Recenzja wyd. DVD filmu

Atlantyda - zaginiony ląd (2001)
Joanna Wizmur
Kirk Wise
Michael J. Fox
James Garner

Poszukując miasta świateł

"Atlantyda" nie została dobrze przyjęta przez widownię. Wkrótce po premierze - czyli już ponad dziesięć lat temu - zarzucono jej m.in. słabą animację i niedopracowaną fabułę. Przeczytawszy te
"Atlantyda" nie została dobrze przyjęta przez widownię. Wkrótce po premierze - czyli już ponad dziesięć lat temu - zarzucono jej m.in. słabą animację i niedopracowaną fabułę. Przeczytawszy te niepochlebne recenzje, zastanawiałam się więc, czy przypadkiem nie oglądałam innego filmu. 

Na początku należy wspomnieć, że jest to pierwszy taki projekt studia Walta Disneya. Wytwórnia, która słynęła z bajkowych opowieści o księżniczkach, tym razem wyprodukowała film przygodowy z elementami science-fiction. "Atlantyda" opowiada o losach ekspedycji badawczej, która wyrusza wgłąb Oceanu Atlantyckiego w poszukiwaniu ruin legendarnego starożytnego miasta, które, według Platona, miało zostać zalane przez morskie odmęty około roku 360 p.n.e., mogło nie trafić w gusta widzów, którzy oczekiwali kolejnej bajkowo-musicalowej produkcji. Głównym bohaterem jest nieudacznik życiowy, lingwista i znawca języków martwych, Milo Thatch. Poznajemy go w roku 1914 w Waszyngtonie, gdzie, pracując w muzeum, wygłasza wyimaginowanej szanowanej publice umysłów wyższych, swój naukowy monolog na temat jego największej pasji (łamanej przez "obsesji") - Atlantydzie. Znalazłszy dokładną lokalizację Dziennika Pasterza, który to z kolei zawiera dokładne dane na temat miejsca zatonięcia wyspy, próbuje przekonać sceptycznych pracodawców co do sensu zorganizowania ekspedycji. 

Pewnego dnia kontaktuje się z nim jednak stary, bogaty przyjaciel jego zmarłego dziadka. Twierdzi, że w ramach przegranego zakładu ze swym nieżyjącym znajomym, finansuje wymarzoną wyprawę Milo. Jego ludzie znaleźli już Dziennik i wszystko zostało już dawno zorganizowane: ekipa, mapy, sprzęt - wystarczy tylko, że wyrazi zgodę, a stanie się niezbędnym uczestnikiem wyprawy badawczej, która zakończy się być może fascynującym odkryciem archeologicznym. Milo rozpoczyna więc swoją podmorską przygodę wraz z członkami rezolutnej i niezwykle barwnej ekipy.

A i sam film byłby niczym, gdyby nie oni. Mamy tu bowiem kalejdoskop barwnych osobowości. Audrey to energiczna dziewczyna mechanik, która zbiera na otworzenie z ojcem warsztatu samochodowego. Mol jest niewysokim, krępym Francuzem, którego pasją są wszelkiego rodzaju skały i gleby, ma też niestety spory problem z higieną osobistą. Blondwłosa famme fatalle, porucznik Helga Sinclair wygląda jak żywcem wyjęta z filmów złotej ery kina amerykańskiego. Mówiąca pociągającym, niskim głosem kobieta to chyba najbardziej ociekająca seksem bohaterka familijnych disneyowskich produkcji. Siwowłosa pani Packard ("Wszyscy zginiemy", "Zebranie na mostku, później wieczorek taneczny - kto to wymyślił...") to najjaśniej lśniąca kobieca postać "Atlantydy", a jej przepełnione cynizmem i sarkazmem cytaty z pewnością rozśmieszą dorosłego widza, prawdopodobnie bardziej niż dzieci. Jest jeszcze Wołodia, który dzięki doskonałym polskim dialogom odciśnie się piętnem na pamięci każdego kinomana. Specjalizujący się w materiałach wybuchowych Rosjanin, mówiący łamaną angielszczyzną (w domyśle) o swoich marzeniach o założeniu kwiaciarni, po prostu rozbraja. A to tylko niektórzy z bohaterów filmu.

Cała ta paczka, zżyta ze sobą podczas poprzedniej wyprawy po Dziennik, ma plany, o których nie został poinformowany Milo. Kiedy docierają po wielu trudach do starożytnego, podwodnego miasta, okazuje się, że nie spełnia ono ich najśmielszych oczekiwań. Nie jest ono martwe - jest to działająca sprawnie cywilizacja, która - zgodnie z podaniami - posiada technologię rozwiniętą o wiele bardziej niż świat "na górze". Mieszkańcy Atlantydy nic o nim jednak nie wiedzą, od tysięcy lat są oni bowiem uwięzieni w głębinach, a przy życiu utrzymuje ich kryształ, który jest ich bóstwem, a także symbolicznym nagrobkiem duchów wszystkich władców atlantyckiej cywilizacji. Ekspedycji udaje się zdobyć zaufanie córki króla Atlantydy, księżniczki Kidy. Ma ona nadzieję na przywrócenie swojego miasta do dawnej świetności, a jej ciekawość świata ułatwia zbliżenie się do niej Milo. Naiwność mieszkańców co do zamiarów przybyłych gości z innego świata, kończy się dla nich niemalże tragicznie.

Historia porusza temat zgubnej wartości pieniądza we współczesnych społeczeństwach. Dla pokaźnej sumy na koncie bohaterowie są gotowi zrobić wszystko, nawet odebrać życie innym. Czy, biorąc udział w wyprawie, może kierować nimi tylko ciekawość świata, chęć zdobycia sławy, żądza przygód? Otóż nie, przecież kwiaciarnia i warsztat nie otworzą się same. Wnioski z filmu są dość gorzkie, jak na familijną produkcję. Bardzo zżywamy się z przyjaznymi, zabawnymi postaciami, które okazują się nie być bez wad. Co do technicznego wykonania animacji, która została zbesztana za swoją komiksowość (za którą z kolei stoi, odpowiedzialny za "Hellboya", Mike Mignola) - uważam, że wygląda ona ciekawie. Nadaje historii dramatyzmu, a gruba kreska - akcji i "nieoszlifowania".

Na brawa zasługuje skład stojący za polskim dubbingiem. Jest wręcz perfekcyjny i jestem gotowa zaryzykować stwierdzenie, że jest lepszy od oryginału. Wypowiedzi bohaterów są cięte i pełne humoru, którego nie ma aż tak znowu wiele w oryginale (np. Wołodia jest po prostu Vinnym i nie mówi z tak rozbrajającym ruskim akcentem, co u nas). 

Co mogę jeszcze powiedzieć? Proszę wszystkich o zwrócenie uwagi na ilość postaci, umierających w czasie trwania filmu. Zarówno podczas podróży jak i rozwoju sytuacji w samym mieście, ginie mnóstwo ludzi, głównie szarych żołnierzy, których nie dano nam tak naprawdę poznać. Nie jest to oczywiście wyraźnie pokazane, jednak widać ludzi spadających do przepaści czy dostających się do morza ognia. Nadaje to wiarygodności historii, której swoją drogą nie powinno się oczekiwać po produkcji dla dzieci. Porusza scena, gdy załoga żegna się z poległymi puszczając na wodzie symboliczny znicz. 

Kolejnym, bardzo ważnym elementem, który składa każdy film przygodowy do kupy, jest ścieżka dźwiękowa Jamesa Newtona Howarda. Po raz kolejny udowadnia swój talent i wszechstronność, bo choć większość utworów to te do scen akcji, w soundtracku znalazło się kilka perełek, na przykład kompozycje z finałowych scen filmu. Pełna patosu potęgowanego chórem muzyka, z której "wyłania się" zawodząca kobieta, powoli przechodząca w pewnego rodzaju mantrę powtarzaną przez kobiecy chór ("The Secret Swim"), robi piorunujące wrażenie. W innej kluczowej scenie słyszymy dziecięcy głos śpiewający prostą melodyjką, która nagle przechodzi w potężny chór wyśpiewujący motyw Atlantydy słyszany już wielokrotnie wcześniej. Moim zdaniem kompozycje te zwalają z nóg.

Warto chyba wspomnieć o smutnym podobieństwie fabuły "Atlantydy" do hitu Jamesa Camerona. "Avatar" przypomina bowiem ten film w tak oszałamiający sposób, że pozostaje załamać ręce. Kobieta-mechanik, zdradziecki chciwy komandos, wygląd miasta i zamieszkujących go zwierząt, dążenie do bogactwa po trupach rdzennych jego mieszkańców to tylko niektóre z podobieństw. Do fanów tej megaprodukcji nie należę, zatem usprawiedliwiać jej twórców nie zamierzam. Powiem jedynie, że dowodzi to braku oryginalności "Avatara".

Cała historia stojąca za filmem, brzmi trzeba przyznać, zaskakująco wiarygodnie. Twórcy stylizują ją na logiczną i "naukową", do tego stopnia, że jesteśmy w stanie uwierzyć na chwilę, że zatonięcie wyspy to fakt historyczny i możemy nawet przyłapać się na zastanawianiu: "A co jeśli takie podziemne supermiasto naprawdę istnieje?". Potęguje to wspominanie o innych wydarzeniach historycznych, które rzeczywiście miały miejsce, a także szarżowanie datami.

Tym, którzy nie są otwarci na produkcje Disneya inne niż ich ukochane bajki dzieciństwa, zachęcać na siłę do filmu nie zamierzam. Ale, co mi tam - bądźmy otwarci, choćby dla bohaterów tej animacji - poczciwego Wołodii czy rozkosznej, rzucającej peta za petem, pani Packard.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones