Recenzja filmu

Duchy Inisherin (2022)
Martin McDonagh
Colin Farrell
Brendan Gleeson

Nie chcę się już kolegować

McDonagh postawił przede mną lustro i skonfrontował mnie z uczuciami czy wspomnieniami, do których nie chciałem wracać. A jednocześnie nakręcił jeden z najzabawniejszych filmów, jakie ostatnio
"Chyba nic z tego nie będzie", "Zróbmy sobie przerwę", "Nie chcę się z tobą bawić" – jedne z najbardziej bolesnych zdań, jakie usłyszymy w życiu.  Dowiedzieć się, jak dużą moc mają nad nami inni to prawdopodobnie pierwsze bolesne doświadczenie w naszym życiu. Kolega zabiera swoje zabawki, mówiąc, że woli bawić się z innymi. Dziewczyna, bez nie wyobrażasz sobie życia, mówi, że czuje się lepiej bez nas niż z nami. Lęk, który nas ogarnia, kiedy ty chcesz, a ktoś mówi ci "nie". Nie wiesz czemu, nie ma żadnego wytłumaczenia, które by cię zaspokoiło. Wczoraj byliście razem, dzisiaj zostajesz sam.

Martin McDonagh kolejny raz w swojej filmografii ("Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj") bierze na tapet temat emocjonalnie trudny i skomplikowany. Odrzucenie. Chwała mu za to, że nigdy nie popada w melancholię czy tragizm. Mierzy nas z tymi emocjami ze specyficznym dla siebie humorem. I po raz kolejny dokonuje wyjątkowego, łącząc śmiech i łzy w jedno.

McDonagh postawił przede mną lustro i skonfrontował mnie z uczuciami czy wspomnieniami, do których nie chciałem wracać. A jednocześnie nakręcił jeden z najzabawniejszych filmów, jakie ostatnio widziałem. Wypełniony postaciami, w których mogłem się przeglądać. Może jeszcze nie spotkał mnie taki dylemat jak Siobhán, ale nie powiem, że nigdy nie czułem się jak Dominic.

Oprócz tego McDonagh ma świetną umiejętność nieoceniania swoich bohaterów. Jakim cudem sprawił, że polubiłem kogoś takiego jak Dixon z "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri" do dzisiaj jest dla mnie zagadką. Pewnie duża w tym zasługa uroku, jakiego nie sposób odmówić Samowi Rockwellowi. Colin Farrell i Brendan Gleeson dysponują innym cechami, a McDonagh pięknie je z nich wydobywa. Oczy Farrella przepełnione smutkiem i niedowierzaniem, a władcza energia Gleesona, dominuje każde pomieszczenie, w którym się znajduje.

Świat Inisherin pozbawiony jest antagonistów. Każdy ma swoje racje i swoje za uszami. W pełni rozumiem obu bohaterów. Więcej niż rozumiem, w zależności, w jakim aktualnie będę momencie swojego życia, będę bardziej sympatyzować z Pádraikiem czy z Colmem. Bo każdy z nas był lub będzie kiedyś w roli odrzucającego lub odrzuconego.

Sytuacja, z którą spotykasz się w piaskownicy, powtarza się przez resztę twojego życia. Stawia przed tobą pytanie: co dalej? Jak sobie z tym poradzić? Nie zgodzić się i próbować kogoś przekonać, że się myli? Uznać, że jest ze mną coś nie w porządku i próbować się zmienić? Być wściekłym czy wpaść w rozpacz? A może tak jak Dominic, zdecydować się na ostateczne rozwiązanie i nie narażać się więcej na odrzucenie?

McDonagh nie podaje łatwych odpowiedzi czy uniwersalnych rozwiązań. Takowe nie istnieją. Każdy musi wypracować swój unikalny sposób, jak sobie radzić. Okazuje się, że głównym problemem bohaterów "Duchów Inisherin" była bezcelowość ich relacji. Musieli oni odnaleźć nowy sens, skazani na siebie przez okoliczność życia w małej wiosce. Skoro nie mogę cię lubić, to pozwól mi się nienawidzić, ale nie na tyle mocno, żebyś nie zajął się moim psem.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Fani Martina McDonagha przebierali nogami pięć lat, aż twórca niezapomnianych "Trzech billboardów za... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones