Laurka

Do kogo skierowany jest dokument "Buntownicy. Historia grupy The Clash"? Zapewne dla fanów, lecz ich może nie zadowolić jego płytkość. Nowym słuchaczom i widzom za to niewiele powie o wartości i
The Clash to nazwa, którą kojarzy na pewno każdy miłośnik muzyki punk, jak również wiele osób ogólnie interesujących się muzyką. Powstały w drugiej połowie lat 70. zespół szybko zyskał popularność wśród słuchaczy, jak i uznanie branżowych krytyków. Nawet mimo faktu, że główny wokalista grupy Joe Strummer śpiewał bardzo niewyraźnie, jakby trzymał u buzi ogryzek albo rozgrzanego ziemniaka. The Clash szybko zyskali status muzycznej gwiazdy na równi z Sex Pistols i The Damned. Tym samym przestali być tylko kolejną grupą grającą gdzieś pokątnie punk rocka. Jak to się zwykło mówić w takich sytuacjach, zainspirowali oni kolejne pokolenia rockmanów do tworzenia własnej muzyki. Obecnie The Clash określić można na pewno jako grupę kultową. Używa się nawet określenia, że jest to jedyny zespół, który się liczył.

Słowa takie można między innymi usłyszeć w dokumencie "Buntownicy. Historia grupy The Clash" z 2007 roku. Za projekt ten odpowiada niejaki Alan G. Parker, który z tego, co wiem, specjalizuje się w dokumentach natury muzycznej. Twórca obrał sobie chyba najprostszą drogę do stworzenia jakiegokolwiek filmu dokumentalnego, czyli zebrał garść ludzi pamiętających omawiane czasy oraz zagadnienia i kazał im gadać do kamery. Potem to wszystko jakoś zmontował, dodał komiksowe kolaże, napisy, archiwalne zdjęcia i dorzucił w tle piosenki grupy. Dokument jest podzielony na segmenty odpowiadające poszczególnym albumom.
W omawianym dziele głos zabierają ludzie związani z grupą i z jej historią. Są to byli managerowie, właściciele klubów, didżeje, artyści czy też po prostu ludzie z otoczenia, którzy nie pełnili żadnej konkretnej funkcji. Jeśli idzie o samych członków The Clash, mamy okazję wysłuchać jedynie Micka Jonesa. Reszta grupy albo nie żyje, albo nie chciała się publicznie wypowiadać. Nie jest z resztą tajemnicą fakt, iż pod koniec istnienia zaczęło dochodzić w grupie do konfliktów.

Wspomniane osoby siedzą zatem w swoich loftach albo studiach nagraniowych i opowiadają o The Clash. Tylko że te opowieści nie są specjalnie ciekawe ani nie ujawniają żadnych prawd. Niewiele można się dowiedzieć o historii zespołu z tzw. zaplecza. Treść ogranicza się do faktów, jakie każdy może wyszukać w sieci. "Buntownicy. Historia grupy The Clash" nie mówi nic nowego. W istocie prezentuje tylko grupę boomerów podkreślających, że The Clash był dobry, ponieważ był dobry i tak należy uważać. Band jest przez nich nazywany jednym z najważniejszych w historii, co może jest słuszne, ale powstaje pytanie, kto i co o tym decyduje?
Ja wolałbym usłyszeć, dlaczego zespół zasługuje na takie miano zamiast wiązanki wielkich słów bez pokrycia. Jako urozmaicenie produkcji w tle puszczane są piosenki The Clash. Jednakże, ponieważ służą one tylko za tło, to ich wymowa traci na sile. Zwłaszcza że nieraz nie są dobrane do konkretnego, omawianego albumu. Muzyka The Clash przedstawiona w ten sposób brzmi jak jakieś przypadkowe dźwięki z darmowej muzycznej biblioteki. Fakty owe sprawiają, że "Buntownicy. Historia grupy The Clash" przypomina bardziej skecz rodem z Saturday Night Live, parodiujący słynne dokumenty o nieśmiertelnych supergrupach. Z tym wyjątkiem, że dziełu Parkera brakuje krzty dystansu i poczucia humoru.

Jako że film jest mocno średni, należałoby coś więcej napisać o samej muzyce The Clash. Moje pierwsze zetknięcie z nimi to MTV i regularnie puszczany wtedy teledysk do piosenki "Should I Stay or Should I Go?". Z tego, co wiem, została ona na początku lat 90. odkurzona z powodu jakieś reedycji i znów trafiła na listy przebojów, osiągając niemałą popularność. Na tyle dużą, że została nawet użyta w reklamie. Drugim ich utworem, jaki poznałem, było "Rock the Casbah". Utwór przebojowy, traktujący jednocześnie o poważnych sprawach. Kiedy zdecydowałem się na kupno ich pierwszego wydania, byłem już dość dobrze zaznajomiony z twórczością brytyjskiej trupy. Pamiętam, że mimo to wychodziłem ze sklepu zlany potem, tak jakbym tę płytę ukradł, a nie zakupił za własne pieniądze. Być może było tak dlatego, że pierwszy raz wtedy nabywałem towar tego rodzaju. Potem przyszedł czas na pozostałe nagrania i obecnie posiadam w swojej kolekcji trzy albumy The Clash. Pierwszy z nich ujrzał światło dzienne w 1977 roku, a ostatni, "Combat Rock", w 1982. I na przestrzeni tych zaledwie pięciu lat zespół przeszedł muzyczną przemianę. Na początku grał typowo punkowe, szybkie i krótkie utwory. Były one naładowane energią i młodzieńczą spontanicznością. Wraz z upływem czasu, jak i pod wpływem odbytych podróży, artyści zaczęli rozwijać wachlarz zainteresowań. Sięgali po różne gatunki czy instrumenty, czerpiąc z nich to, co najlepsze. Najlepszym tego przykładem jest album "Sandinista" z 1980 roku. Istny potwór wydawniczy zawarty na kilku dyskach. Mnogość gatunków, nurtów, inspiracji czy zwykłego eksperymentowania sprawia, że jest to produkcja niedająca się zmieścić w żadne ramy.

Czym zatem jest The Clash? Pierwsze skojarzenie to punk, lecz można pokusić się o stwierdzenie, że The Clash to po prostu The Clash, bez podziału na gatunki czy przyklejania łatek. Na pewno byli grupą muzyczną, ale czy to ich definiuje? Nie odważę się napisać, że byli jakąś ideą samą w sobie, chociaż na pewno reprezentują i odwołują się do pewnych zasad. Wprawdzie gdy zyskali sławę, oskarżano ich o "sprzedanie się", wystarczy powiedzieć o wspomnianych wyżej reklamach czy samym fakcie, że są znani, to jednak ja nadal wierzę w to, co śpiewają. Pozostali dla mnie autentyczni i prawdziwi. Potrafią wprowadzić człowieka w dobry nastrój, momentami w specyficzny sposób wzruszyć. I po prostu świetnie się ich słucha.

Do kogo skierowany jest dokument "Buntownicy. Historia grupy The Clash"? Zapewne dla fanów, lecz ich może nie zadowolić jego płytkość. Nowym słuchaczom i widzom za to niewiele powie o wartości i roli artystów. I to jest chyba największy problem tej produkcji – pozostawia obojętnym. Jest tak randomowa, jak to tylko możliwe. Stworzona bez pasji przez ludzi, co do których można mieć wątpliwości, czy w ogóle słuchali i lubią The Clash.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones