Recenzja wyd. DVD filmu

Emma (1996)
Douglas McGrath
Gwyneth Paltrow
James Cosmo

Cud, miód i orzeszki na zaskakująco niskim poziomie

Film przypomina mi herbatę, którą namiętnie pije moja siostra: cukier i esencja w proporcjach 3:1. Sacharoza w takich dawkach zabija smak herbaty, a ten film zabija walory książek Jane Austen. Na
Film przypomina mi herbatę, którą namiętnie pije moja siostra: cukier i esencja w proporcjach 3:1. Sacharoza w takich dawkach zabija smak herbaty, a ten film zabija walory książek Jane Austen. Na opakowaniu powinno być ostrzeżenie dla fanów tej pisarki. Ogólnie film jest zgrabnie skonstruowany, ozdobiony sielankowym krajobrazem angielskiej wsi i czarującą muzyką. Oscar dla Rachel Portman był jak najbardziej zasłużony. Mogłabym słuchać tego soundtracku bez końca - obala stereotyp, że "monotonny" oznacza "gorszy". Niestety, film ma wiele usterek. Przede wszystkim wydaje się zupełnie nie wtapiać w realia epoki regencji. Brakowało mi tej urzekającej otoczki: klasycznej bieli, prostoty, dygnięć, niedomówień, obsesji na punkcie "przyzwoitości"... Filmy o XIX-wiecznej Anglii powinny zawierać wszystkie niuanse, które zdobią powieści Jane Austen i innych twórców tego okresu. Wydaje mi się, że twórcy silili się na nowoczesność i humor, tymczasem wyszło żałośnie. Fabuła była bardzo skrócona, osobowość niektórych postaci (zwłaszcza pani Bates, która wygląda na bardziej zdziecinniałą niż pan Woodhouse) wręcz groteskowe. Aktorzy grali bezbarwnie. Nikt nie zabłysnął, nikt nie zaprezentował w pełni swojego kunsztu. Gwyneth Paltrow wcale nie pasowała do tej roli. Emma powinna być rozpuszczona, nieznośna, apodyktyczna, ale przy tym czarująca i inteligentna. Paltrow zmieniła ją w miłą dziewuszkę z sąsiedztwa, o jasnych włosach i buzi aniołka. Próby przeobrażenia się we wszechwiedzącą swatkę wypadły miernie. Nie mam również pojęcia, czym kierowała się ekipa z Douglasem McGrathem na czele przy wyborze odtwórczyni roli Harriet Smith. Toni Collette ze ślicznej i niepozornej pensjonariuszki przeobraziła ją w dziewczynę o zwalistej posturze mleczarki i minie przygłupa. Sytuację ratowali nieco Jeremy Northam jako pan Knightley i Ewan McGregor jako Frank Churchill. Ten pierwszy nadał swej postaci mądre spojrzenie i miły, interesująco ironiczny uśmiech. Ten drugi natomiast przekonująco grał lekkoducha i, gdyby nie zdecydowanie zbyt długie włosy, byłby świetny w roli młodego Churchilla. Z pewnością każdy odbierze ten film nieco inaczej. Mężczyźni raczej dobrowolnie go nie obejrzą. Miłośnicy książek Jane Austen będą zawiedzeni. Niepoprawne romantyczki, rzucające się na pierwsze lepsze romansidło, powzdychają trochę przy szczęśliwym zakończeniu, by zaraz potem przerzucić się na ciekawszy film. A wielu prawdopodobnie uzna tę adaptację za nudziarstwo i nie można im będzie zarzucić braku rozsądku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones