Recenzja filmu

Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda (2018)
David Yates
Agnieszka Matysiak
Eddie Redmayne
Katherine Waterston

Rendery magii

Ktoś tu się spóźnił o kilkanaście lat. Przy trzeciej części Pottera można było jeszcze jarać się cyfrowo wyrenderowanym hipogryfem, ale obecnie nie ma przypadku w tym, że popkultura ma równo
Jest taka scena, gdzie Newt i Dumbledore stoją naprzeciw siebie, a między nimi w powietrzu wisi wisiorek – zwykły, niebłyskający żadnym światłem, nieruszający się szczególnie, po prostu wisiorek. W pewnym momencie Jude Law chwyta go w najbardziej niepraktyczny i totalnie od czapy sposób, a cała magia pryska – każdy widz wie, że złapał powietrze. Nawet zwykły, niedokochany, totalnie mugolski wisiorek wyrenderowali komputerem. Nie mogli powiesić prawdziwego, metalowego badziewia na sznurku. Co więcej, na pierwszy rzut oka widać też, że całą scenę nagrano w studiu na zielonym ekranie, a nie pięknym moście prowadzącym do Hogwartu. Tak przedstawia się esencja "Fantastycznych zwierząt". 

Ktoś tu się spóźnił o kilkanaście lat. Przy trzeciej części Pottera można było jeszcze jarać się cyfrowo stworzonym hipogryfem, ale obecnie nie ma przypadku w tym, że popkultura ma równo gdzieś wszystkie stworzenia ze świata czarodziejów, a jednocześnie ekscytuje się Baby Yodą. Aż szkoda marnotrawienia tysięcy godzin pracy specjalistów od SFX na prymitywne zadanie ożywienia czegoś, w co uwierzyć szans nie ma. Podczas gdy należało zbudować te kilkadziesiąt mechanicznych lalek i komputerów używać do wymazywania poruszających nimi ludzi. 

Choć ktoś z pionu produkcji się nieco ogarnął i druga część "Fantastycznych zwierząt" zawiera już mniej tytułowych cyfrowych wynaturzeń, które przez większość czasu nie stanowią żadnej wartości fabularnej, a i wizualnie nie są kreatywne czy ciekawie ukazane. Jak prawilność każe, to nie cyfrowe efekty, a Johnny Depp wyrasta na największą zaletę "Zbrodni Grindelwalda". Aktor pokazuje się z naprawdę dobrej, stonowanej strony i bez zbędnych wygłupów w spokojny, acz wyrazisty sposób zaznacza swoją obecność na ekranie. Szkoda tylko, że zawarto tak mało scen z jego udziałem. 

Niestety, trzeba było upchnąć wszystkich bohaterów z poprzedniej części, więc po dodaniu kilku nowych postaci na ekranie zrobił się niezły tłok. Na całe szczęście wszyscy gonią za mniej więcej tym samym, więc fabuła nawet jeśli poszatkowana, to pozostaje względnie spójna, a całość toczy się w bardzo zacnym, szybkim tempie. Nie sposób się nudzić. Nie zmienia to tylko nijak faktu, że "Fantastyczne zwierzęta 2" wydają się kolejnym odcinkiem serialu o wiele bardziej niż produkcje Marvela czy kolejni "Szybcy i wściekli". 

Ktoś tu chyba nie posypał mamony prasie, gdyż "Zbrodnie Grindelwalda" nie są takim paździerzem, jakim po premierze malowały go media. Cieszy fakt, że wyciągnięto wnioski z poprzedniej części i ograniczono komputerowe potworki na rzecz postaci granych przez ludzi. Co może nawet ważniejsze, uspójniono ton filmu, wyrzucając głupkowate żarty, a i nawet przepakowany średnio rozwiniętymi wątkami scenariusz ostatecznie zmierza do jasnej konkluzji. Katherine Waterston wciąż jest niepotrzebną i marnie zagraną postacią, ale z porządnym Jude'em Lawem i kapitalnym Johnnym Deppem w tle ta historia zaczyna nabierać rumieńców. Niech tylko spece od efektów specjalnych podpatrzą kilka trików u twórców "Mandaloriana", a kolejna część "Fantastycznych zwierząt" może być naprawdę warta uwagi. 
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dwa lata po premierze pierwszej części "Fantastycznych zwierząt", która zebrała wiele sprzecznych... czytaj więcej
"Fantastyczne zwierzęta" od samego początku były dziwnym tworem. Ani to prequel, ani sequel do znanej i... czytaj więcej
Świat Harry'ego Pottera to prawdziwa magia. Czegokolwiek by nie dotknąć magiczną różdżką, a zmienia się w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones