Wspólnota samotnych

Bez względu na to, czy reżyser opowiada o pacjentach oddziału chemioterapii, nostalgicznej pańci ze swojej kamienicy czy szukającym prawdy o losach swojej rodziny Henryku Grynbergu, ból
W kinie dokumentalnym Pawła Łozińskiego ból bywa często czymś szlachetnym – źródłem siły, impulsem do zmiany, demonem, którego można oswoić i dla którego zawsze znajdzie się w głowie odpowiednia klatka. Bez względu na to, czy reżyser opowiada o pacjentach oddziału chemioterapii, nostalgicznej pańci ze swojej kamienicy czy szukającym prawdy o losach swojej rodziny Henryku Grynbergu, ból wypowiedziany i nazwany jest obietnicą skutecznej terapii. Podglądanie w pracy wybitnego krakowskiego psychologa Bogdana de Barbaro to zatem nie tylko relacja z niedostępnego zazwyczaj dla kamery gabinetu psychoterapeuty. To również autotematyczna opowieść o kinie, które leczy.

De Barbaro rozmawia z dwiema kobietami: matką i córką. Łoziński stawia przed nimi kamerę i rejestruje cykl pięciu spotkań. Jak w ogóle doszło do tej sytuacji, przy założeniu, że obaj panowie chcieli dalej pracować w zawodzie? Co z etyką zawodową? Powiedzmy enigmatycznie, że psychoterapeuta i dokumentalista znaleźli satysfakcjonujący kompromis, nie przesunęli moralnej granicy, w czym pomógł im fakt, że celem filmu nie jest ekshibicjonizm bohaterek, tylko analiza procesu terapeutycznego. Zakwitłe na gruncie obyczajowych zmian mity o psychoterapii nie są wcale pieśnią przeszłości – przepracowywanie problemów na kozetce wciąż bywa traktowane jako moda i snobizm, albo – w przypadku mężczyzn – jako oznaka słabości. Zwłaszcza w patriarchalnej kulturze, która kategorycznie definiuje pierwiastki męskie i kobiece.

Cały film i cały kadr wypełniają twarze: skupiony de Barbaro, który wciąga rozmówczynie w kolejne narracje i nagle zmienia ich wektor, oraz jego pacjentki: przyparte do muru, pełne resentymentów, rozdrapujące rany, ale też niepozbawione woli walki i zdeterminowane. Interwały w postaci kilkusekundowego wyciemnienia ekranu to jedyne chwile oddechu w tej intensywnej opowieści. Psycholog zdziera z bohaterek kolejne warstwy pancerza, podpuszcza je i hamuje, prowadzi jedną drogą, by następnie przekierować na inne tory. One także – mając świadomość konwencji, w którą weszły po przekroczeniu progu gabinetu – chciałyby swojego "przeciwnika" zagiąć, skontrować, podważyć autorytet. Ilekroć jednak próbują go wyprzedzić i przeciąć mu drogę, okazuje się, że de Barbaro, niczym szachowy mistrz, przewiduje kilkanaście ruchów naprzód. Są to fascynujące momenty, pokazują terapię jako nieustanną grę napięć, zwracają uwagę na przeszkodę w postaci sztuczności konwencji; przeszkodę, którą muszą pokonać obydwie strony. "Dlaczego mam przelewać swój ból na kogoś, kto nie ma z nim nic wspólnego" – pyta kobieta. No właśnie: dlaczego?

Matka i córka z filmu Łozińskiego stają na czele korowodu jego wspaniałych postaci. Więzienny strażnik z inspirowanej Kieślowskim "Struktury"; Henryk Grynberg stający twarzą w twarz z bratem mordercy swojego ojca w "Miejscu urodzenia"; wędrujący po cmentarzach dokarmiacze kotów z "Kici, kici"; mieszkańcy kamienicy z nieformalnego dyptyku "Taka historia" i "Siostry"; spacerujący po meksykańskich bezdrożach Sławomir Mrożek. Choć na pierwszy rzut oka wiele ich dzieli, jest pomiędzy nimi jakaś zależność. Paradoksalna "wspólnota samotności", a zarazem ten nieefektowny rodzaj heroizmu, który nakazuje im w tejże samotności trwać i działać. Relacja, w którą wchodzą z reżyserem, przypomina nieco związek pacjenta z terapeutą, zaś filmy pełnią rolę terapeutycznego dialogu. I podobnie jak bohater "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham", Bogdan De Barbaro, Łoziński doskonale zdaje sobie sprawę, że brzemię wiedzy o drugim człowieku jest wystarczającą rękojmią uczciwości.
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Psychoterapia to zjawisko nie tylko intrygujące, ale wzbudzające też pewien niepokój. W życiu każdego... czytaj więcej