Recenzja filmu

Amerykańska sielanka (2016)
Ewan McGregor
Ewan McGregor
Jennifer Connelly

Zagłada domu Levovów

W przypadku tak mocno polegającej na stylu i języku literatury z pewnością lepsze dla filmu byłoby twórcze sprzeniewierzenie się literze pierwowzoru. Niemniej, dla debiutującego
Philip Roth to pechowy pisarz, od lat pozostaje nie tylko dyżurnym amerykańskim kandydatem do literackiego Nobla, ale także dostarczycielem materiałów do scenariuszy nieudanych filmów. Ten ostatni fakt właściwie świadczy o tym, jak dobrym jest twórcą – jego dzieła przenoszone w filmowe medium niemal zawsze tracą głębię i wielokanałowość przekazu. Wniesiona na listę stu najlepszych powieści XX wieku przez…. "Amerykańska sielanka" zaadoptowana przez debiutującego w roli reżysera szkockiego aktora Ewana McGregora zapowiadała epicką klęskę. Opinie znacznej większości krytyków zdają się to potwierdzać, zaprzecza zaś opinia samego pisarza, który po raz pierwszy wyraził uznanie dla twórców kinowej adaptacji. 

   

"Amerykańska sielanka" to powieść należąca do serii utworów, połączonych przez alter ego autora, pisarza Nathana Zuckermana. Tu pisarz stara się przyjrzeć potędze amerykańskiego mitotwórstwa, przefiltrowanej przez własną nostalgię i skłonność do budowania wygodnych fikcji. Film zaczyna się ramą – zjazd absolwentów college’u w Newark staje się przyczynkiem do wspomnień Zuckermana o Seymourze Levovie – "złotym chłopaku" – mistrzu szkolnej drużyny baseballistów, przedsiębiorcy i mężu miss New Jersey. Dla żydowskiej społeczności Newark był królem życia, dla gojów – uosobieniem "amerykańskiego snu". W rozmowie z bratem Levova Zuckerman powoli odkrywa, że tak samo jak inni, uległ zbiorowej halucynacji, dając się oczarować aurze człowieka sukcesu. Nieobecny na zjeździe bohater zbiorowej wyobraźni niespecjalnie przejmował się swoim wyjątkowym statusem, przez całe życie starając się być zwyczajnym ojcem, mężem i solidnym szefem, który pomimo swej niskiej świadomości politycznej chętnie zatrudnia u siebie czarnoskórych pracowników. Piętą Achillesową złotowłosego herosa pozostała na zawsze jego córka; obciążona wadą wymowy i kompleksem Elektry mała Merry wyrosła na lewicową ekstremistkę. Konflikty pokoleniowe i światopoglądowe tarcia to ulubione motywy twórczości Rotha. Bolesne przeobrażenia Stanów Zjednoczonych połowy XX wieku – wojna w Wietnamie, ruch hippisowski i nasilające się demonstracje czarnej ludności w obronie swoich praw – kroczą równolegle z etapami upadku rodziny Levovów. 

Powracającym motywem w powieściach Rotha, któremu reżyser poświęca najwięcej uwagi w adaptacji, jest formowanie przez bohaterów własnej tożsamości, często poprzez odrzucenie ograniczeń otaczającej ich realnej lub symbolicznej społeczności. Seymour na wpół świadomie pragnie wyrwać się z zaklętego kręgu marginalizowanej żydowskiej społeczności Newark, zdobyć uznanie także wśród gojów. Przede wszystkim jednak próbuje odnaleźć się w czasach kroczącej coraz pewniejszym krokiem kultura kontestacji i dochować wierności wartościom, które próbuje ona zdeptać i pogrzebać: etosowi ciężkiej, uczciwej pracy, która w świadomości Levova ma moc cementowania struktur społecznych, oraz tradycyjnemu modelowi rodziny, bez którego bohater po prostu nie umie wyobrazić sobie szczęśliwego życia. Merry kwestionuje jego postawę od najmłodszych lat, nie zawsze z pełnym rozmysłem –zarówno jej jąkanie się, które jest najwyraźniej poważną skazą u pięknej młodej dziewczyny, jak i bezkompromisowe domaganie się, by rodzice potrafili rozwiać wszystkie jej emocjonalne rozterki, podkopują modelowy wizerunek idealnej rodziny z ulotki reklamowej osiedla na przedmieściach. 


Choć miłości u Levovów nie brakuje, coraz bardziej doskwiera im brak porozumienia. Gdy dziewczynka przeżywa traumę z powodu telewizyjnego newsa o słynnym samospaleniu tybetańskiego mnicha, słyszy absurdalne pocieszenie: "To dzieje się bardzo, bardzo daleko"; gdy chce, aby ojciec całował ją namiętnie jak matkę, Seymour zamiast wytłumaczyć jej nieadekwatność życzenia albo chociaż obrócić je w żart, na całą sytuację reaguje w najgorszy możliwy sposób – panicznie krzycząc i karcąc dziewczynkę jakby była dorosłą, zupełnie świadomą swej seksualności kobietą. Nic dziwnego, że w nastoletniej Merry chęć rozbicia skostniałego schematu rodzinnej egzystencji, w której nie rozwiązuje się żadnych problemów, tylko przykrywa je pod warstwą wyuczonych konwenansów, z czasem przybiera coraz bardziej radykalne formy. Ruchy ideologiczne kształtujące lata 60. –jak pacyfizm, antyrasizm czy marksizm, gardzące wszystkim, co mieszczańskie i konserwatywne – dostarczają jej języka, w którym może wyrazić swój ból i obrzydzenie. Jednak wiarygodna geneza psychologiczna nie odbiera Merry prawa do posiadania racji, choć jej ekstremizm bywa śmieszny i męczący, nie raz dobrze punktuje zaniedbania jej rodziców i dziadków. 

Tym, co z niejednoznacznej w wymowie, wielopoziomowej prozy Rotha udało się McGregorowi przenieść na ekran bez szwanku, jest właśnie dynamika zmian dokonujących się w bohaterach i jej moc oddziaływania na innych. Seymour Levov widzi współczesny mu świat jedynie jako dążące do zagłady monstrum, a nie jako rzeczywistość poddawaną ciągłym zmianom, wobec których trzeba się nieustannie na nowo określać. Jego obsesja odnalezienia zaginionej córki obrazuje bezskuteczne zmagania starszego pokolenia w próbach zrozumienia nowego – jeśli ponawiając próby uparcie korzystają z tych samych narzędzi, trudno oczekiwać jakiegokolwiek przełomu. Oglądając film McGregora, momentami ma się wrażenie, że role bohaterów tej nominalnie kameralnej, rodzinnej, a w rzeczywistości dziejowej tragedii zostały zbyt równo rozdzielone, co podkreśla jeszcze zbyt zamaszysta teatralna gra aktorów. Ma to co prawda uzasadnienie w strategii, jaką przyjął reżyser, pragnąc oddać metapowieściowy charakter literackiego pierwowzoru, w którym wszystkie zdarzenia z przeszłości są jedynie wyimaginowanym życiem Levovów, opartym na faktach, ale zrodzonym z wyobraźni Zuckermana, piszącego już o nich, w głowie, książkę. Podział na okres sielanki i okres po zaginięciu córki podkreśla –znowu teatralnie – wyraźna zmiana filtru: światło z ciepłego staje się zimne, spada intensywność kolorów, a rzeczywistość zaczyna tonąć w szarościach i brązach. To dość bezpieczny wybór adaptatora. W przypadku tak mocno polegającej na stylu i języku literatury z pewnością lepsze dla filmu byłoby twórcze sprzeniewierzenie się literze pierwowzoru. Niemniej, dla debiutującego reżysera "Amerykańska sielanka" to udany start. Chociażby końcowa scena, w której tylko wygląd spóźnionej na pogrzeb kobiety zdradza zakończenie kluczowego wątku i jednocześnie mnoży nowe pytania o realny i fikcyjny wymiar zdarzeń, pokazuje, że McGregor potrafi być naprawdę subtelnym ilustratorem, z wyczuciem traktującym metaliterackie zabawy giganta amerykańskiej literatury.
1 10
Moja ocena:
6
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Philip Roth to jeden z najwybitniejszych amerykańskich powieściopisarzy, a z pewnością najczęściej... czytaj więcej
Z dekonstrukcją amerykańskiej sielanki zdążyliśmy się oswoić; sformułowania tego – "amerykańska sielanka"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones