Recenzja filmu

Gangster (2012)
John Hillcoat
Shia LaBeouf
Tom Hardy

Prawdziwych gangsterów już nie ma

"Gangster" przenosi nas do czasów amerykańskiej prohibicji. Nie ujrzymy tu kolejnych losów słynnych gangsterów z Al Capone na czele. Głównymi bohaterami są trzej bracia, mieszkający w niewielkim
"Gangster" przenosi nas do czasów amerykańskiej prohibicji. Nie ujrzymy tu kolejnych losów słynnych gangsterów z Al Capone na czele. Głównymi bohaterami są trzej bracia, mieszkający w niewielkim mieście pośród gór. Forrest (najstarszy z braci), Howard i Jack (najmłodszy) żyją z nielegalnej produkcji alkoholu. Wszystko idzie dobrze, dopóki z Chicago nie przybywa Charlie Rakes, który na usługach skorumpowanego prokuratora ma zwalczyć nielegalny proceder. Każdy z producentów alkoholu ma płacić wysokie podatki. Bracia Bondurant nie zgadzają się na te warunki i jako jedyni odmawiają płacenia. To rozpoczyna krwawą walkę braci z nowo przybyłym agentem.



Fabularnie film nieco kuleje. Z początku historia została poprowadzona całkiem obiecująco. "Gangster" wydaje się ciekawy do momentu, aż pierwsze skrzypce zaczyna grać najmłodszy z braci. Co prawda przez cały film odgrywa ważną rolę, ale z początku ważniejsi są pozostali krewni. Jack to pierdoła, jest poniżany i nieszanowany przez swoich braci. Chce stać się kimś, ale jest zupełnie inny od bezwzględnych krewnych. Boi się konsekwencji i odpowiedzialności związanej z wejściem w nielegalny interes. Bondurantów się zwyczajnie nie lubi. Po niecałych dwóch godzinach filmu miałem serdecznie dosyć oglądania ich na ekranie. Najstarszy Forrest to facet z przeszłością. Legenda głosi, że nie da się go zabić. Ta łatka przyległa do wszystkich braci. Forrest to twardziel, gotowy do zemsty i działania, nie cofnie się przed niczym. Zresztą nieprzypadkowo tę rolę zagrał Tom Hardy. Niestety nie był w stanie w pełni rozwinąć swojego kunsztu aktorskiego. Bane z "Mroczny Rycerz: Powstaje" nie wyszedł mu na dobre. W "Gangsterze" przypominał swoją poprzednią rolę. Stąd w Forrestcie tak wiele z Bane'a. Wykreowana postać przez to sporo traci. Nie pomaga mu nawet gorący romans z  Maggie Beauford. Nadal jest to zimny drań bez uczuć, przy czym jest zbyt nienaturalny, dlatego ciężko go polubić. Średni Howard to zapijaczony awanturnik. Reżyser poświęcił mu najmniej uwagi i może dlatego to postać wzbudzająca najwięcej sympatii. Szkoda, że Howard został potraktowany po macoszemu. Jason Clarke w tej roli jest naprawdę świetny.

To miało być mocne gangsterskiej kino różniące się od pozostałych filmów z tej tematyki. Tak rzeczywiście jest, ale efekt jest odwrotny do zamierzonego. "Gangster" nie może rywalizować z innymi filmami gangsterskimi, jest na to zwyczajnie za słaby. Ma wszystkie potrzebne elementy, aby stać się hitem gatunku, ale słaby scenariusz zaprzepaścił szanse. Przedstawione wydarzenia są mało ciekawe, zupełnie nie emocjonujące, a wszystko sprowadza się do finałowego starcia, które jest męczące. W "Gangsterze" za dużo jest Jacka, który zawsze wpakowuje się w kłopoty. Nic nie wychodzi mu jak należy. Za drugim razem jest to jeszcze strawne, ale później widzowi odechce się dalszego oglądania. To problem tego filmu, który po drodze gubi gdzieś klimat. "Gangster" dużo bardziej pasowałby do czasów późnego westernu niż kina gangsterskiego.



Kolejnym minusem jest główny przeciwnik - Charlie Rakes (Guy Pearce). Nie ma w nim za grosz głębi, jest po prostu złym facetem. To bardziej wysublimowana i mniej barbarzyńska wersja Forresta. Zazwyczaj nic nie jest czarne i białe, lecz Rakes nie ma w sobie za grosz dobra. Dałoby się to wszystko przełknąć, gdyby Rakes był postacią z jakąś historią. Jednak nic nie wyjaśnia jego postępowania. Wszystkie pierwszoplanowe postacie zawodzą. Na szczęście za ich plecami mamy Cricketa – kalekę, który pomimo młodego wieku zna się na "technologii", Berthę Minnix w której kocha się Jack, Maggie Beauford – kobietę z miasta, która szuka spokoju na wsi, i jedynego prawdziwego gangstera w tej całej plejadzie - Floyda Bannera. Należy też pochwalić plenery. Wiernie odwzorowano realia tamtych czasów.

"Gangster" to idealna produkcja na piątkowy wieczór. To typowo popcornowe kino, bez większej historii. To nie jest zły film, ale za mało w nim gangsterskiego klimatu. Obsada choć świetna, to nie spisała się za dobrze. Jeżeli lubicie coś a la westerny, to możecie śmiało oglądać.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tak się jakoś składa, że wielowiekowa konfrontacja mieszczuchów z wieśniakami zazwyczaj wypada na... czytaj więcej
Nick Cave już na dobre zadomowił się w surowych, realistycznych filmach o twardych facetach z zasadami.... czytaj więcej
To nie jest film o walce dobra ze złem. W tym filmie jest tylko zła strona, z tym że jedni są mniej źli,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones