Recenzja wyd. DVD filmu

Dip Bin (1979)
Hark Tsui
Xiaoling Xu
Eddy Ko

Hitchcock w wydaniu wuxia

Nie przepadam za twórczością Tsui Harka, choć przyznać muszę, że nie miałem jeszcze okazji obejrzeć jego największych reżyserskich osiągnięć, takich jak "Pewnego razu w Chinach". To, co jednak
Nie przepadam za twórczością Tsui Harka, choć przyznać muszę, że nie miałem jeszcze okazji obejrzeć jego największych reżyserskich osiągnięć, takich jak "Pewnego razu w Chinach". To, co jednak kręci od połowy lat 90-tych, skutecznie mnie do poszerzania horyzontów zniechęca. Po niektóre filmy sięgam jednak z czystej ciekawości lub by przełamać swoją niechęć. Debiut reżyserki Harka, "Butterfly Murders" nie sprawi raczej, że zacznę taśmowo oglądać jego filmy, ale pewną barierę udało mu się przełamać i myślę, że po ewentualną następną pozycję z dorobku tego reżysera sięgnę już z mniejszymi oporami. "Butterfly Murders" to bardzo nietypowy przedstawiciel chińskiego wuxia, bo oprócz klasycznych dla tego gatunku składników, znaleźć tu można także wątek detektywistyczny czy elementy kina grozy. Film wyróżnia się także tytułowymi motylami, które są przecież wątkiem przewodnim, a w filmie pojawiły się ich setki, zarówno prawdziwych jak i sztucznych. Pierwsze filmowe skojarzenie, jakie mi się podczas oglądania nasunęło, to "Ptaki" Hitchcocka, wiele scen sprawia bowiem podobne wrażenie - zostały świetnie wystylizowane i zrealizowane. Inna zbieżność łącząca debiut Harka z dokonaniami Hitchcocka, to pewien nastrój napięcia czy sama intryga. Sporo jest w niej nieoczekiwanych zwrotów akcji i suspensu, jednak wrażenie to po pewnym czasie rozmywa się, bo wraz z upływem czasu film coraz bardziej zmienia się w standardowe wuxia. Nie ma tu jednak wyjątkowo porywających sekwencji walk, bo albo kuleje w nich choreografia, która jest nad wyraz przeciętna, albo montaż, który zwłaszcza przy wszelkiego rodzaju skokach i lotach pozostawia wrażenie niedosytu. Można to sobie jednak tłumaczyć brakiem technicznych możliwości do zrealizowania wizualnie satysfakcjonujących scen tego typu w roku 1979. Faktem jednak pozostaje, że sceny walk trochę na tym tracą i film musi bronić się fabularnymi zakrętami. Tytuł ten ma już 27 lat i to niestety widać. A raczej słychać, bo co najbardziej kuje w oczy, to dość kiczowata muzyka. Także obraz może irytować, bo kopia filmu jest już nieco podniszczona, efektem czego co pewien czas na ekranie pojawiają się żółte przebarwienia. Dla fanów wuxia jest to zdecydowanie pozycja obowiązkowa, jako film dość nietypowy dla samego gatunku, no i jeden z tych, które zapoczątkowały prawdziwy boom na takie kino. Dla mnie jednak, widza sięgającego po wuxia tylko okazjonalnie, jest to film jedynie wybijający się ponad przeciętność utartych konwencji, ale i nie dostarczający żadnych większych przeżyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones