Recenzja filmu

Braveheart - Waleczne Serce (1995)
Mel Gibson
Mel Gibson
Sophie Marceau

Walka o wolność

Bardzo długo nie mogłem się zabrać za ten tytuł. Nie potrafię nawet wyjaśnić dlaczego. W końcu zobaczyłem to dzieło aktora i reżysera Mela Gibsona, skuszony dobrymi opiniami. Teraz po obejrzeniu
Bardzo długo nie mogłem się zabrać za ten tytuł. Nie potrafię nawet wyjaśnić dlaczego. W końcu zobaczyłem to dzieło aktora i reżysera Mela Gibsona, skuszony dobrymi opiniami. Teraz po obejrzeniu filmu mogę powiedzieć, że nie można przejść obok niego obojętnie. Obraz to epicki i solidny. Nie mogę go jednak nazwać arcydziełem. William Wallace (Gibson) traci w bitwie swojego ojca i brata, którzy walczyli o wolność swojego ludu. Aby odgonić złe wspomnienia, wyrusza wraz z wujem w długą podróż. Po kilkunastu latach wraca w rodzinne strony. Tam zakochuje się w Murron (Catherine McCormack). Chce wieść spokojne i przykładne życie u boku ukochanej osoby. Pewnego dnia Murron zostaje brutalnie zabita przez żołnierzy króla Anglii. Wallace mści się na oprawcach. Z czasem staje się narodowym bohaterem, który staje na czele szkockiego powstania o niepodległość swojego kraju. Nie znam do końca całej historii Wallace'a, dlatego skupię się na ocenie filmu, bez żadnych porównań do zamierzchłych czasów. Cała siła filmu tkwi w jednej postaci oraz jego czynach. Wallace nie jest osobą żądną władzy. Nie podbija kolejnych ziem, żeby się wzbogacić. Buntuje się jednak przeciwko złu, które w brutalny sposób zakłóca jego życie. Ten nieprzyjemny moment sprawił, że powstał jeden z najlepszych dowódców stąpających po naszej ziemi. Można by się czepiać, że film jest dość płytki. Zabili mu żonę, dlatego chce się zemścić. Otóż nie! Wallace mści się, ale na tym nie poprzestaje. Dopiero teraz przejrzał na oczy i odkrył, do czego jest tak naprawdę stworzony. Strona techniczna filmu jest dobrze dopracowana. Sceny batalistyczne nakręcono z rozmachem, ale mnie jakoś nie porwały. Mało w tym wszystkim heroizmu i odwagi. Jedno jest pewne - widziałem lepsze. Kamera w tychże scenach jest tam, gdzie być powinna, a w skromniejszych kadrach pokazuje wszystko z dużym spokojem. Gibson udowodnił, że wie, z czym się wiąże zawód reżysera. Cała akcja jest prowadzona znakomicie. Wojna przeplata się z teorią spiskową. Z jednej strony mamy dramat wojenny, z drugiej - film z elementami spisku. Rola Wallace'a też do najłatwiejszych nie należy. Gibson zagrał dobrze, choć w niektórych momentach odniosłem wrażenie, że się facet męczy. Świetna przemowa przed pierwszą bitwą, podnosząca na duchu, monumentalna w treści i znaczeniu. Znakomita jest za to muzyka Jamesa Hornera. Podniosłe dźwięki dud, idealnie komponują się z akcją i wspaniałymi widokami. Dzięki niej czuć klimat tamtych wydarzeń. "Braveheart" to solidne kino. Ma duszę dawnych filmów historyczno-wojennych jak "Ben Hur" czy "Kleopatra". Można się przy nim uśmiać, a na pewno - popłakać. Jednak mimo wszystko obraz nie powala swoim wydźwiękiem. Nie posiada tego czegoś. Większego rozmachu, lepszej akcji czy ciekawszego scenariusza. Polecam ten film, bo to kino bardzo dobre, które nie wykorzystuje jednak całego potencjału, który w nim drzemie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Obecnie Mel Gibson słynie z tego, że jego filmy są bardzo brutalne i krwawe. Tak było w przypadku "Pasji"... czytaj więcej
Czy jest osoba, która na pytanie o "Braveheart" odpowie, "Nie widziałem/łam tego filmu"? Śmiem twierdzić,... czytaj więcej
Dzieło Mela Gibsona "Waleczne serce" jest filmem historycznym, opowiadającym o szkockiej walce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones