Recenzja filmu

Działa Navarony (1961)
J. Lee Thompson
Gregory Peck
David Niven

Drużyna aliantów

"Działa Navarony" to jeden z ciekawszych filmów wojennych. Scenariusz oparty jest na powieści Alistaira MacLeana i zawiera w sobie sporo sensacji oraz przygody. Alianci chcą zniszczyć
"Działa Navarony" to jeden z ciekawszych filmów wojennych. Scenariusz oparty jest na powieści Alistaira MacLeana i zawiera w sobie sporo sensacji oraz przygody. Alianci chcą zniszczyć niemieckie działa, by otworzyć drogę morską na Bałkany. Ich misja jest z góry skazana na niepowodzenie. Mimo wszystko sześciu ludzi jest w stanie zrobić wiele, by dokończyć powierzone im zadanie. Dawno nie oglądałem filmu z tak dobrą grą aktorską. Nie chodzi mi jednak o jakieś arcywyczyny. W filmie pojawia się drużyna aliantów składająca się z sześciu osób, aby z czasem powiększyć się do ośmiu. Każdy aktor gra na niebywale równym poziomie. Zupełnie jakby byli jednością. Nie dopatrzyłem się żadnych fałszywych i sztucznych gestów. W dużej mierze wielka w tym zasługa reżysera J. Lee Thompsona. Nie mogę nie wspomnieć o tym, iż misja aliantów od początku kojarzyła mi się z "drużyną pierścienia". Grupa ludzi wyrusza w nieznane tereny, które są pod rządami wroga. Przeciwnik ma wielką siłę i znacznie przewyższa ich liczebnie. Podróż odbywa się przez góry, jaskinie i miasta. Nie wszyscy dotrwają końca misji. Muszą być ofiary. Dzięki tym skojarzeniom oglądało mi się film znacznie łatwiej, bo opowieść momentami nużyła. Jako film wojenny ogranicza się do tej mniej efektownej części. Nie zobaczycie tu widowiskowych pojedynków w stylu lądowania na plaży Omaha Beach. Wszystko jest stonowane i trzymane w wielkim sekrecie. Taki zabieg spowodował zaś, że otrzymaliśmy film ze sporą dawką napięcia. Niemcy depczą aliantom po piętach i wydaje się, że znają ich każdy kolejny krok. Film nie uchronił się przed kilkoma naprawdę widocznymi błędami. Można też zauważyć niezbyt spójną akcję. Walorem są efekty specjalne. Choć nie ma ich za dużo w filmie, są o wiele lepsze niż np. w pierwszych filmach o przygodach Jamesa Bonda. Pościgi są nakręcone z polotem i dynamiką. "Działa Navarony" to film bardzo dobrze zrobiony, ze świetnymi kreacjami aktorskimi. Spodoba się każdemu fanowi filmów wojennych. Jeżeli jednak nastawiacie się na dużo rozbuchanej akcji, to odradzam wam ten obraz. Bliżej mu bowiem do "Cienkiej czerwonej linii" niż do "Szyfrów wojny". Obraz jest skromny i powściągliwy, ale też ma ku temu powody. Wymaga tego fabuła. Jednym ze sporych minusów może być także dla niektórych czas trwania filmu. Młodsi widzowie raczej zaczną się nudzić, niż oglądać go z otwartą buzią. Nie zawodzi klimat. Jest budowany na okazałych plenerach i ciągłym pościgu. Do końca nie wiemy, czy misja się powiedzie. Napięcie sięga zenitu, kiedy pod wyspę nadpływają brytyjskie pancerniki, a bomba nie wybucha. Film ogląda się z dużym zaciekawieniem. Spodobał mi się także Gregory Peck w swojej roli. Jest naturalny i bezwzględnie dąży do wykonania zadania. Nie boi się podjąć ryzyka, nawet gdy chodzi o pozostawienie w tyle swojego przyjaciela. Zachowuje się bardzo profesjonalnie i jest prawdziwym liderem. Obraz Thompsona jest starą, dobrą rozrywką, która przypomni niektórym, jak kiedyś kręcono filmy wojenne. Jest przykładem bezbłędnego aktorstwa i ambitnej reżyserii. Posiada także ciekawą fabułę, która nie starzeje się nawet po tylu latach. Polecam wytrawnym kinomanom, a innym pozostaje nowa fala filmów tego gatunku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones