Recenzja wyd. DVD filmu

Zakochany kundel II: Przygody Chapsa (2001)
Darrell Rooney
Jeannine Roussel
Mickey Rooney
Scott Wolf

Zaszczekać podwójnie, ale w dobrym tonie!

Na początku od razu wspomnę, że kontynuację do kultowych tytułów Walt Disney Pictures realizowane są przez Walt DisneyToon, podstudio wchodzące w skład wielkiej spółki Walt Disney Company.
Na początku od razu wspomnę, że kontynuację do kultowych tytułów Walt Disney Pictures realizowane są przez Walt DisneyToon, podstudio wchodzące w skład wielkiej spółki Walt Disney Company. Produkcje w tym oddziale realizowane są z powódek czysto komercyjnych. Względy artystyczne, mają tu znikomy charakter, liczy się szansa na zarobienie dodatkowych pieniążków na znanych postaciach. Taka polityka studia przynosi dochody, a fanom daje wybór. Którą kontynuację znanego przeboju możemy nazwać dobrą, złą, przeciętną, albo po prostu koszmarem. Na szczęście większość z nich balansuje na poziomie przeciętności, więc ostatecznie nie jest jeszcze tak źle. Ale z nieskromnego zestawu sequeli uda się czasem znaleźć taki, który podbije serce i starego i nowego pokolenia. Taka właśnie sytuacja miała miejsce, przy seansie "Zakochanego Kundla II: Przygody Chapsa".

Przenosimy się z powrotem do świata lat 40-tych, 50-tych i oczekujemy na kolejne święto niepodległości Stanów Zjednoczonych (trudno mi określić, na którą dekadę przypada tutaj akcja). Lady, znana nam z części powszedniej ze związku z "przystojnym" Trampem, ma z nim czworo szczeniąt: trzy suczki - wykapane małe Lady i jednego niesfornego pieska - Chapsa. Z Chapsem są same problemy. Zaraz na początku historii zostaje on ukarany i wszczyna ostrą awanturę z ojcem. Lady próbuje załagodzić sytuację, ale jest za późno. Nieoczekiwanie Chaps zbiega z miejsca kary i ucieka do miasta. Młody szczeniak chce być dziki i wolny. Ma dość zasad. System kar i nagród wydaje mu się przereklamowany. Nie wie jeszcze, że ulica to jest dopiero prawdziwa szkoła przetrwania, gdzie metoda prób i błędów nie zawsze może być powielana. Jeśli wpadniesz w łapy hycla, nie jest powiedziane, że prędko wydostaniesz się z więzienia.

Kontynuacja pomimo, że zawiera pewien rażący błąd w postaci bardzo niesprawiedliwego potraktowania postaci Lady, która odgrywała pierwsze skrzypce w poprzedniku, to reszta wypada niesamowicie zgrabnie. Studio Disneya może i zaoferowało nam mało fajerwerków, może to i produkcja dostosowana na rynek video i DVD. Może to i nie taki "Zakochany kundel" jakiego pamiętamy, ale to jednak produkcja pełna plusów.

Po pierwsze animacja. Styl, w jakim powstał sequel trzyma ducha poprzednika, być może przez ograniczenia plastyczne. W końcu część pierwsza w momencie powstania sequela liczyła sobie już 45 lat! Co jakiś czas mogą pojawić się nietrafne eksperymenty z animacją komputerową, aczkolwiek w żadnym wypadku nie zniszczyło mi to pozytywnego odbioru.

Po drugie film obdarowano piosenkami, które poziomem pasują do starej stajni Disneya. Może brakuje im majestatu i przebojowości. Ale klasyki Disneya z lat 50-tych nie należały do musicali, które zapadały w pamięć pod tym właśnie względem. Ścieżka muzyczna nadrabia dobrą partyturą Danny'ego Troob i rozczulającymi piosenkami (w szczególności dwiema).

Po trzecie scenariusz. Powinienem był wspomnieć o tym aspekcie na samym początku, ale animacja to ten rodzaj kina, w którym dobra oprawa plastyczna, zawsze może jakoś podratować całość. Tym razem się udało! Scenariusz jest ciekawy, a przede wszystkim oryginalny. Być może problemy (będąc obiektywnym), jakie poruszono nie należą do nowych, ale Disney zawsze lubił unikać odpowiedzialności ojcostwa. Czyż nie wszystkie klasyki kończą się tematyką "i żyli długo i szczęśliwie"? A po pokonaniu zła, następował słodki okres macierzyństwa? W tym wypadku mamy świeżość - konflikt ojca z synem, związany z tym również problem nowych przyjaźni, z zadatkami na miłość, czy w końcu próba odnalezienia swojego miejsca. Ale w tym filmie, nie tylko tytułowy bohater szuka swojego miejsca. Zdarza się to, co u drugiej postaci...

Po czwarte w końcu smaczki między wierszami i realizm. Disney lubi robić ze swoich sequeli, po prostu bajki. Z błędów logicznych, zawsze można się wybronić tym właśnie stwierdzeniem, jednak tutaj wszystko traktowane jest fair. Psi bohaterowie posiadają psie cechy charakteru: drapią się za uszkiem, wyją, kręcą ogonami, gdy są szczęśliwi, dają głos, warują, czują się skarceni, gdy coś złego się wydarzy. No czy to nie jest słodkie?! Dla samych "psich gestów" film trzeba zobaczyć. Zwłaszcza jeśli pamiętacie scenę ze schroniska z pierwszej części. Tak, tak, tutaj też udało się rozczulić niejednego fana.

Na zakończenie zdradzę, że jestem trochę nieobiektywny. Miewam często pod opieką pieska rodzinnego, który budową ciała i zachowaniem przypomina takiego słodkiego Chapsa. I jak tu nie popaść w zachwyt, gdy widzi się, jak te cechy charakterystyczne dla żywotnego szczeniaka zostały przechwycone ze świata rzeczywistego w animowany?
Polecam serdecznie wszystkim fanom "Zakochanego kundla". Polecam wielbicielom psiaków i różnych innych zwierzątek. To jest sequel!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones