Recenzja filmu

Hellboy: Złota armia (2008)
Guillermo del Toro
Ron Perlman
Selma Blair

Przyzwoita Bajeczka

Szara codzienność? Mozolność życia? Dla Hellboya to kolejny emocjonujący dzień. Czerwony diabeł z przypiłowanymi rogami i niebanalnym humorem, prowadząc wraz ze swoją żoną Liz i
Szara codzienność? Mozolność życia? Dla Hellboya to kolejny emocjonujący dzień. Czerwony diabeł z przypiłowanymi rogami i niebanalnym humorem, prowadząc wraz ze swoją żoną Liz i przyjacielem-rybką Abem tajną organizację ochrony społeczeństwa, musi stawić czoła księciu elfów – Nuadzie, który zamierza obudzić tytułową Złotą Armię ze snu i zawładnąć światem. Idąc do kina, nie oczekiwałam rewelacji, nie wspominając już o arcydziele. Fantasy nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale po "Labiryncie Fauna" miałam nadzieję, że obejrzę ciekawy i piękny wizualnie film. Pomimo tego że nie spodziewałam się mądrości płynącej z nowego dzieła Del Toro czy przesłania, nad którym warto byłoby się zastanowić – i tak czuję niedosyt. Del Toro znany ze swojego upodobania do odmieńców, potrafi stworzyć naprawdę zdumiewające potworki. Szaleństwo świata przedstawionego w filmie jest tak zróżnicowane i barwne, że nie boję się o jakikolwiek brak pomysłów ze strony tak genialnego reżysera. W przypadku drugiej części adaptacji Hellboya, trochę przesadził z tym wariactwem… Na podstawie filmu, można stwierdzić, że Del Toro skoncentrował się przede wszystkim na stornie wizualnej, mniej na fabule, która niestety nie do końca jest przemyślana. Trudno uwierzyć w to, że stworzył dość banalną historię (co prawda, na podstawie komiksu). Zawsze uważany był za osobowość, która potrafi wspaniale przedstawić film nie tylko wizualnie, ale i fabularnie. W Hellboy: Złota Armia to drugie nieźle podupada w swojej konstrukcji. Po pewnym czasie ilość efektów i odmieńców powoduje ból głowy, a szablonowe dialogi zaczynają drażnić ucho. Hellboy: Złota Armia jest przyzwoitą bajeczką, zawierającą barwność i niebanalność przedstawionego świata z trafnie dobraną obsadą. Na wyróżnienie zasługuje tu przede wszystkim odtwórca głównej roli, który wspaniale wcielił się w prostolinijnego diabełka o wielkim sercu, na pewno tak wrażliwym i czerwonym jak on sam. Pochwały powinien otrzymać również Doug Jones, wspaniały aktor, znany ze swoich oryginalnych ról-odmieńców, która większość została stworzonych przez samego reżysera. Każdego potwora naśladuje naprawdę perfekcyjnie i bardzo realistycznie. Znakomicie uwydatnia danego mu bohatera, interesująco, mądrze i spontanicznie przedstawiając jego cechy i zachowanie. Mam tylko nadzieję, że kolejne filmy Del Toro będą bardziej przemyślane, a Jego wyobraźnia nie wyrwie mu się spod kontroli.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Niestety "Hellboy: Złota armia" to film, który nie spełnił moich oczekiwań, a spodziewałam się po nam... czytaj więcej
No i stało się. Przygody szatańskiego bękarta z kryzysem osobowości właśnie trafiły do kin, tym samym... czytaj więcej
Od czasu pierwszego "Hellboya" minęły już 4 lata, a Guillermo Del Toro idzie za ciosem i serwuje nam... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones