Recenzja filmu

Hostel 2 (2007)
Eli Roth
Lauren German
Roger Bart

Quentin Tarantino przedstawia - siła reklamy part II

Wchodzę do kina i od razu kieruję się w stronę stoiska z ulotkami filmowymi, które nałogowo zbieram. Co widzę? „Hostel 2” ─ szara ulotka z dość nietypowym zdjęciem. Odwracam się i wzrok mój pada
Wchodzę do kina i od razu kieruję się w stronę stoiska z ulotkami filmowymi, które nałogowo zbieram. Co widzę? „Hostel 2” ─ szara ulotka z dość nietypowym zdjęciem. Odwracam się i wzrok mój pada na chwyt reklamowy "Hostel 2- najbardziej przerażający thriller roku - w kinach od 22 czerwca". Przypominam sobie równie dobrze reklamowaną część pierwszą: "Ociekający krwią, przerażający obraz Hostel, który przyprawił o zimny dreszcz widzów na całym świecie". Och, tak, zdecydowanie. Na "Hostel 2" wybrałam się spontanicznie, ale dość długo po jego premierze. Na sali kinowej było sześć osób i wszystkie one nie zachowywały się bynajmniej tak, jak fani filmów grozy. Nie było głośnego "O!", zakrywania oczu dłońmi, ba, nie było nawet prostego "fuj", mogącego zwiastować jakiekolwiek poruszenie czy obrzydzenie. Zamiast tego pojawiły się uśmieszki politowania, momentami śmiech, a jeszcze częściej - ludzkie zwykłe znudzenie. Takie reakcje zupełnie nie dziwią, gdyż "Hostel 2" jawi się jako produkcja w znacznej mierze nieudana, opierająca się na pomyśle, który nie został w pełni zrealizowany i wykorzystany jak należało. Efektem jest kolejny mierny film, w którym na palcach jednej ręki można wyliczyć sceny otagowane ─ "w miarę". Do tajemniczego hostelu tym razem trafiają trzy młode Amerykanki, tymczasowo przebywające w Rzymie, szukające jakiegoś spokojnego miejsca do spędzenia weekendu. Wybierają Pragę, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności, oczywiście starannie przygotowanym przez piękną Axelle, lądują w Słowacji. Wyobrażenie sobie dalszego ciągu tej niesamowitej historii nie wymaga specjalnych zdolności. Konwencja części drugiej opiera się na próbie ukazania, jak powstaje chora chęć zabijania oraz jak ofiara może przeistoczyć się w kata. Obecny jest również motyw zemsty, którego rozwiązanie może budzić jakiś niedosyt. Rozwinięcie motywu licytacji i ukazanie ludzi-oprawców to plus filmu. Sama akcja filmu toczy się dość opornie, tylko momentami przyspiesza. Wprowadzenie do głównego wątku jest szczególnie nieudolne i nieprzemyślane, co wysoce zniechęca chyba nawet największych i najbardziej zagorzałych fanów takich filmów. Sceny typu gore oczywiście są, jakże mogłoby ich nie być, ale tylko niewielki ich procent jest dobrze skomponowany i może budzić w widzu odpowiednie uczucia. Efekty charakteryzuje średnia jakość i... absurd. Aktorstwo jest znośne, ale oczywiście nie powala. Niektóre sceny są ostro naciągane i bardzo tym samym drażnią widza. Muzyka chwilami jest... groteskowa. Może faktycznie Eli Roth puszcza oko do widowni w scenie, w której pokazuje nam dekapitację, okraszoną słowacką muzyką biesiadno-rozrywkową. Niezupełnie dowiedziałam się, cóż było tego celem... Autoironia dzieła? Być może. Tak czy inaczej, uznaję "Hostel 2" za kompletnie przereklamowany. Wyglądam, jakby był robiony na siłę równocześnie dla wszystkich, ale też dla 'wyszukanych' odbiorców. Razi niemal wszystko. Nie polecam go nawet dla zabicia nudy, od której film aż kipi. O przepraszam, można przez chwilę poczuć delikatną grozę ─ strach bowiem pomyśleć, czym reżyser „przerazi widzów na całym świecie” w trzeciej części?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W jakim kierunku zmierza współczesne kino komercyjne? Odpowiedź na to pytanie można uzyskać,... czytaj więcej
Witajcie w rzeźni 2, czyli kolejna wizyta w słowackim hostelu, gdzie dochodzi do rzeczy, o których się... czytaj więcej
W 2005 roku Eli Roth nakręcił makabryczny „Hostel”, który wzbudził wiele kontrowersji. Najważniejsze... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones