Recenzja filmu

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy (1946)
Tay Garnett
Lana Turner
John Garfield

List od Boga

Opublikowaną w 1934 roku powieść Jamesa M. Caina "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" przenoszona była na ekran siedmiokrotnie, w tym przez takich twórców, jak Luchino Visconti ("Ossessione", 1942)
Opublikowaną w 1934 roku powieść Jamesa M. Caina "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" przenoszona była na ekran siedmiokrotnie, w tym przez takich twórców, jak Luchino Visconti ("Ossessione", 1942) czy Bob Rafelson. Dostarczyła ona również inspiracji niezliczonej liczbie filmów (i nie tylko, choć w tym miejscu akurat to one zajmują nas najbardziej) na przestrzeni kolejnych dekad. Najbardziej znaną adaptacją pozostaje jednak hollywoodzka wersja z 1946 roku, w reżyserii Taya Garnetta, z niezapomnianymi kreacjami Johna Garfielda i Lany Turner.

Przedstawiona w książce i ekranizacji historia jest wręcz archetypiczna dla najbardziej popularnego w latach 40. nurtu, jakim był film noir. Oto mamy chwytającego się dorywczych prac włóczęgę (Garfield), któremu właściciel przydrożnej restauracji oferuje fuchę, wyżywienie i nocleg. Jedno, czego mu nie proponuje, to jego atrakcyjna żona, Cora (Turner). Tę, przybysz "bierze" sobie sam...

Dalej akcja rozwija się w znajomy sposób: wybuch wielkiej namiętności, prowadzi w końcu do zbrodni. O sile i wyjątkowości "Listonosza" decyduje jednak nieznaczne, na pierwszy rzut oka, przesunięcie akcentów: od kryminalnej intrygi i policyjnego śledztwa ważniejszy jest wpływ samej zbrodni na tych, którzy się jej dopuścili. Garnett, w ślad za Cainem snuje opowieść opartą na zawsze będącym w cenie połączeniu seksu i przemocy, która w ostatecznym rozrachunku okazuje się gorzkim moralitetem. Z dzisiejszej perspektywy razić może nieco finałowe, trącące łopatologią, tłumaczenie znaczenia tytułu, jednak przekaz pozostaje równie mocny, jak w czasie premiery. W momencie gdy para bohaterów łamie dwa z najbardziej fundamentalnych boskich przykazań, nie ma już miejsca na miłość, pojawiają się za to nieufność i podejrzliwość, zwiastuny nieuchronnej zguby.

Nie bez kozery "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy" uznawany jest za jeden z najwybitniejszych przykładów "czarnego filmu" – to zarazem pierwszorzędnie zrealizowany dreszczowiec i egzystencjalna rozprawa, dotykająca tematów wcale nie błahych: przewijają się tutaj determinizm, pytania o zwierzęcą naturę człowieka, absurd czający się pod pojęciem życia i ból przezeń powodowany. Dzieło Garnetta to przykład na to, że w ramach tzw. kina mainstreamowego można przemycić również ważkie kwestie i pytania. A przynajmniej można było.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Legendarna ekranizacja powieści Jamesa M. Caina w reżyserii Taya Garnetta powstała dla... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones