Recenzja filmu

Fuck for Forest (2012)
Michał Marczak

Bunt 2.0

Film arcyzdolnego Marczaka najlepszy jest jako opowieść o niedopasowaniu, o nieprzystawalności poezji marzeń do prozy życia. Empatia twórcy jest godna pozazdroszczenia, choć wydaje mi się, że
Kontestacja ma w dokumencie Michała Marczaka gorzki smak. Nie jest ani romantyczna, ani fotogeniczna, ani nawet godna podziwu. Ukierunkowana przeciw niewidzialnemu wrogowi ma swoje źródła w samotności, pysze i głębokich kompleksach. Rzecz dotyczy organizacji Fuck For Forest, której członkowie umieszczają w Internecie amatorskie porno ze swoim udziałem, a zebrane w pocie czoła i lędźwi pieniądze przeznaczają na ratowanie amazońskich lasów. Ich cel wydaje się istotny o tyle, o ile usprawiedliwia nowoczesną formę komuny, w której wolna miłość może być częścią merkantylnych procesów. Bohaterowie mogliby walczyć w zasadzie o cokolwiek.

W obiektywie Marczaka, członkowie ruchu FFF to trochę pogrobowcy hipisów, trochę dzieciaki o poplątanych życiorysach, które znalazły w sobie siłę na ucieczkę i nowy początek.  Póki czytamy o nich w Internecie, propagowany model aktywizacji społeczeństwa broni się jako symbol walki z systemem jej własną bronią – możliwością obrotu seksem, a w konsekwencji mnożeniem zysków i budowaniem ekologicznej świadomości. Kiedy jednak podążając śladami dokumentalisty, zaglądamy za fasadę FFF, gdy wchodzimy do kuchni, sypialni i łazienek bohaterów, organizacja pokazuje swoje prawdziwe barwy: chaos, myślowe lenistwo, przywiązanie do kontrkulturowej ikonografii sprzed czterech dekad, brak pomysłu na rozwój.   

Od wiecu, do wiecu, od imprezy do imprezy, FFF zachęca do uprawiania seksu przed kamerą i dorzuca do skarbonki kolejne grosiki. Idzie im nadspodziewanie dobrze, bo sympatyzujących z ruchem nie brakuje. Ale o tym, że nie są w stanie zbudować niczego trwałego, mówi fantastyczny, ostatni akt filmu – rozbudowana, świetnie zmontowana sekwencja amazońskiej dżungli. Podczas spotkania z lokalną społecznością – potencjalnymi beneficjentami obyczajowo-ekologicznej rewolucji – bohaterowie mają podbródki zadarte ku niebu i usta wypchane frazesami. Nic dziwnego, że zostają sprowadzeni do parteru przez ledwo wiążących koniec z końcem rolników, którzy wołają o przemysłowe inwestycje i zarzucają przybyszom pustosłowie i butę. Nie chodzi nawet o to, że mają rację. Przerażający jest fakt, iż to krótkie starcie nadwątla szeregi FFF do tego stopnia, że jego członkowie od razu rozpierzchają się na cztery strony świata w poszukiwaniu łatwiejszego buntu. Kiedy jeden z nich próbuje agitować grupę uchodźców, ci ponownie pozbawiają go złudzeń: "Mówisz nam o seksie i drzewach, a my mamy swoje, poważniejsze problemy". Mądrze powiedziane.

Film arcyzdolnego Marczaka najlepszy jest jako opowieść o niedopasowaniu, o nieprzystawalności poezji marzeń do prozy życia. Empatia twórcy jest godna pozazdroszczenia, choć wydaje mi się, że trzymanie sztamy z bohaterami to miecz obosieczny. Kiedy zostają skompromitowani na wiecu, reżyser pomaga im na stole montażowym. W jednej z ostatnich scen rzutem na taśmę ceduje odpowiedzialność za losy świata i lasów na dzieci, na następne pokolenie. Poniewczasie. Te dzieciaki już niedługo dowiedzą się, że aby ratować Ziemię, należy twardo po niej stąpać.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Bo to co nas podnieca, to czasem też jest seks, a seks plus pełna kasa, to wtedy sukces jest". Tekst... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones