Recenzja wyd. DVD filmu

Podziemny front (2008)
Ole Christian Madsen
Thure Lindhardt
Mads Mikkelsen

Wojna w tonacji noir

Opowiadając o wojnie, reżyser "Podziemnego frontu" sięga do estetyki kina noir. Madsen świadomie korzysta z entourage’u kina noir – ciemne wnętrza, niskie sufity, punktowo oświetlane twarze
O tym, że kino wojenne ma wielką siłę, nie trzeba przekonywać żadnego kinomana. Historyczne filmy tworzą zbiorową pamięć, to na nich budowane są stereotypy i obiegowe opinie, które zwykłym zjadaczom chleba starczają często za cała wiedzę na temat minionych epok. Wiedzieli o tym spece od politycznej propagandy, wiedzą także współcześni artyści. Pamiętają także Skandynawowie, którzy w ostatnich latach coraz częściej wracają do swojej przeszłości, by za pomocą kina opowiedzieć ją na nowo i pokazać, jak złożona i trudna była wojenna historia tego regionu. Jednym z większych osiągnięć ich nowego kina historycznego jest bez wątpienia "Podziemny front" Olego Christiana Madsena, jeden z hitów skandynawskiej kinematografii ostatnich lat.

Flamme (Thure Lindhardt) i Citron (Mads Mikkelsen) są członkami duńskiego ruchu oporu. Pierwszy porzucił wygodne życie i odciął się od bogatego ojca-hotelarza, by walczyć z hitlerowskim najeźdźcą, drugi zaś zostawił żonę i małą córeczkę, by wraz z innymi walczyć o swój kraj. Są zabójcami. Wykonują wyroki podziemnego sądu – zabijają donosicieli, kolaborantów i samych hitlerowców. Ich siatka kontaktów nie jest zbyt wielka – ze względów bezpieczeństwa Flamme i Citron najczęściej otrzymują rozkazy od tego samego człowieka – Winthera (Peter Mygind). Starają się nie zadawać pytań. Do czasu, gdy ich celem ma być Ketty (Stine Stengade), kochanka Flamme’a podejrzewana o bycie podwójną agentką.
 
Wojna, choć mroczna i straszna, w kinie często ubrana zostaje w sepiowy kostium. Jak w serialowym "Czasie honoru" rzeczywistość II wojny światowej zazwyczaj prezentowana jest w kolorach ciepłego brązu, przez co ta przerażająca epoka wygląda jak fotografia z rodzinnego albumu. U Olego Christiana Madsena próżno szukać podobnych tonacji. Opowiadając o wojnie, reżyser "Podziemnego frontu" sięga bowiem do estetyki kina noir. Kapelusznicy w długich płaszczach, czarne limuzyny, mroczne femme fatale i mężczyźni z karabinami maszynowymi okazują się spójnymi elementami świata przedstawionego przez duńskiego twórcę. Madsen świadomie korzysta z entourage’u kina noir – ciemne wnętrza wypełnione papierosowym dymem, niskie sufity piwnic, punktowo oświetlane twarze bohaterów budują tu atmosferę osaczenia i opresji.

Madsen opowiada o świecie pozbawionym nadziei. Jego bohaterowie, choć uzbrojeni, są zupełnie bezsilni. Jedyne, co mogą zrobić, to zabijać wrogów i zmagać się z wyrzutami sumienia i wątpliwościami. Są rozdarci. Pytają siebie, czy zabijają w imię patriotycznych ideałów, czy też z żądzy rewanżu; czy wykonywanie rozkazów zdejmuje z nich odpowiedzialność za odebrane życia; i czy atawistyczna nienawiść do wroga nie ujmuje szlachetności ich działaniom.

Podobne pytania słyszeliśmy już wielokrotnie w wojennych dramatach. Ale u Madsena brzmią one szczególnie wiarygodnie dzięki dwóm niezwykłym aktorom: Thure'owi Lindhardtowi o zaciętej twarzy młodego fanatyka i Madsowi Mikkelsenowi, który w swej subtelnej kreacji pokazał, jak wojna zabija człowieczeństwo, jak w imię szlachetnych ideałów poświęca się nie tylko własne życie, ale i sumienie.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones