Recenzja filmu

Dogville (2003)
Lars von Trier
Nicole Kidman
Stellan Skarsgård

Ofiara spełniona

Wyobraźmy sobie następującą sytuację, jakiś obcy prosi nas o pomoc. Naturalnym odruchem dobrego człowieka, bądź przynajmniej takiego, który ma o sobie takie mniemanie, będzie tej pomocy
Wyobraźmy sobie następującą sytuację, jakiś obcy prosi nas o pomoc. Naturalnym odruchem dobrego człowieka, bądź przynajmniej takiego, który ma o sobie takie mniemanie, będzie tej pomocy udzielenie. Ale jest coś jeszcze, co skrzętnie skrywamy w sobie, ale tak naprawdę czasami zaprzątamy sobie tym myśli. To umotywowane psychologicznie, element ludzkiej natury, wypływające w sposób niezależny od nas - poczucie wyższości nad kimś, komu tej pomocy udzielamy. Oczywiście "na powierzchni" relacji międzyludzkich wymieniane są sympatyczne uśmiechy, grzeczności. Ale czyż nie odbywa się to w służbie reguły: "Bo tak wypada"? Pomocy udzielają uciekinierce znikąd - Grace (Nicole Kidman) - mieszkańcy tytułowego Dogville, osady w Górach Skalistych. Jest ich zaledwie kilkunastu. Odseparowani od świata zewnętrznego, poruszają się po paru przecinających się uliczkach. Dla tych, co nie oglądali, trzeba wyjaśnić pewne rzeczy. Otóż film pomimo, że scenariusz wskazywałby na plenery, został nakręcony w hali studyjnej, przy sztucznym świetle i praktycznie całkowitym braku rekwizytów. Tylko kamera i aktorzy (zabieg w największym stopniu zamierzony). Toteż spokojne życie w górskiej osadzie zaczynamy obserwować z góry, widząc narysowane kredą nazwy uliczek... Można by rzec - teatr w kinie. Tylko, że w teatrze na scenie są przedmioty. Tymczasem tu obserwujemy z początku irracjonalnie wyglądające kadry. Na przykład aktorzy otwierają drzwi, których nie ma. Jednak ta teatralność i ascetyczność formy dosyć szybko przestają nam przeszkadzać. Ten rzut okiem z góry na Dogville, powtarzany z resztą przez cały film, ma w sobie błysk boskiego spojrzenia. Tak, jakby ktoś nad tym wszystkim czuwał i obserwował. Nakłada się na to podział na 9 rozdziałów z epilogiem. Co znamienne, każdy z nich ma tytuł, najczęściej ironiczny, będący wyprzedzeniem wydarzeń, które za chwilę ujrzymy. To, a także głos narratora z off-u ("wszystkowiedzący" John Hurt), każe nam myśleć o "Dogville" jak o obrazie umownym i sztucznym. Spojrzeć na to, co się dzieje, jak na przypowieść o zabarwieniu biblijnym o wymowie uniwersalnej. Zwróćmy uwagę na moment, gdy akcja filmu się zawiązuje. Uciekinierka Grace trafia do odseparowanej osady. Chce się ukryć. Społeczność Dogville jest jej jednak niechętna. Dopiero pod wpływem ingerencji Toma (Paul Bettany), pisarza pełniącego w miasteczku rolę autorytetu moralnego, bohaterka zostaje przyjęta. Ludzie zgadzają się jej pomóc. Na początku rozważań wyjaśniliśmy sobie, dlaczego. Bo chcą być dobrzy, mimo, że jej nie znają. Ale, co to właściwie oznacza, być dobrym albo złym? Jak krucha granica rozdziela te dwa pojęcia? Z czasem mieszkańcy Dogville za ukrywanie Grace zaczynają wymagać od niej drobnej rekompensaty. Początkowo jest to lekka praca, potem coraz cięższa. Aż dochodzi do tego, że "dobra" społeczność osady robi sobie z kobiety - niewolnicę. Grace jest pomiatana, zostaje zgwałcona, doszczętnie poniżona. Jej niedawni wybawcy zakładają jej - jak psu - obrożę. Pojawia się coraz bardziej wyrazista symbolika. W "pieskim mieście" ludzie niczym zwierzęta potracili ludzkie odczucia. Von Trier zamierzenie gra z przyzwyczajeniami widzów. Bohaterka filmu jest tak nieznośnie usłużna, nieadekwatnie do sytuacji dobra dla mieszkańców, że obok naszego szczerego współczucia pojawia się wściekłość i irytacja. Ta, z kolei zostaje stonowana kapitalnym zakończeniem filmu. Czy postawa uciekinierki nie przypomina nam przypadkiem żywotu tego który oddał za nas życie? To by się zgadzało z wykreowaniem scenariusza na przypowieść rodem z Biblii, z historią opowiadającą o jakiejś małej społeczności, a tak naprawdę opisującą szerszy problem - nas wszystkich. Zatem jakie rozwiązanie jest najwłaściwsze? Czy Grace to uosobiebnie Chrystusa? Przybyła z pewną misją? Otóż tak. Jest właśnie kimś takim, przybyła do Dogville mając określone zadanie. Postać głównej bohaterki, ma wiele wspólnego z poprzednimi kobiecymi kreacjami z filmów Duńczyka. Jest to niewątpliwie ten charakterystyczny rys "cierpiącej za innych". Kogoś, kto składa ofiarę. Tak było z Bess z "Przełamując fale" czy z Selmą - bohaterką "Tańcząc w ciemnościach". Zresztą nawiązując do tego musicalu , trzeba przyznać, że mimo, iż Von Trier nadal pozostał zręcznym manipulatorem uczuć widza, to w przypadku "Dogville" przystopował swoje zapędy. Nie ma tu aż tak perfidnego gwałtu na naszych uczuciach, jak zdarzyło się to w przypadku poprzedniego filmu. Dobro nagradzane jest dobrem. Zło - złem. Mieszkańcy Dogville najpierw ulegli pokusie tego pierwszego, potem niestety również i drugiego. Za to spotkała ich surowa kara. My - widzowie - jesteśmy tym usatysfakcjonowani. Ale jak to? Czyż sami nie jesteśmy źli, bo chcemy śmierci innych? Czy to reżyser- manipulator daje nam po prostu to, co chcemy? Odpowiedź jest taka, na jaką oczekujemy. Taka, jaką spreparował Von Trier. Albowiem najpewniej chciał stworzyć moralitet. Tylko, że ta cała zabawa w "macie, co chcecie" nie powoduje, że czujemy się lepiej. I tu tak naprawdę kończą się pewne podobieństwa z Chrystusem - męczennikiem. Jezus bowiem nigdy nie pomścił tych, którzy go skrzywdzili. A Grace mści się i tak naprawdę przegrywa. Przegrywa własną walkę, którą toczyła o to by nie naprawiać świata w sposób, w jaki czyni to jej ojciec. Bo to nie "ten z góry" mający władzę nad "tymi z dołu" wymierza karę. Za przyzwoleniem głównej bohaterki, vendetty dokonują zwykli gangsterzy, jakby żywcem przeniesieni z gatunkowej kliszy. A wyglądają tak, bo rzecz dzieje się w Ameryce. Więc jeśli Grace nie udało się naprawić świata, czyniąc dobro, to załatwia sprawę za pomocą pistoletu, jak w klasycznym, gangsterskim filmie. I tu pojawia się kres, naszego dla niej współczucia. Grace "zamyka nam usta". Podobnie jak Tomowi, który dążył do stworzenia własnej ilustracji świata. I nam i jemu. Na amen.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
...uciekinierką znikąd stającą się w niezwykle krótkim czasie ofiarą swoich prześladowców, oprawcą, który... czytaj więcej
Dogville już przed oficjalną premierą budziło emocje. Zadebiutował na festiwalu filmowym w Cannes i choć... czytaj więcej
Dogville wita nas nietypowo - domami bez ścian, w których przez cały czas obserwować możemy krzątających... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones