Recenzja filmu

Horton słyszy Ktosia (2008)
Miriam Aleksandrowicz
Steve Martino
Isla Fisher
Jonah Hill

Czy istnieje życie na pyłku?

W "Hortonie..." powalająca (nawet z punktu widzenia dorosłego widza) jest  oprawa wizualna. Technicznie film jest zrealizowany bez zarzutu, a surrealistyczny świat Ktosiów jest po prostu
Pewnego dnia słoń Horton słyszy głosy dobiegające z przelatującego obok pyłku kwiatowego. Zamiast je zignorować jako przesłyszenie, obdarzony wyjątkowo dobrym słuchem Horton - z ciekawością godną naukowca - zaczyna badać ów pyłek i ze zdumieniem odkrywa, że zawiera on w sobie cały świat mikroskopijnych istot. Może nie każdy ma tego świadomość, ale ta z pozoru bajkowa historia brzmi jak biografia Antoniego van Leeuwenhoeka, zwanego ojcem mikrobiologii. Gdy tenże opisał po raz pierwszy zaobserwowane, pod udoskonalonym przez siebie mikroskopem, jednokomórkowe organizmy, jego odkrycie początkowo również spotkało się ze sceptycyzmem współczesnych mu naukowców.

"Horton słyszy Ktosia" to bardzo mądra bajka - uczy dzieci, żeby nie porzucać swoich przekonań tylko dlatego, że wszyscy się z ciebie śmieją. A drobny pyłek może w sobie zawierać całe uniwersum, co też jest ważną lekcją w naszym świecie, w którym my sami jesteśmy „zamieszkani” przez biliony bakterii. Oczywiście świetna fabuła to zasługa niezrównanego Doktora Seussa - a na animowane filmy na podstawie jego książek można praktycznie chodzić w ciemno. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że "Horton słyszy Ktosia" to pierwszy pełnometrażowy film animowany na podstawie wspaniałych bajek tego autora. Wcześniej powstały tylko dwa (podobno niezbyt udane) filmy aktorskie. Twórcom "Hortona..." należą się więc wielkie brawa za pokazanie, że właśnie współczesna animacja familijna to znakomite medium dla niesamowitych historii Pana Doktora. W ostatnich latach na ekrany kin zawitały już dwa dalsze filmy na podstawie jego twórczości: "Lorax" i "Grinch" - oba udane.

W "Hortonie..." powalająca (nawet z punktu widzenia dorosłego widza) jest  oprawa wizualna. Technicznie film jest zrealizowany bez zarzutu, a surrealistyczny świat Ktosiów jest po prostu zachwycający (oczywiście to też w dużym stopniu zasługa autora książki, który sam ilustrował swoje bajki). Wizja Doktora Seussa została ożywiona w sposób perfekcyjny.

Zabrakło mi tylko trochę "pazura" - zręcznego połączenia elementów dla dzieci z motywami dla dorosłych, z czym mamy do czynienia w tych najlepszych animacjach familijnych. W "Hortonie..." bardzo jest to wszystko grzeczne. Jeden z antagonistów - Sęp - jest trochę zbyt karykaturalny, co razi tym bardziej, że reszta postaci jest solidnie nakreślona i przekonująca.

Z drugiej strony brak rzeczonego pazura ma też swoje zalety, bo film nadaje się nawet dla najmłodszych dzieci, co nie jest wcale takie oczywiste w czasach "Shreka", "W głowie się nie mieści" i "Coco". "Horton słyszy Ktosia" nie zapewni dorosłemu takich przeżyć jak topowe animacje Pixara czy Dreamworks, jednak nikt nie powinien się nudzić - jest to mimo wszystko bardzo solidna i godna polecenia propozycja na rodzinny seans filmowy.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones