Recenzja filmu

Klown Kamp Massacre (2010)
Philip Gunn
David Valdez
Ashley Bryce
Jared Herholtz

Masakra z uśmiechem na twarzy

Tak wielu zabójczych klaunów nie było jeszcze w żadnym filmie, ale "Klown Kamp Massacre" jest pozycją wyłącznie dla osób "czujących" niezależne kino grozy. Zwolennicy kinowych horrorów nie mają
Czy istnieją jeszcze osoby, które potrafi rozbawić widok klauna? Strach przed wymyślonymi w imię wywoływania śmiechu, kolorowymi, uzbrojonymi w dziesiątki gadżetów postaciami ma bardzo odległe źródło, ale horrory skutecznie pogłębiają go od lat 80. Ukuto nawet termin koulrofobia oznaczający lęk przed klaunami, a fobię tę zbadali m.in. naukowcy z uniwersytetu w Kalifornii. Ich zdaniem koulrofobia działa na podobnej zasadzie, jak zjawisko zwane Doliną Niesamowitości. Odnosi się ono do robotów, które wzbudzają tym większe zaufanie, im bardziej przypominają człowieka, lecz przy zbyt dużym podobieństwie nagle stają się przerażające. W wypadku klaunów proces przebiega w odwrotnym kierunku - tworzona przez nie kreacja wywołuje poczucie nieznacznego odczłowieczenia, przez co wzbudza trudny do precyzyjnego określenia niepokój.

Koulrofobia nie miałaby aż tak szerokiego zakresu, gdyby nie potęga popkultury (nie tylko horrorów, nawet Johnny Bravo odczuwał strach przed kolorowymi twarzami). To doskonały przykład siły oddziaływania mediów, które są w stanie wywołać lęk z niczego. Gdyby filmowcy zmówili się, mogliby równie dobrze wytworzyć fobię związaną ze świstakami albo Marylą Rodowicz. Droga, jaką klauny musiały przejść, by zająć równouprawnione miejsce pomiędzy wampirami, zombie i całym tym horrorowym bestiariuszem była długa i rozciągała się na wiele gatunków. "Dom klaunów" jest przykładem kina familijnego z dreszczykiem, "Killer klowns from outer space" zapewnia równie niewinną rozrywkę, ale z nakierowaniem na widza nastoletniego, "Killjoy" to niskobudżetowa produkcja hołdująca blaxploitation, a "Amusement" podchodzi do tematu zupełnie poważnie. "Klown Kamp Massacre" nie jest jednak kolejnym z wielu, tworzy unikalny świat, w którym bycie klaunem jest codziennością tysięcy ludzi. W makijażu prowadzone są poważne debaty polityczne, noszą go gangsta raperzy, niemal wszyscy traktują jak obowiązkowy element wyglądu w przestrzeni publicznej, a także prywatnej. Główni bohaterowie nawet przez chwilę nie pokazują się bez wymalowanych twarzy, a każdy z nich ma swój unikalny styl. Pojawia się klaun raper, klaun opętany masturbacją niczym Chuck z "Sons of Anarchy", mroczny mim, klaun-małpa itp.

Duet Gunn/Valdez w ciekawy sposób korzysta ze schematów stylistyki, bo chociaż zabójcze klauny zdążyły się już opatrzyć, to jeszcze w takiej ilości i w taki sposób nie zostały zaprezentowane. Podobnie jest z morderstwami na letnim obozie i legendą o klaunie, któremu wszyscy dokuczali (zazwyczaj tego typu opowieści przyozdabiają retrospekcje z gronem śmiejących się dzieci, tutaj jest odwrotnie - nie śmieje się nikt), więc poprzysiągł zemstę. Nawiązanie do "Piątku trzynastego" jest oczywiste, ale gdyby ktoś miał wątpliwości, za dowód może posłużyć ścieżka dźwiękowa, która bezwstydnie czerpie z motywów towarzyszących zarówno Jasonowi Voorheesowi, jaki i Michaelowi Myersowi. Mimo że "Klown Kamp Massacre" jest jedynie dystrybuowane przez Troma Entertainment, jego twórcy wykazali się charakterystycznym dla nowojorskiego studia wyczuciem motywów typowych dla slasherów, przez co udało im się żonglować nimi w sposób zabawny i nieoczywisty.

Zdecydowanie największym plusem filmu są sceny zabójstw. Na start pojawia się rozerwanie mózgu i wymieszanie go z płatkami śniadaniowymi, co musi zachwycić walorami estetycznymi fanów podobnych dziwactw. Dalej jest równie dobrze, a dla filmu z niskim budżetem kreatywny psychopata jest większym skarbem niż kreatywna księgowa w megakorporacji. Dzięki jego talentowi można pokonać barierę finansową i stworzyć ciekawe portfolio zabójstw nawet przy skromnych środkach na ich przeprowadzenie.

Mimo że zachwalam produkcję autorstwa studia I Can't Believe It's Not Hollywood!, nie należy zapominać, że "Klown Kamp Massacre" jest filmem sygnowanym także przez Tromę i charakteryzuje się typowym dla niej poczuciem strachu, a do pewnego stopnia także humoru, przez co trafi w gusta bardzo wąskiego grona fanatyków tandety. Gunn i Valdez stworzyli świetną parodię slasherów, która nie jest jednak głupkowatym prześmiewaniem w stylu "Strasznego filmu", ale także solidną komedią z dreszczem.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones