Recenzja filmu

Hooligans (2005)
Lexi Alexander
Elijah Wood
Charlie Hunnam

Nienawiść jest porażająca

Na pozór banalna historyjka - Matt Buckner, utalentowany student dziennikarstwa na prestiżowej amerykańskiej uczelni zostaje wplątany w narkotykową aferę i w konsekwencji wyrzucony ze studiów.
Na pozór banalna historyjka - Matt Buckner, utalentowany student dziennikarstwa na prestiżowej amerykańskiej uczelni zostaje wplątany w narkotykową aferę i w konsekwencji wyrzucony ze studiów. Nie ma zamiaru walczyć ani udowadniać swojej niewinności, ponieważ uważa, że jest bez szans w starciu z uczelnianym półświatkiem, którym rządzą ludzie mający pieniądze lub znajomości. Postanawia więc odwiedzić starszą siostrę, która swego czasu "wyemigrowała" do Europy. Tam właśnie poznaje brata swojego szwagra, który stoi na czele Green Street Elite, swoistego gangu kibiców - chuliganów. Zafascynowany nieznanym mu dotąd światem, gdzie głównym prawem jest prawo pięści, Matt przenika do GSE, a jego życie zmienia się diametralnie. Fabułę filmu Lexi Alexander można streścić dosłownie w kilku zdaniach, lecz takie uproszczenie działa na jego korzyść, ponieważ pozwala widzowi skupić się na jego przesłaniu, którym jest ukazanie mechanizmu degeneracji psychicznej i społecznej, jaką niesie za sobą nienawiść i wypływająca z niej przemoc. A przemoc jest w "Hooligans" wszechobecna. Począwszy od regularnych bójek pseudokibiców, poprzez ich wzajemne relacje wewnątrz "ekipy", kończąc na życiu osobistym, które też jest systematycznie przez nią niszczone. Trudno powiedzieć, z czego tak naprawdę wypływają wszystkie te negatywne uczucia, którymi na co dzień żyją Pete i jego kumple. Być może poprzez regularne bijatyki rozładowują swój stres, frustracje czy życiowe niepowodzenia, pragnąc udowodnić, że w czymś są naprawdę dobrzy (o ile nie najlepsi). W końcu przecież "chodzi o to" - tłumaczy Pete - "żeby parę razy z rzędu upokorzyć tę drugą ekipę; żeby zrobić coś, o czym będą mówić!". Tylko czy to jest dobry sposób na życie? Na początku wszystko na to wskazuje - Matt zostaje przyjęty do GSE (co prawda nie obywa się bez początkowej nieufności czy nawet wrogości, w końcu to jankes i dziennikarz w jednym). Grupa daje mu poczucie bezpieczeństwa i "prawdziwej męskiej przyjaźni", czyli czegoś, o czym do tej pory mógł tylko pomarzyć, ale jednocześnie zaciera w nim granicę między dobrem i złem, uzależniając coraz mocniej od przemocy. Aż chciałoby się powiedzieć: "Miłe złego początki...", bo koniec historii okazuje się naprawdę tragiczny... Nienawiść niszczy, pozbawia człowieczeństwa, wypacza nawet najpiękniejsze uczucia, odbiera wszystko, co w życiu najcenniejsze, a do tego uzależnia tak samo jak narkotyki. W bardzo prosty sposób Lexi Alexander pokazuje nam, że ten problem może dotyczyć nas wszystkich, nie tylko środowisk uznanych powszechnie za patogenne, ponieważ w każdym z nas jest nienawiść i jeśli pozwolimy jej zawładnąć naszym życiem, to na pewno nic dobrego z tego dla nas nie wyniknie. Nienawiść jest porażająca, nienawiść jest przerażająca, nienawiść jest praktycznie na porządku dziennym i tylko od nas zależy, czy podporządkujemy jej własne życie. Trudno więc się dziwić, że film ten budzi wiele kontrowersji. Jedną z nich jest z pewnością wybór obsady, a w szczególności obsadzenie w roli Matta Elijaha Wooda. Znany przede wszystkim z roli Froda we "Władcy Pierścieni" po raz kolejny pragnie udowodnić, że nie pozwoli zaszufladkować się jak hobbit. Jest to próba całkiem udana, ponieważ jest bardzo autentyczny w roli Matta, a jeśli kogoś to nie przekonuje - polecam obejrzenie "Sin City", gdzie gra co prawda rolę epizodyczną, lecz niezwykle wyrazistą i zapadająca w pamięć. Jednak prawdziwą "duszą" "Hooligans" jest kreowany przez Charliego Hunnama, Pete. Jest to bardzo niejednoznaczna postać - z jednej strony wzbudzający zaufanie kumpel, z drugiej - charyzmatyczny przywódca i bezlitosny wojownik. Na uwagę zasługuje również Leo Gregory jako Bovver - chyba najbardziej tragiczny bohater filmu. Ścieżka dźwiękowa jest dokładnie dopracowana i w pełni oddaje klimat filmu. Możemy tam znaleźć zarówno dynamiczne utwory w wykonaniu Dash czy Machine Head, jak i nastrojowe "One blood" Terence Jaya. "Hooligans" to raczej nie jest film wybitny czy odkrywczy, ale z pewnością wart obejrzenia, ponieważ zmusza do zastanowienia i nie pozwala przejść obojętnie wobec problemu przemocy i nienawiści w dzisiejszych czasach.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przed obejrzeniem tego filmu miałem nadzieję, że pozory mylą. Pomyślcie sami - czego można się spodziewać... czytaj więcej
Lexi Alexander zaserwowała nam kawałek naprawdę dobrego, mocnego kina. Nie jest to film dla każdego,... czytaj więcej
Filmów o piłkarskich chuliganach (zwłaszcza angielskich) oraz z piłkarskimi chuliganami w tle powstało... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones