Recenzja filmu

Klątwa skorpiona (2001)
Woody Allen
Woody Allen
Dan Aykroyd

Allen 2001, czyli: kocham (stare) kino

Woody Allen jest reżyserem, który jednaką miłością kocha życie i kino. Rozumie, że w obu kategoriach liczy się lekkość, celność, mądry dowcip, co nie idzie w parze z fuszerką i prostactwem. W
Woody Allen jest reżyserem, który jednaką miłością kocha życie i kino. Rozumie, że w obu kategoriach liczy się lekkość, celność, mądry dowcip, co nie idzie w parze z fuszerką i prostactwem. W "Klątwie skorpiona" reżyser składa hołd kinu lat trzydziestych i czterdziestych, w którym królowały nieprzeciętne osobowości w niekoniecznie prawdopodobnych fabułach. Twardziele o gołębim sercu snuli się uliczkami mrocznych miast w swych prochowcach, z petem przyklejonym do kącika ust. Napotykali przerysowanych przestępców, którzy mieli idealnie skrojone garnitury, wspaniałe kapelusze, wielkie cygara. Nie pozwalali się oczarować zmysłowym "kobietom fatalnym", jakże kuszącym w swych eleganckich sukniach i nonszalanckich pozach. Nowojorski twórca pochyla głowę przed takim stylem w sposób żartobliwy, ale pełen szacunku. Choć sam gra postać, która może przywoływać wspomnienia kreacji Humphrey'a Bogarta, to nie stara się naśladować maniery tego artysty. Zestawienie tych dwóch nazwisk jest już śmieszne samo w sobie. Cała "Klątwa..." jest jednym wielkim, dowcipnym pastiszem. Helen Hunt gra postać pyskatej, acz w skrytości ducha romantycznej, kobiety wyzwolonej. Betty Ann łączy w sobie cechy świetnych aktorek wspomnianego okresu, jak Hepburn, Bette Davis, Colbert. Nie zawiódł David Ogden Stiers w roli demonicznego hipnotyzera. Prawdziwą niespodzianką jest rólka Charlize Theron, która grając "złą dziewczynę" w stylu Bacall czy Lake, emanuje magnetyzmem gwiazd złotej ery kina. Jednak cała ta zabawa w kino "z myszką" nie byłaby tak znakomita gdyby nie odtworzenie realiów (czy wykreowanie wyobrażeń o nich) z końca lat trzydziestych. Biura, telefony, kanapy, stroje, muzyka. W żadnym innym filmie Woody'ego Allena te elementy nie nabrały takiego znaczenia, niemal równoważnego z aktorskimi popisami. Jak na komedię w starym, dobrym, stylu przypadło, "Klątwa skorpiona" staje się sentymentalną opowieścią o miłości. Niczym najlepsze pary rodem z sophisticated comedy Briggs i Betty-Ann toczą słowne potyczki, w wyniku, których narodzić się musi uczucie. Allen pokazuje, że kochanie bywa irracjonalne, ludzie zachowują się niczym w transie, którego okiełznanie zależy od kapryśnego przypadku. Jednak w tym pozornym szaleństwie kryje się metoda. W kilku poprzednich filmach Allena ("Przejrzeć Harry'ego" i "Celebrity") drażnił mnie brak nowych pomysłów, granie na jednej nucie. Nawet tylko w tym, co zostało napisane powyżej, widać jak pełen inwencji jest autor "Strzałów na Broadwayu" w swojej fabule z 2001 roku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest może krótkowzrocznym karaluchem. Oskarżenie go o szpiegostwo, tudzież o strach przed kobietami też... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones