Recenzja filmu

Czas zabijania (1996)
Joel Schumacher
Matthew McConaughey
Sandra Bullock

Sąd sądem, prawo prawem, a sprawiedliwość sprawiedliwością

Marzeniem niejednego pisarza jest za pewne odizolować się od miana tzw. "paperback writer" poprzez sprzedanie praw do sfilmowania swojej ukochanej powieści. Grishamowi się to udało. W ekranizacji
Marzeniem niejednego pisarza jest za pewne odizolować się od miana tzw. "paperback writer" poprzez sprzedanie praw do sfilmowania swojej ukochanej powieści. Grishamowi się to udało. W ekranizacji wspomnianej powieści główny bohater, początkujący prawnik z Mississippi, jest grany przez wschodzącą gwiazdę Hollywood - Adonisa znanego bardziej pod nazwiskiem McConaughey. "Czas zabijania", zręcznie wykreowany przez Joela Schumachera, sprawia, że talent Grishama i duma Matthew doskonale wpasowują się w domową kolekcję DVD pana Schumachera gdzieś między "Klientem" a "Upadkiem". To sprawia, że film jest obrazem przypominającym szczodrze ilustrowaną książkę z serii tych, które zabieramy ze sobą na plażowe wakacje. Jednak nadal "Czas zabijania" ma wiele cech wartych rekomendacji. Dobra obsada, historia poruszająca wątki rasistowskie, burzliwe Południe Stanów jako miejsce akcji - to tylko niektóre ze składników, które podtrzymują w męskim widzu napięcie (pomimo dołeczków, charyzmy i oszałamiającej wręcz urody McConaughey, która gromadzi przed telewizorami głównie damską część widowni). Nadpływając na fali popularności zawdzięczanej głównie jego urokowi, McConaughey niesie dzielnie film na swoich barkach, pokazując, że jest wart obsadzania go w poważnych produkcjach. Gra tutaj Jake Brigance’a, małomiasteczkowego prawnika, który zostaje uwikłany w sprawę o morderstwo, która nabiera w miarę trwania filmu bardzo agresywnego obrotu i sprawia, że owo małe miasteczko staje się sławne na całe USA i gorzko pokazuje prawdę o stereotypach, jakie nadal panują na południu tego kraju. Wśród ogólnie panującego napięcia, główny bohater (zbudowany na doświadczeniu Grishama, który z wykształcenia jest prawnikiem) gorliwie zabiega o uwagę mediów kreując obraz niewinności swojego klienta jak i lansując swoją skromną osobę. Schumacher, który znany jest z tego, że swoje gwiazdy traktuje z wielką powagą i szacunkiem sprawia, że nawet sala rozpraw w tym filmie prezentuje się doskonale. Sprawa dotyczy Carla Lee Hailey'a, granego przez paląco doskonałego Samuela L. Jacksona i której osoba powinna być cały czas w centrum uwagi widza. Kiedy Carl Lee, robotnik podmiejskiej fabryki, dowiaduje się, że jego dziesięcioletnia córka została zgwałcona i pobita przez dwóch pijanych bigotów, wpada w szał i pragnie się zemścić. Los składa się tak, że okazuje się, iż Jake i Carl Lee już się znają, gdyż Brigance prowadził sprawę brata Carla. Zbieg okoliczności chce też, aby Carl zwierzył się Jake'owi ze swoich niecnych zamiarów przed rozpoczęciem sprawy przeciwko gwałcicielom, by następnie w sądzie w obecności wielu świadków zamordować obu przestępców. Co sprawia, że "Czas zabijania" jest jedną z najbardziej zajmujących powieści Grishama? Bez wahania powiem (a raczej napiszę), że jest to pewien czynnik, którego unika wielu pisarzy – wejście na grząski grunt problemów rasowych. W Clanton, w miejscu akcji filmu, większość ławy przysięgłych to biali. Czy Jake może trzymać się ściśle moralnych zasad w takich warunkach? Może powinien odnaleźć się w sytuacji, zdając sobie sprawę z mentalności ludzi żyjących na Południu, i zastosować mniej konwencjonalne zasady gry? Podczas prób udowodnienia chwilowej niepoczytalności Carla Lee Jake wie, że jego klient był w pełni poczytalny, dzięki czemu "Czas zabijania" zyskuje wiele ciekawych wątków. Nawet jeśli momentami przemowy w sądzie nie są przekonujące, to obraz ten jest wart poświęcenia mu tych dwóch i pół godziny, bo 90% tego czasu to porządny, dobrze rozwinięty dramat. Jako adaptowany scenariusz (dobra robota panie Goldsman!) "Czas zabijania" nie omija bezmyślnie ciekawych książkowych postaci jak mentora Jake’a, granego przez Donalda Sutherlanda pijaka, który po domu przechadza się w szlafroku i panamie. Do tego możemy dodać cierpiętnicę – sekretarkę Jake’a (Brenda Fricker), dowcipnego kumpla (rozładowujący napięcie Oliver Platt) i uroczą żonkę (Ashley Judd), opuszczającą nas w połowie trwania filmu. Jej wyjazd wiąże się z niebezpieczeństwem, jakie grozi jej i ich wspólnemu dziecku ze strony Ku Klux Klanu, który to wątek zostaje troszkę pominięty przy zamykaniu akcji obrazu. Jak to bywa w powieściach Grishama, z momentem wyjazdu pani Brigance pojawia się Ellen Roark, nieprawdopodobnie zuchwała i inteligentna młoda studentka wydziału prawa, w której postać wciela się Sandra Bullock. Według mnie aktorka ta była zbyt "wiekowa" i zbyt niepoważna w stosunku do reszty obsady filmu. W każdym razie udaje jej się zaciekawić męskiego widza, gdy ubrana w obcisłe ciuszki wsiada do swojego czarnego Porsche. Rola panny Bullock jest drobna, lecz pomimo to irytująca, co nie pozwala nam wczuć się w nić sympatii (lub czegoś więcej), która nawiązuje się między nią a Jake’iem. Na Matthew Sandra chyba też zadziałała gasząco, gdyż jego niewątpliwy urok i czar nie działa na nas tak, jak działać powinien. "Czas zabijania" jest nawet lepszy niż jedno z dzieci Schumachera, "Batman Forever", gdyż akcja aż skwierczy w niektórych momentach, co na pewno jest też zasługą doborowej obsady, nawet w przypadku pomniejszych ról. Wartymi wspomnienia są również Chris Cooper jako policjant, Charles S. Dutton jako twardo stąpający po ziemi szeryf i Tonea Stewart grająca udręczoną żonę Carla Lee. Przyciągającą uwagę postacią jest też Kevin Spacey wcielający się w rolę oskarżyciela, czującego się na sali sadowej niczym ryba w wodzie. No i to by było na tyle…Teraz na ekranie może ukazać się napis: Applause!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmów opowiadających o rozprawach sądowych jest bardzo wiele. Niektóre z nich w większym lub mniejszym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones