Recenzja filmu

Czarna Wenus (2010)
Abdellatif Kechiche
Yahima Torres
Andre Jacobs

Natura uprzedzenia

Abdellatif Kechiche ma wszelkie predyspozycje do tego, by portretować kolonizatorską mentalność Starego Kontynentu. Urodzony w Tunezji, tworzący we Francji reżyser i aktor jest jednocześnie
Abdellatif Kechiche ma wszelkie predyspozycje do tego, by portretować kolonizatorską mentalność Starego Kontynentu. Urodzony w Tunezji, tworzący we Francji reżyser i aktor jest jednocześnie przedstawicielem spędzającej Sarkozy'emu sen z powiek społeczności imigrantów i cenionym nad Sekwaną artystą. Nagradzany za swoje poprzednie filmy Cezarami w swoim najnowszym obrazie przedstawia biografię Saartjie Baartman, Hotentotki sprowadzonej do XIX-wiecznej Europy w roli cyrkowej, a z czasem seksualnej atrakcji. "Czarna Wenus" zbudowana jest ze scen kolejnych występów Saartije, coraz bardziej upadlających i ingerujących w jej intymność. Kamera konsekwentnie wyłapuje zesztywniałą w niemym cierpieniu twarz odtwórczyni głównej roli Yahimy Torres, kontrastując jej wyraz z rubasznymi gębami widzów, reprezentujących wszystkie warstwy społeczne, od spędzających wieczory w szynkach rzemieślników po rozpustną paryską burżuazję. Operator Lubomir Bakchev ujęciami penetrującymi zbrukaną seksualność Saartjie nie pozwala widzowi na przyjęcie komfortowej pozycji neutralnego obserwatora.

Dwie rzeczy udały się doskonale reżyserowi (i scenarzyście w jednej osobie). Przede wszystkim z niezwykłą skrupulatnością, w przedłużających się scenach erotycznego przedstawienia, buduje bardzo złożony i realistyczny, bo pełen subtelności obraz mechanizmów uprzedzenia wobec Innego. Źli Europejczycy nie są papierowymi antybohaterami, rasistowskimi z założenia prostakami. Ich poczucie wyższości jest opakowane gestami pełnymi troski i współczucia, w swej istocie fałszywymi, lecz szczerymi w intencji niezdolnego do prawdziwej empatii i zrozumienia białego człowieka. Drugi istotny element to perspektywa jaką Kechiche narzuca widzowi. Budując erotyzm scen tańca Hotentockiej Wenus i oddając głos jej faktycznym oprawcom przyjmuje ich punkt widzenia. Sadza odbiorców filmu w fotelach ogłupiałej gawiedzi i pełnych pseudonaukowych frazesów profesorów Muzeum Człowieka. Badania naukowców stanowią zresztą ostatni szczebel uprzedmiotowienia, sprowadzając Saartjie do roli laboratoryjnego preparatu, odzierają z człowieczeństwa bardziej, niż prostytuowanie się na ulicy.

Wulgarne sceny w drugiej części filmu piętnując stanowisko paryżan (w stolicy Francji Saartjie stała się atrakcją luksusowych orgietek), osłabiają postawione wcześniej pytanie o aktualność rasizmu i uniwersalność jego modelu. Pomimo tego drobnego uszczerbku powstał film ważny, niezwykle inteligentny i niepokojący. Uderzający nie tylko w sumienie Europy, lecz także podważający możliwość komunikowania się między poszczególnymi cywilizacjami. Reżyser nie daje gotowych odpowiedzi, skupia się na opisaniu problemu w całej jego złożoności. Głównie dzięki wielowymiarowym portretom bohaterów wywiązuje się z zadania fenomenalnie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wakacje się skończyły. Po czym można to poznać? Oczywiście po poziomie premier kinowych. "Czarna Wenus"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones