Recenzja wyd. DVD filmu

Człowiek z księżyca (1999)
Miloš Forman
Jim Carrey
Danny DeVito

Wspomnienie z dzieciństwa

Właśnie skończyłem oglądać film pt. "Człowiek z księżyca". I wiecie co? To był chyba jedyny... Nie, inaczej: chyba żałuję że go... Nie, też nie dobrze. Nie. Nie potrafię wyrazić tego, co czuję w
Właśnie skończyłem oglądać film pt. "Człowiek z księżyca". I wiecie co? To był chyba jedyny... Nie, inaczej: chyba żałuję że go... Nie, też nie dobrze. Nie. Nie potrafię wyrazić tego, co czuję w tej chwili. Tego czegoś, co kłębi mi się w żołądku, w głowie. Palce mi drżą, a na policzku wciąż jest ta mała nitka łzy, która przebiegła mi po nim na koniec filmu. Ostrzegam: jeśli jeszcze się zastanawiasz, czy obejrzeć ten film - nie czytaj dalej! Już w tym miejscu mówię Ci: leć do sklepu, kupuj film i się nim delektuj w domu, dopiero potem czytaj dalej - może to Ci pomoże. Andy Kaufman, bohater "Człowieka..." powiedział mi wprost: to nie jest dobry film. A zaraz potem go polecił, wychwalając przede wszystkim swoją rolę w nim. Intrygujące, prawda? Andy nie miał łatwo: od początku chciał tylko rozśmieszać ludzi, jednak mało kto śmiał się z jego żartów. Wbrew sobie musiał sparodiować Elvisa, co przyniosło mu rozgłos, dzięki czemu jego skandaliczna kariera poszła do przodu: przez coraz lepszej renomy bary i kluby, aż do telewizyjnych show na żywo. Obcowanie z Kaufmanem dostarcza od początku mnóstwa emocji: od zażenowania jego stresem podczas pierwszych występów, aż do lekkiego uśmieszku pod nosem kilka występów później. Zdążysz nawet wybuchnąć śmiechem!, ale niech to cię nie zwiedzie: to nie jest komedia.. Andy był komikiem specyficznym: nie wychodził na podium, nie wkładał ręki do kieszeni i nie opowiadał dowcipów. Nie dostawał braw. Chciał szokować, eksperymentować. Często po prostu przeginał: zapasy z kobietami, symulowanie złamań. Stworzył sobie nawet sobowtóra - ale tego raczej widz pewnym być nie może. Po prostu to, co widzimy okazuje zmyłką, której nie można przewidzieć - nawet będąc na nią nastawionym. Ale to jedna strona medalu. Drugą jest ujęcie Andy'ego w rękach reżysera, Milosa Formana. I to właśnie stanowi o wielkości tego obrazu: podczas ostatniego występu Andy pokazuje całą swoją naturę, okazuje się zaginionym dzieckiem, które płacząc, krzycząc i wierzgając nogami próbuje zwrócić na siebie uwagę, stara się być docenianym. Pragnie szczęścia. I los pozwala mu to osiągnąć, serwuje mu powrót do dzieciństwa. Staruszka ożywa, Św. Mikołaj daje mu prezenty, a tłum śmieje się aż do łez.. Że Kaufman umarł? Przecież jego dorobek pozostał. Nawet zza grobu potrafił podnieść publiczność, sprawić by śpiewała razem z nim.  A może jednak nie odszedł?  A może został tylko duchem, jak to sugerują neony pod koniec filmu. Może przetrwała tylko pamięć o nim? Nie wiem, co sugeruje zakończenie. A gdybym wiedział, i tak bym nie powiedział. Ja idę oglądać film jeszcze raz, a wy... Przecież go już oglądaliście, prawda?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zawsze uważałem Jima Carreya nie tylko za genialnego komika, ale również wspaniałego dramaturga. Po... czytaj więcej
Milos Forman lata 90-te XX wieku postanowił poświęcić na mniej podniosłe - nieskazane wcale na zajęcie... czytaj więcej
Andy Kaufman lubił rozśmieszać ludzi na swój sposób. Wiedział, czego oczekuje publiczność i dawał jej to,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones