Recenzja filmu

Czerwona nota (2021)
Rawson Marshall Thurber
Jan Aleksandrowicz-Krasko
Dwayne Johnson
Gal Gadot

Wszyscy kochamy The Rocka

200 milionów dolarów – tyle według niektórych źródeł wynosił szacowany budżet najnowszej produkcji Netflixa, która swoją premierę miała 12 listopada 2021 roku. Budżet ogromny, szczególnie jak na
200 milionów dolarów – tyle według niektórych źródeł wynosił szacowany budżet najnowszej produkcji Netflixa, która swoją premierę miała 12 listopada 2021 roku. Budżet ogromny, szczególnie jak na streamingową premierę. Film zaliczył też rekord jeżeli chodzi o liczbę obejrzeń w pierwszy dzień po premierze na znanej platformie z czerwonym logiem, o czym z radością na mediach społecznościowych poinformowali odtwórcy głównych ról – Ryan ReynoldsDwayne Johnson. Schodząc jednak na ziemię i zapominając o wszystkich liczbach, prognozach i oczekiwaniach, trzeba spróbować odpowiedzieć na pytanie: jak wyszło najnowsze dziecko Rawsona Marshalla Thurbera? Opinie w Internecie są bowiem bardzo podzielone.

Dla zarysowania tego, czym jest film "Czerwona nota", albo bardziej czego po nim można się było spodziewać już przed premierą, wystarczyć może spojrzenie na obsadę oraz przede wszystkim portfolio reżysera i jednocześnie scenarzysty tego akcyjniaka. "Drapacz chmur", "Agent i pół" czy "Millerowie" to w zasadzie bowiem dobre punkty odniesienia dla "Czerwonej noty". Podobnie bowiem jak one, tak i najnowsza netflixowa produkcja jest filmem lekkim, niepoważnym, wypełnionym znanymi facjatami oraz niezbyt wyszukanymi żartami, a do tego prostym fabularnie. Mówiąc krótko: film idealny do obejrzenia dla odmóżdżenia przy piwku po ciężkim dniu.

Nie ma więc co się dziwić, że opinie na temat tego filmu na całym świecie są skrajnie różne. Krytycy w większości krzyczą, że oklepany, nudny, żenujący i rozczarowujący, a publika, zajadając się popcornem, cieszy się na kolejną niezobowiązującą przygodę z The Rockiem. Najlepiej widać to chyba po ocenach na portalu Rotten Tomatoes, gdzie wśród recenzentów "Czerwona nota" zebrała zaledwie 38%, przy jednoczesnym bardzo wysokim wyniku, sięgającym aż 92%, od użytkowników.

Ja z moją oceną jestem dokładnie gdzieś pomiędzy tymi dwoma grupami. Z jednej strony zdaję sobie sprawy z ogromnej głupoty tego filmu. Fabuła z naciąganymi i mało ciekawymi twistami, jednowymiarowe postacie (choć wiadomo, że wszyscy kochamy The Rocka) i przede wszystkim totalny brak jakiejkolwiek oryginalności. Film ten bowiem do gatunku nie wnosi nic nowego, a wręcz przeciwnie. Jest sklejką pomysłów, motywów i scen, które gdzieś kiedyś już były i gdzieś kiedyś zagrały. Chyba nie tego powinniśmy oczekiwać po filmie za (podobno) 200 baniek, prawda? Wspominając już o budżecie tego filmu, trzeba też powiedzieć, że "Czerwona nota" wcale nie wygląda jak film za takie pieniądze. Owszem, mamy tu całkiem ładne lokacje, duże (i na pewno nietanie) gwiazdy, ale sceny akcji wyglądają tu po prostu przeciętnie, a scenariusz jest na poziomie kina klasy B.

Jeżeli więc oczekujecie lekkiego i śmiesznego (choć to rzecz bardzo subiektywna – do indywidualnego zweryfikowania po pierwszych 15–20 minutach seansu) akcyjniaka ze znanymi aktorami grającymi samych siebie (The Rock jest tu bowiem klasycznym The Rockiem, a Reynolds klasycznym Reynoldsem; jedynie Gal Gadot odkrywa tu niezbadane jeszcze przez siebie komediowe tereny), to można sobie obejrzeć. Jeżeli natomiast jest w Was nadzieja na cokolwiek ponadprzeciętnego i wartościowego, to należy się od tego filmu trzymać z daleka.
Mamy bowiem tu do czynienia z typowym guilty pleasure, które zagra tylko jeżeli podejdziemy do tego z odpowiednim nastawieniem oraz poczujemy niewyrafinowany (a momentami wręcz cringowy) flow tego filmu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones