Recenzja filmu

Świadek koronny (2007)
Jarosław Sypniewski
Jacek Filipiak
Paweł Małaszyński
Robert Więckiewicz

Tarapaty w polskim kinie

Mało się robi polskich filmów, jeszcze mniej dobrych polskich filmów. Ale gangsterskich ciągle w bród. Kiedyś na ekranie widzieliśmy Marlona Brando w niezapomnianej scenie z pomarańczami, dzisiaj
Mało się robi polskich filmów, jeszcze mniej dobrych polskich filmów. Ale gangsterskich ciągle w bród. Kiedyś na ekranie widzieliśmy Marlona Brando w niezapomnianej scenie z pomarańczami, dzisiaj mdławego Pawła Małaszyńskiego, który w kulminacyjnym momencie filmu rzuca się z kamerą na najlepszą, bo w życiu najgorszą postać filmu- Blachę, tytułowego "Świadka Koronnego". Film, nieznanych Jarosława Sypniewskiego i Jacka Filipiaka, twórców szlagierowego serialu stacji TVN, swoją drogą grupy ITI głównego sponsora filmu, opiera się na ogromnej retrospektywie, scenach z życia Blachy (Robert Więckiewicz), gangstera mafii, który wybierając życie swoje i rodziny, postanawia zostać świadkiem koronnym i współpracować z policją, stopniowo wydając swoich kolegów organom ścigania. Opowiada o swoim życiu dwójce reporterów, w tych rolach Paweł Małaszyński i Urszula Grabowska. Blacha jest, niestety, nudny i nie zdradza żadnych ciekawostek z życia mafii, czegoś czego do tej pory przeciętny widz jeszcze by nie wiedział. Jednak sam Więckiewicz zagrał porządnie i w retrospekcjach wypada dobrze, to rola jest napisana źle. Niemniej na uwagę zasługują także jego koledzy gangsterzy Mnich (Andrzej Zieliński) i Kowal (Andrzej Grabowski) Na Grabowskiej i Małaszyńskim oparta była kampania reklamowa filmu. Wszyscy nie mogli się doczekać pierwszej roli tej pierwszej na dużym ekranie od ponad sześciu lat, a jeszcze bardziej debiutu adwokata Pawła Korzeckiego z "Magdy M". Widzowie mogli mieć nadzieję zobaczyć dwójkę głównych bohaterów, między którymi będzie napięcie i uczucia. Niestety to nie wypadło dobrze, film zdaje się wydawać bardzo pocięty, jakby każdy z bohaterów grał oddzielnie i nie było między nimi żadnej interakcji, zdania hasła nie robią wrażenia, bo są wypowiadane bez żadnej emocji, a jedynie silące się na oryginalność. Być może nie jest to wina aktorów, bo Małaszyński jak chce to zagrać umie, czego dowiedzieć się można po obejrzeniu serialu oficer, ale robienie dobrej miny do złej gry, a raczej miny żadnej i ograniczenie się do mrugania tu na pewno nie pomogło. Mimo to na film waliły tłumy fanów, a raczej fanek "Magdy M" oraz wszystkich tych, których zachęciła wszechobecna reklama. A warto nie było na pewno. Miał być film z przytupem o prawdziwych porachunkach, zemście i interesach, film na miarę co najmniej "Pitbulla", mocno dający w kość i warty przemyśleń. Zamiast tego wyszło jakoś miałko, nie było wiadomo, czy ten "zły" przemienia się w dobrego, czy ten dobry jednak okaże się zły, chociaż wcześniej walczył o dobrą sprawę. Główną wadą jest scenariusz, który jest rozłożony na łopatki od samego początku. Bo prócz pomysłu musi być także sensowne wykonanie. I znów okazuje się, że jak przychodzi co do czego, to nikt nie umie napisać porządnego scenariusza. Film "inspirowany faktami, trzymający w napięciu film o potędze uczuć zła", jest luźno związany z wcześniejszą produkcją detektywistyczno-kryminalną grupy ITI, był w dużej mierze produktem wielkiej reklamy sponsora, który teraz pokaże film w odcinkach. Sam "Świadek Koronny" jet bardzo przeciętny i bardzo wysponsorowany - pokazuje złą kolejność w produkcji filmu, najpierw sponsor, potem pomysł.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mówi się, że sięganie po retrospekcje jest oznaką słabego warsztatu reżysera. Jeśli tak jest w istocie,... czytaj więcej
"Świadek koronny" to najnowsza polska produkcja sensacyjna. Reżyserami są nieznani szerszej publiczności... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones