Recenzja filmu

Kot i kanarek (1927)
Paul Leni
Tully Marshall
Creighton Hale

Kanarek wśród kotów

Paul Leni – znakomity scenograf, reżyser z ciekawą koncepcją, tworzący podczas jednego z najświetniejszych okresów niemieckiego kina. Mimo to nie udało mu się przedrzeć do ścisłej czołówki
Paul Leni – znakomity scenograf, reżyser z ciekawą koncepcją, tworzący podczas jednego z najświetniejszych okresów niemieckiego kina. Mimo to nie udało mu się przedrzeć do ścisłej czołówki twórców ekspresjonistycznych. Swoich sił postanowił więc spróbować w Hollywood, gdzie w przeciągu trzech lat stworzył trzy ciekawe dzieła: "Kot i kanarek" (1927), "Człowiek, który się śmieje" (1928), "Ostatnie ostrzeżenie" (1929), które również przeszły przez kinowe sale bez echa. Być może stało się tak dlatego, że era kina niemego powoli kończyła się, wypierana przez filmy dźwiękowe. Faktem jest, że nazwisko Paula Leni wymieniane jest w większości zestawień na drugim miejscu, w cieniu  takich artystów, jak F.W. Murnau czy Fritz Lang. Jego wczesna śmierć nie pozwoliła mu zmierzyć się z wyzwaniami nowej ery kina, mimo to wiele motywów z jego twórczości niezauważalnie przeniknęło do amerykańskiej kinematografii.

Mogłoby się wydawać, że kryminał z elementami horroru i komedii to za dużo, jednak reżyser bardzo dobrze radzi sobie z tak przyjętą formą. Leni nigdy nie był typowym twórcą horroru, jednak element fantastyki grozy nie jest obcy jego dziełom. W wiekowym gotyckim domu, 20 lat po śmierci starego Cyrusa Westa, gromadzą się jego krewni, aby wspólnie usłyszeć ostatnią wolę zmarłego. Chociaż nikt z nich nie szanował zbytnio starca, wszyscy liczą na otrzymanie jego wielkiego majątku. Niespodziewanie całą fortunę oraz rodzinne diamenty otrzymuje Annabelle West – ostatni potomek rodziny Westów. Jest jednak jeden warunek – spadkobierczyni musi dowieść przed lekarzem iż jest zdrowa psychicznie. W razie niespełnienia tego warunku majątek przechodzi na osobę, której imię zapisane jest w tajemniczej kopercie dołączonej do testamentu. Zgromadzeni niecierpliwie oczekują na przybycie psychiatry, gdy dowiadują się o ucieczce maniakalnego mordercy. Wkrótce w posiadłości dochodzi do zagadkowego zniknięcia.  Młoda Anabelle, niczym "kanarek wśród kotów", zostaje osaczona w starym domu, pośród nieprzychylnych jej ludzi, z których jeden jest mordercą.

Reżyser znakomicie uporał się z budowaniem atmosfery, której nie psują nawet sporadyczne komediowe wstawki, pełniące role przypraw do tej barwnej i smakowitej filmowej strawy (głownie jest to komizm postaci). Klimat budowany jest mozolnie z początku przez nakładające się obrazy, a następnie przez sceny prosto z fantastycznego kryminału: zagadkowo znikający ludzie, tajemniczo milcząca służąca, kradzież drogocennych diamentów. Znakiem rozpoznawczym filmu są, spopularyzowane w późniejszych hollywoodzkich produkcjach,  demoniczne dłonie wysuwające się ze ścian w kierunku śpiących bohaterów.

Tłem dla tych niecodziennych zdarzeń jest stary gotycki dwór pełen krętych schodów, archaicznych okien, ukrytych przejść i przeciągów – architektura z pozoru zupełnie abstrakcyjna i niepraktyczna jest przejawem niezwykłego scenograficznego wyczucia smaku reżysera (warto przypomnieć scenografię w "Gabinecie figur woskowych"). To właśnie pośród tych mrocznych korytarzy przemyka się postać zagadkowego mordercy, którego maska przypomina nieco oblicze doktora Caligari.

Ciekawie prowadzoną narrację urozmaicają liczne plansze dialogowe, dzięki którym film wydaje się być niemal dźwiękowy. Również sylwetki pozostałych osób zgromadzonych w posiadłości Westów zostały ciekawie zarysowane, dzięki czemu nie stanowią zaledwie dwuwymiarowego tła opowieści. Paul Leni umiejętnie wykorzystuje każdego bohatera, aby zwodzić nasze przypuszczenia, aż do dramatycznej sceny finałowej walki, w której poznajemy prawdziwą tożsamość zbrodniarza. Oczywiście nie powinniśmy oczekiwać po tym filmie zakończenia z stylu Hitchcocka, gdyż epoka kryminałów dopiero ma nadejść, jednak to, co zaprezentowano nam na ekranie, w pewien niesamowity sposób przywodzi na myśl późniejsze sceny z popularnych kreskówek o przygodach Scooby Doo.

Film gorąco polecam każdej osobie, która podobnie jak ja zapragnęła prześledzić sobie od początku dzieje gatunku grozy. Myślę, iż dużo przyjemności sprawi wam odkrywanie motywów powtarzanych później w nieco nowszych i bardziej popularnych produkcjach.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones