Recenzja filmu

Karzeł (1992)
Mark Jones
Warwick Davis
Jennifer Aniston

Oryginalny seryjny morderca

Wielu mieliśmy już w historii kina seryjnych morderców, często byli oryginalni, lecz naszego drogiego Karła chyba nikt nie przebije. Niby mały, niby niepozorny, ale swoją żądzę zabijania ma.
Wielu mieliśmy już w historii kina seryjnych morderców, często byli oryginalni, lecz naszego drogiego Karła chyba nikt nie przebije. Niby mały, niby niepozorny, ale swoją żądzę zabijania ma. Nikogo nie kocha, nikogo nie lubi, jedyne uczucia żywi (jako to zwykle karły) do swojego garnca, wypełnionego po brzegi lśniącym złotem. Żeby je odzyskać od grupki nastolatków, które nie dość, że omyłkowo uwolnili go ze skrzyni zabezpieczonej koniczynką, to jeszcze do tego ukradli jego bezcenne monety, posunie się do najgorszych rzeczy. Mark Jones naprawdę miał wizję. Choć pomysł z Karłem nie był dość oryginalny, to żeby zrobić z przeważnie miłego i łagodnie usposobionego stworka bezlitosnego zabójcę, to już trzeba lekko wysilić umysł. Jones to reżyser, który ma jeszcze przed sobą karierę, jeśli tylko z jego pomysłów zrodzi się coś na kształt "Karła". Oczywiście musi to być coś zupełnie odmiennego, lecz fabuła musi opierać się głównie na absurdzie i dziwnych pomysłach bohaterów. Scenariusz także powinien posiadać kilka dobrych scen, łączących w sobie różne gatunki, tak, żeby było ciekawiej. I bardziej strawnie. To pan Jones chyba umie zrobić jak nikt inny. Film ten łączy ze sobą kilka gatunków, od horroru, przez czarną komedię, do baśni. A twórca robi to tak dobrze, że z przyjemnością oglądamy wymyślającego coraz gorsze rzeczy Karła (budowa dziwnego pojazdu, z widłami na przednim zderzaku), który nic sobie nie robi nawet z policjanta, wciągając go w krwawą zabawę w chowanego. A chociaż te sceny są wyjątkowo obrzydliwe i przekraczają granicę dobrego smaku, to szczypta czarnego humoru w nich zawarta to istna perła w koronie. I to właśnie jest w tym filmie najlepsze: różniące się od siebie zupełnie gatunki filmowe "spotykają się" w jednej scenie. Reżyser znakomicie odrobił pracę domową. Jak już pisałem, mógłby być z niego całkiem niezły twórca, gdyby zrobił kolejny film, który dorównywałby temu pomysłowości i oryginalności, jednak późniejsze jego dzieła nie były choć w połowie tak dobre, jak "Leprechaun". Scenariusz jest prosty, niczym drut, jednak kilka scen jest naprawdę nieźle pomyślanych. Niektóre rozwiązania realizacyjne mogą teraz nieco śmieszyć, lecz jak na tamte czasy, film o tak niskim budżecie i tak miał niezłe efekty. Nie muszę też dodawać, że gra młodych aktorów nie zalicza się do wybitnych, poza pierwszą filmową kreacją Jennifer Aniston i fantastycznego Warwicka Davisa w roli tytułowej. Aktor ten zresztą jest doskonale znany z wielu ról "małych" postaci (cykl "Harry Potter"). Wszystko to składa się na bardzo dobrą parodię horroru, z seryjnymi mordercami w tle.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zbierałem się do obejrzenia tego filmu przez kilka lat (co najmniej przez dekadę). Ostatnio wpadłem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones