Latająca głupota 3D

Fabuła i postaci okazały się mniej ważne niż efekty specjalne. Twórcy z Państwa Środka nie raz udowodnili nam, że nie jest problemem połączyć obie rzeczy, lecz Hark Tsui tworząc remake własnego
Fabuła i postaci okazały się mniej ważne niż efekty specjalne. Twórcy z Państwa Środka nie raz udowodnili nam, że nie jest problemem połączyć obie rzeczy, lecz Hark Tsui tworząc remake własnego filmu pt. "Sun lung moon hak chan", nie wykorzystał potencjału, aby stworzyć niebanalne dzieło.

W starożytnych Chinach w czasach dynastii Ming ogromne wpływy i władzę uzyskują eunuchowie, którzy podzielili między sobą kraj na wschód i zachód. Wojownik Zhao Huaian (Jet Li) postanawia wraz z druhami zlikwidować najważniejszych urzędników eunuchów, by przywrócić sprawiedliwość w państwie. Najważniejszym celem jest Yu Huatian (Kun Chen), przywódca Zachodnich eunuchów. Właściwie to powinienem ograniczyć się do następującego wpisu: W tytule filmu zawarta jest potrzebna do obejrzenia filmu wiedza. Latające Miecze ze Smoczej Bramy. Finałowa bitwa odbędzie się przy tytułowej Smoczej Bramie, natomiast uczestnikami będą latający adepci chińskich sztuk walki i ich latające miecze.

Gdyby tyle samo czasu pracowano nad dialogami, postaciami, fabułą co nad efektami specjalnymi i obrazem 3D to byłby to jeden z najlepszych filmów pochodzenia azjatyckiego, stawiany w jednym rzędzie z "Hero", "Przyczajonym tygrysem, ukrytym smokiem" i "Domem latających sztyletów". Niestety było inaczej. Rozmowy między postaciami są jedynie wstępem do kolejnej bitki. Rany goją się same, walka w środku huraganu nie jest straszna bohaterom, co więcej wychodzą z niej bez obrażeń. Chiny okazują się miejscem, gdzie nie działają prawa natury. Nie jest to ani film science fiction, ani bohaterowie nie posiadają ponadnaturalnych zdolności, aby móc wytłumaczyć sobie to, co pojawia się na ekranie. Film ratować mogłaby nutka komedii, lecz postawiono na maksymalną powagę. Wyjątkiem jest postać odgrywana przez Lunmei Kwai, przywódczynię Tatarów. Jako jedyna bawi się swoją rolą i kradnie wszystkie sceny pozostałym aktorom, którzy to nie pozostawili po sobie dobrego wrażenia, lecz najwyraźniej scenariusz im to uniemożliwił, bo ciężko uwierzyć, by obecnie Jet Li miał jedynie jedną minę w repertuarze aktorskim. 
Plusem oprócz efektów specjalnych są tradycyjnie efektowne sceny walk, jest ich dużo, są krwawe, a w ruch idzie broń różnorodna. Zachwycają również kostiumy i charakteryzacja.

"The Flying Swords of Dragon Gate" jest to film dla osób, które uważają, że magia ekranu nie ma granic, których nie da się przekroczyć, nie niszcząc wiarygodności scen i pozorów realizmu.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones