Recenzja filmu

Koszmar następnego lata (1998)
Danny Cannon
Jennifer Love Hewitt
Freddie Prinze Jr.

O rybaku i zielonych dolarach

Mimo licznych wad i tego, że powstał w celach czysto komercyjnych "Koszmar następnego lata" jest filmem lepszym od słabiutkiego poprzednika. Fanów tego typu kina nie powinien zawieść, reszta
W 1981 roku Sam Raimi, dysponując minimalnym budżetem, wyreżyserował "Martwe Zło", film, który przez większość fanów gatunku uważany jest za kultowy. Produkcja zarobiła też na tyle dużo, że reżyser mógł dalej rozwijać swoją pasję. "Martwe Zło 2" miało nieporównywalnie większy budżet, więc Raimi wreszcie mógł nagrać wszystko dokładnie tak, jak to sobie wyobraził. W ten sposób powstał kolejny niezapomniany klasyk. W dzisiejszych czasach sequele zazwyczaj nie rodzą się z miłości do filmów. "Koszmar minionego lata" był widowiskiem żałośnie wręcz przeciętnym, ale znalazł sporo fanów, zwłaszcza wśród nastoletniej widowni, a produkcja odniosła ogromny sukces kasowy. Do kieszeni producentów wpadło więc dużo więcej zielonych papierków, niż na początku przewidywali. A jeżeli coś sprzedało się raz, to czemu nie spróbować zarobić na tym samym po raz drugi? Taka była właśnie główna przyczyna powstania "Koszmaru następnego lata". Na szczęście nie można narzekać na kompletną powtórkę z (niezbyt ciekawej) rozrywki.

Minął rok od dramatycznych wydarzeń z pierwszej części. Julie (Jennifer Love Hewitt) mieszka w innym mieście i ma nowych przyjaciół, ale traumatyczna przeszłość nie daje jej spokoju. Kiedy jej współlokatorka Karla (Brandy Norwood) wygrywa wycieczkę na Bahamy, dziewczyna zgadza się pojechać z nią i resztą znajomych. Od momentu przyjazdu jest świadkiem dziwnych wydarzeń, które wskazują na to, że Ben Willis (Muse Watson), zabójca z hakiem zamiast ręki, powrócił i chce dokończyć swoje dzieło. Nikt z przyjaciół nie bierze jednak jej ostrzeżeń na poważnie.

Fabuła jest strasznie naciągana, ale reżyser dość umiejętnie operuje motywami klasycznego horroru. Samo miejsce akcji, deszczowy kurort, jest oryginalne i ma specyficzny klimat. Podczas seansu zobaczyć można sporo niezłych momentów fałszywego zaskoczenia, w którym kamera sugeruje nam, że zaraz zobaczymy zabójcę, a tak naprawdę pojawia się tylko któraś ze znajomych osób. Bardzo dobrze wypada też odnajdywanie zwłok w hotelu. Te sekwencje przywodzą na myśl złote lata slasherów i są godne uwagi. Słabiej prezentują za to same sceny morderstw, które są raczej nieciekawe i niezbyt krwawe. Nie zawodzi jednak muzyka oraz ucieczki przed mordercą, chociaż zachowanie bohaterów w niektórych momentach jest wręcz śmieszne. Mnie osobiście rozbawił dość absurdalny finał historii i beznadziejne zakończenie, które zostało dodane wyraźnie na siłę. Jeśli ktoś lubi wynajdywać w filmach głupotki i nielogiczności, to w "Koszmarze" będzie miał spore pole do popisu.

Aktorstwo jest przeciętne, jak na teen slasher przystało. Jeżeli ktoś polubił sposób gry Jennifer Love Hewitt w poprzedniej części, to i tym razem się nie zawiedzie. Towarzyszy jej banda mniej i bardziej głupawych postaci, nad którymi nie warto się rozwodzić. Bardzo przyjemną, epizodyczną rolę odegrał komik Jack Black, nieco większą mało znany, a świetny Bill Cobbs.

Mimo licznych wad i tego, że film powstał w celach czysto komercyjnych, "Koszmar następnego lata" jest lepszy od słabiutkiego poprzednika. Fanów tego typu kina nie powinien zawieść, reszta spokojnie może sobie odpuścić seans. 
 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones