Recenzja filmu

Ciała (2017)
Eduardo Casanova

Skóra, w której żyjemy

Jest "Pieles" także groteską, świadectwem indywidualnego głosu artystycznego, choć - czemu trudno się dziwić - z wyraźnym, obcym akcentem. Obok formuły horroru cielesnego rodem z wczesnych filmów
W swym pełnometrażowym debiucie fabularnym, 26-letni, pochodzący z Madrytu twórca, podejmuje się tematyki mocno z pozoru wyeksploatowanej. Robi to jednak z ogromnym wyczuciem, świadomie kreśląc filmową rzeczywistość grubą kreską; jednostkowe dramaty podszyte są w Ciałach czarnym jak smoła humorem sytuacyjnym - tyleż kontrowersyjnym, co przewrotnym.

Sama fabuła to zbiór kilkunastu (kilkudziesięciu) krótkich scenek, zmontowanych właściwie w przypadkowej kolejności, nie zawsze z zachowaniem czasowej chronologii. Każda z nich przedstawia losy bohaterów, którzy cierpią z powodu zniekształcenia własnej fizjonomii. Dostajemy zatem niewidomą (czy raczej - pozbawioną oczu) Laurę świadczącą usługi seksualne w wystylizowanym na Wesa Andersona burdelu zarządzanym przez 29-letnią karlicę w ciele nastolatki, kobietę w ciąży cierpiącą na achondroplazję, mężczyznę z oszpeconą twarzą (w tej roli model Jon Kortajarena), kobietę z zamienionymi (sic!) otworami przewodu pokarmowego, czy w końcu - 17-latka z fetyszem apotemnofilii, który czerpie "przyjemność" z amputacji własnych kończyn.

Filmową diegezę wypełniają głównie odcienie różu i fioletu; podkreśla to niejako odrealnienie, bajkowość całej historii. Ale "Ciała", tak naprawdę, mimo przerysowanych zdarzeń, przeestetyzowania i różowej dominanty, są historią mocno osadzoną w naszej rzeczywistości, niezwykle przy tym uniwersalną - opowiada bowiem o ponadczasowych ludzkich pragnieniach: poszukiwaniu szczęścia, miłości i własnego miejsca w świecie pozbawionym akceptacji i otwarcia na inność.

Są "Ciała" także także groteską, świadectwem indywidualnego głosu artystycznego, choć - czemu trudno się dziwić - niepozbawionego wyraźnego, obcego akcentu. Obok formuły horroru cielesnego rodem z wczesnych filmów Cronenberga, stylistyki Wesa Andersona (wszechobecna symetria, pastelowe barwy), otrzymujemy również gorzką komedię romantyczną i satyrę społeczną. O ile  jednak Cronenberg balansuje w swoich filmach na granicy transhumanizmu (posthumanizmu), zacierając granice między człowiekiem a syntetycznymi maszynami i technologią, o tyle u Hiszpana ciało stanowi raczej pewien wzorzec kulturowy, określa relacje w społeczeństwie, choć może być również - jak zaznacza sam autor -  ekskluzywnym towarem.


Eduardo Casanova okazuje się reżyserem bardzo świadomym swego warsztatu, sprawnie łączącym dramat i czarny humor nie tylko w jednej scenie, ale nawet w obrębie pojedynczego kadru. Mało tego - Hiszpan zdaje się nie mieć żadnych oporów w portretowaniu ludzkich, często skrajnych słabości: próżności, fobii, wstydu czy pragnień, efektem czego są sugestywne sceny, m.in. seksu analnego i homoseksualnej miłości (pojawia się także wątek pedofila i nieletniej prostytutki). Podobnie jak w produkcjach Kanadyjczyka Xaviera Dolana, u 26-latka z Madrytu w warstwie formalnej także wyczuwalne są silne wpływy popkultury i jej estetyki kiczu (Casanova zapoczątkował swój styl w krótkich formach wideo, pracując przy wielu teledyskach i reklamach).
"Komercyjny”, popowy pazur czuć zwłaszcza w soundtracku, złożonym ze staromodnych, popowych przebojów lat 60. i 70. Stanowią one zarówno autorski komentarz, jak i ironiczny kontrapunkt dla wydarzeń obserwowanych na ekranie.


"Ciała" są kolejnym po "Baby Bump" Kuby Czekaja filmowym ewenementem, awangardą, w której rozmaite konwencje idealnie ze sobą współgrają. Każdy kadr pracuje na rzecz narracji i efektu groteskowości. I nawet jeśli efekt ten nie u każdego zostanie osiągnięty, to możecie mi wierzyć, że całość jest w stanie zaspokoić estetyczne potrzeby nawet najbardziej wymagających widzów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones