Recenzja filmu

Diabeł w pannie Jones (1973)
Gerard Damiano
Georgina Spelvin
Harry Reems

Kamień milowy w historii pornografii filmowej!

Ach, można by westchnąć. "Diabeł w pannie Jones" to kamień milowy w historii kina pornograficznego. Gdyby w dzisiejszych czasach porno-aktorki potrafiły chociaż przez chwilę nie udawać orgazmu,
Ach, można by westchnąć. "Diabeł w pannie Jones" to kamień milowy w historii kina pornograficznego. Gdyby w dzisiejszych czasach porno-aktorki potrafiły chociaż przez chwilę nie udawać orgazmu, tylko zwyczajnie go odczuwać, to moglibyśmy powiedzieć, że "pornografia" to zacny gatunek sztuki filmowej. Niestety dzisiejsze współczesne pornosy z fabułą to zazwyczaj wygolone, wymasowane, przepocone i co gorsza poddane solarce sceny gołe z tradycyjnym ogranym jęczeniem, zbliżonym do zarzynanej świni.

Ale nie zawsze tak było. W 1972 roku do szerokiej dystrybucji kinowej trafił porno-film legenda "Głębokie gardło" z Lindą Lovelace w reżyserii Gerarda Damiano. Po ogromnym sukcesie filmu i skandalu, jaki mu towarzyszył, Damiano zabrał się za następny pornos, tym razem z nieco bardziej rozbudowaną fabułą, niezbyt uroczą wizualnie główną bohaterką, ale za to pornos z najwyższej półki, jeśli chodzi o warsztat. Niestety niedoceniony.

Historia jest dosyć prosta. Panna Jones zupełnie nagle uświadamia sobie, jakie to życie jest beznadziejne i postanawia niczym słynna Weronika z powieści Paulo Coelho umrzeć. Podcina sobie żyły w wannie i ląduje w czyśćcu. Na miejscu okazuje się jednak, że był to tylko jeden jedyny grzech, jaki popełniła. Za życia była na tyle cnotliwa i szlachetna, że muchy by nie skrzywdziła. Szefostwo (John Clemens) ma więc dylemat. Mimo że był to tylko jeden grzech, był najcięższy, panna Jones winna trafić do piekła. Ale byłoby też nie fair, gdyby wpuścić taką niewinną istotkę przez bramy ognia i siarki. Dlatego panna Jones zostaje odesłana na ziemię, aby sobie zasłużyć na piekło. Z tego też powodu będzie nurzać się w grzechu cielesnych rozkoszy w najrozmaitszych kombinacjach. Jakby tego było mało, panna Jones za życia była dziewicą, tak więc wszystkiego będzie się musiała uczyć od podstaw, pod okiem wymagającego Nauczyciela (Harry Reems).

Największym plusem produkcji jest jej rozbudowany w sensie psychologicznym scenariusz i sama postać panny Jones. Wszelkie katusze, odgłosy, jęki, szepty, agonie, tudzież, rozkosze panny Jones są w stu procentach prawdziwe, ani przez moment nie przychodzi człowiekowi na myśl, że aktorka przyszła na plan by zrobić swoje, postękać do kamery, dostać za to pieniądze i zwyczajnie odejść. Nie, mili państwo,  Georgina Spelvin robi to dla potomności. Gdyby w dzisiejszych czasach aktorki kina trzech "x-ów" potrafiły tak grać choć przez chwilę, to oglądanie filmów pornograficznych na dużym ekranie byłoby codziennością.

W oczy (a raczej w ucho) rzuca nam się także soundtrack z porno filmu. Propozycje Gerarda Damiano, oprócz swojej "włochatości" w stylu lat 70., miały też świetną, klimatyczną w duchu psychodelii oprawę muzyczną. Alden Shuman stworzył imponującą partyturę, która zlewa się w znakomity sposób z każdą sceną, jaką ujrzymy na ekranie (igraszki w oliwce, jabłko grzechu, zabawy z wężem), czy w końcu dodane jako bonus fragment, jednego z dzieł samego Ennio Morricone, przy stosownym ku temu utworowi, kadrom erotycznym.

Georgina Spelvin, choć skończyła w gatunku pokroju trzech x-ów, to wykorzystała swoje "pięć minut" sławy. W latach 80., pojawiła się w epizodycznej roli prostytutki w "Akademii policyjnej" (scena przemowy komendanta Lassarda) oraz "Akademii policyjnej 3", podczas szumnej akcji promocyjnej "Diabła..." nie rozstawała się z mediami. Na drugim planie pojawił się Harry Reems, kojarzony ze słynnym "Głębokim gardłem". Za to na krótko w roli epizodycznej pojawia się sam Gerard Damiano jako skazaniec z bram piekielnych. Według reżysera piekło, do którego trafić ma panna Jones, to wieczność spędzona w towarzystwie impotenta. Pomysłowe.

Dziś takich filmów już się nie robi. Niestety era "złotych lat porno" przeminęła bezpowrotnie. "Diabeł w pannie Jones" to najlepszy film Damiano, bez dwóch ztań, zasługuje na miano artyzmu, choć na pierwszy rzut oka przypomina odpychające, perwersyjne "różowe kino". To lektura zarówno dla wyuzdanych, jak i dla tych, którym marzy się kąpiel w dawnym blasku kina dla dorosłych.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones