Recenzja filmu

Królowa Margot (1994)
Patrice Chéreau
Isabelle Adjani
Daniel Auteuil

Ciągle ten zapach krwi

Zawsze przed obejrzeniem ekranizacji staram się przeczytać książkę, na podstawie której powstała. Przed obejrzeniem filmu sięgnęłam więc po powieść Aleksandra Dumasa. I, niestety, zawiodłam
Zawsze przed obejrzeniem ekranizacji staram się przeczytać książkę, na podstawie której powstała. Przed obejrzeniem filmu sięgnęłam więc po powieść Aleksandra Dumasa. I, niestety, zawiodłam się. Ciekawa historia opowiedziana była banalnie, bez tego czegoś, co ciągnie do lektury, każe wracać do niej po latach. Dlatego do filmu "Królowa Margot" podchodziłam dość sceptycznie. Niepotrzebnie. Jest rok 1572, upalny sierpień. Katoliczka, siostra króla Francji Małgorzata de Valois ma poślubić Henryka z Nawarry, protestanta, co ma położyć kres wieloletnim wojnom religijnym. Jednak ślub ma zupełnie odwrotny skutek. Katarzyna Medycejska, królowa-matka, wykorzystuje go jako pretekst do wymordowania wszystkich przybyłych na ślub swojego króla protestantów. Noc św. Bartłomieja, największa rzeź w historii Francji. W samym Paryżu zginie ok. 6 tys. hugenotów. Jednak Margot udaje się ocalić jednego z nich, hrabiego La Mole... Obraz zachwyca, ale też czasem zniesmacza realistycznym przedstawieniem stosunków panujących na dworze francuskim, jego rozwiązłością i zepsuciem. Kazirodztwo, zabójstwa, wróżenie z mózgów zwierząt. I ciągle krew... Krew na rękach królowej Katarzyny, krwawy pot ociekający z Karola, zakrwawiona suknia Margot. No i Noc św. Bartłomieja, sfilmowana perfekcyjnie. Ale mimo to, całość nie przypomina jatki. Film jest doskonale zrealizowany. Uwagę przykuwają doskonałe kreacje aktorskie Isabelle Adjani (Margot, Cezar dla najlepszej aktorki) i Virny Lisi (Katarzyna Medycejska, rola nagrodzona Cezarem dla najlepszej aktorki drugoplanowej i Nagrodą Główną na MFF w Cannes), choć w tym filmie wszyscy grają dobrze. Jego charakter doskonale podkreśla oryginalna muzyka Gorana Bregovica. Jest to film, który zdecydowanie robi wrażenie. Jeden z tych, do których potem wielokrotnie wraca się myślami. Wciąga. Ja przyznam szczerze (może to zmniejszy wiarygodność i obiektywizm mojej recenzji), że uzależniłam się od niego. Zakochałam się. Wierzcie mi, naprawdę warto.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeden z filmów, które zostawiają po sobie długotrwałą bliznę na sercu. Rok 1572. Małgorzata de Valois,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones