Recenzja filmu

72 godziny (2014)
McG
Kevin Costner
Amber Heard

O dwa dni za długo

Luc Besson od dłuższego czasu stanowi żywą antyreklamę filmów, które współtworzy. Choć pod względem liczbowym filmografię ma imponującą, to niestety patrząc na jej jakość, nie jest już tak
Luc Besson od dłuższego czasu stanowi żywą antyreklamę filmów, które współtworzy. Choć pod względem liczbowym filmografię ma imponującą, to niestety patrząc na jej jakość, nie jest już tak różowo. Dostrzegają to nie tylko krytycy i widzowie, także dystrybutorzy zaczynają  uświadamiać sobie ten fakt. Dlatego plakaty promujące "72 godziny" odwołują się do "hitowych" tytułów takich, jak "Uprowadzona" czy "Szybcy i wściekli", zaś nazwiska autorów można wypatrzeć jedynie w słabo widocznej stopce.



Historia skupia się na kilku dniach z życia agenta Ethana Rennera (Kevin Costner), który przybywa do Paryża spotykać się z żoną (Connie Nielsen) oraz córką (Hailee Steinfeld), by z powrotem wkupić się w ich łaski. Sprawa nie jest prosta, bowiem żona wyjeżdża na tytułowe trzy dni, a Ethan musi zaopiekować się krnąbrną nastolatką, która umyślnie unika nazywania go "tatą". Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że tajemnicza Vivi (Amber Heard), pracująca dla CIA, zleca mu kolejne zadania, których kulminacją ma być zlikwidowanie niejakiego Wolfa. Ethan musi więc godzić torturowanie kolejnych współpracowników czarnego charakteru z wyciąganiem swojej pociechy z kolejnych, mniej lub bardziej poważnych opresji.

Besson i Hasak próbowali napisać komedię sensacyjną, niestety, ilość schematów, którymi naładowali swój tekst, sprawiła, że fabuła nie jest ani śmieszna, ani specjalnie nie trzyma w napięciu. Dostarczane żarty nie mają polotu i tylko niektórym z nich udaje się wywołać w widzu jakąkolwiek pozytywną reakcję. W większości są jednak z gatunku tych, które usłyszane wywołują grymas na twarzy i bicie się dłonią w czoło. Sensacyjność filmu z kolei ma bardzo wątłe podstawy w fabule, co niestety jest wspólną cechą ostatnich filmów na podstawie scenariuszy Bessona. To raczej zbitka kolejnych scen, które nie są spójne ani wewnętrznie, ani między sobą i w efekcie tworzą chwiejną konstrukcję, z której niewiele wynika.



McG, przekładając tekst na język filmu, nawet nie próbował być finezyjny. W filmie na próżno szukać scen, które zapadną w pamięć czy takich, które wywoływałyby chociaż ciche "łał". Wszystko jest rzemieślniczo poprawne, ale też miałkie i szybko ulatuje w niepamięć. Aktorzy są niemal puszczeni samopas i realizują po prostu wytarte klisze, nie przyciągając specjalnej uwagi widza. Szkoda, bo przecież Costner i Steinfeld mogli zbudować na ekranie naprawdę interesujący duet, będący może nawet ciekawszy niż samo ściganie czarnych charakterów. Relacja między Ethanem, a jego córką stanowi jednak tylko pozorne pogłębienie sensacyjnej fabuły, w efekcie czego jądro filmu ulega rozmyciu i nie wiadomo tak naprawdę, czym miał on być.

Wiek głównego bohatera i wątek rodzinny sugerowałby, że jest to kolejny film o zabijakach-emerytach w rodzaju "Uprowadzonej" czy dwóch ostatnich "Szklanych pułapek". Niska efektowność scen akcji i sztuczność dialogów obniżają jednak znacząco wartość rozrywkową tego tworu, sprawiając, że trudno określić komu mógłby się spodobać. "72 godziny" nie są filmem złym, to wciąż poprawnie zrealizowane kino, nawet jeśli nie potrafi się wstrzelić w ramy gatunków, które chce reprezentować. Jakość tej produkcji jest mimo wszystko raczej średnia, w związku z czym przegapienie jej nie będzie żadną stratą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy już zawsze przy najnowszych filmach w których palce macza sam Luc Besson będę musiał wspominać o... czytaj więcej
Problem z filmem "72 godziny" mam z gatunku tych niezmiernie rzadkich. Niby miał być to thriller i film... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones