodze piękną Maggie (Anne Hathaway), która kocha seks wolny od zobowiązań. Wkrótce okazuje się także, że cierpi ona na powoli rozwijającą się chorobę Parkinsona.

To miejsce, w którym powinienem napisać, w jaki przebiegły sposób scenarzyści połączyli oba wątki. Ale mogę jedynie powiedzieć, że tego nie zrobili. Z jednej strony kwitnie kariera Jamiego, dla którego sprzedawanie potencji zaklętej w niebieskiej pigułce wydaje się życiowym powołaniem. Z drugiej rozwija się jego relacja z Maggie - od niezobowiązującego seks-kumplostwa, do pierwszego poważnego związku w życiu. Warty miliardy dolarów przemysł farmaceutyczny odsłania swoje zdominowane przez marketing oblicze, a kochankowie odsłaniają się przed sobą. Pojawia się potraktowany poważnie temat choroby Parkinsona, ale nie znika posmak komedii romantycznej. Niespecjalnie klei się to ze sobą, a jeszcze każdy aspekt historii prosi się o rozwinięcie.

Czemu w połowie drogi twórcy przestają robić film o widzianym od środka lobbingu farmaceutycznym i medycznych paranojach Amerykanów? Czemu pokazani w pierwszej scenie rodzice i siostra głównego bohatera znikają, by już nigdy się nie pojawić? Czy po ustatkowaniu Jamie nie ma żadnych problemów z ujarzmieniem swojego libido? Dlaczego gigant farmaceutyczny i jego produkty występują w filmie pod własną handlową nazwą?

Odpowiedź na to ostatnie pytanie wydaje się stosunkowo łatwa. Viagra to marka niemal porównywalna z Batmanem, była więc z pewnością bardzo użyteczna w promocji filmu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że niebieska piguła została tu wykorzystana po to, żeby sprzedać niespecjalnie wyróżniającą się z tłumu historyjkę romansu dwojga niedowartościowanych ludzi, bojących się zaufać i pokochać.

Sporym problemem filmu jest Jake Gyllenhaal, nie za bardzo wiarygodny w roli demona seksu. Opowiada dowcipy, pręży mięśnie i promienieje w uśmiechu, ale wciąż pozostaje raczej introwertycznym dziwakiem niż amantem. Jego sukcesy łóżkowe wydają się jeszcze mniej przekonujące niż postać Maggie, w którą jednak Anne Hathaway udało się wlać trochę życia i uroku. I ta rola naprawdę ostrzy apetyt na nadchodzącą trzecią część Nolanowskiego "Batmana" i Kobietę-kota w jej wykonaniu. To Hathaway jest największym atutem tego niemrawo zaczynającego się filmu i jeśli ostatecznie okazuje się on średniakiem, a nie zupełną porażką, to właśnie dzięki jej występowi.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Znamy ten schemat. Lata dziewięćdziesiąte. Ona jest piękna i zadziorna (jak Julia Roberts w najlepszych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones