Recenzja filmu

Lato Muminków (2008)
Maria Lindberg
Cezary Morawski
Jasper Pääkkönen
Krzysztof Kowalewski

W dolinie dzieciństwa

Film niczym nie różni się od tego, co zapamiętaliśmy z dzieciństwa. To propozycja dla najmniejszych kinomanów oraz tych szczególnie sentymentalnych.
Muminki, zabawne hipopotamopodobne stworki, to jedne z najbardziej rozpoznawalnych na świecie postaci dziecięcego imaginarium.  Po raz pierwszy pojawiły się na kartach książeczek Tove Jansson i bardzo szybko upomniało się o nie kino. W Polsce zyskały popularność dzięki serialowi kukiełkowemu emitowanemu w latach 1977 – 82 . Do kin trafia właśnie zrealizowana przez Finów pełnometrażowa wersja tej popularnej przed laty dobranocki. To propozycja dla najmniejszych kinomanów oraz tych szczególnie sentymentalnych. Film Marii Lindberg niczym bowiem nie różni się od tego, co zapamiętaliśmy z dzieciństwa. Zrealizowany techniką sprzed 30 lat film może stanowić wyzwanie dla pokolenia wychowanego na produkcjach studia Pixar, jednak w całości zachowuje to, co stanowi o sile i popularności Muminków, a mianowicie połączenie dziecięcej naiwności i poczciwej dobroduszności z ciekawą grą z absurdem. W wyniku erupcji wulkanu w dolinie Muminków dochodzi do powodzi. Żywiołowa klęska nie wpływa początkowo na nad wyraz spokojne życie muminkowej społeczności (gdy woda zalewa dolne kondygnacje budynków, delektujący się posiłkiem mieszkańcy przenoszą się po prostu wyżej). W końcu jednak rodzinny dom podzieli los Tytanika i Tata Maminka z rodziną zmuszony będzie przenieść się do dziwnego, dryfującego domostwa, które okaże się starym teatrem, a jego właścicielką - ekscentryczna Emma. Postanawia ona ukulturalnić nowych mieszkańców, co przyniesie, delikatnie mówiąc, mocno niespodziewane efekty. I tu zaczyna się prawdziwy festiwal absurdalnie pysznych pomysłów, jak ten, w którym rodzice Maminka tak zapamiętują się w miłości do Melpomeny, że nie zauważają zniknięcia syna, czy ten z Małą Mi i Włóczykijem przedstawionymi jako grupa radykalnych ekologów o mocno anarchistycznych poglądach. Oczywiście te smaczki w żaden sposób nie szkodzą w ogólnym rozrachunku edukacyjnemu przesłaniu "Lata...", które w założeniu ma wytłumaczyć widzowi w wieku 5 – 10 lat, co to za zwierz ten artysta i po co w ogóle wymyślono teatr. Całość wyłożona jest językiem prostym, z obowiązkowym wieńczącym wszystko rodzinnym przesłaniem, że największą sztuką jest samo życie etc. Małym powinno to wystarczyć, starszym starczyć muszą sentymenty i wspomniane mruganie okiem w oparach absurdu. A jak nie zadziała, niech pocieszy Was fakt, że film trwa tylko 70 minut.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones