Recenzja filmu

Mroczna Argentyna (2003)
Christopher Hampton
Rubén Blades
Fernando Tielve

Siła wyobraźni

Miejscem wydarzeń jest Argentyna w czasach dyktatury. Z ulic, domów, wszelkich miejsc publicznych znikają ludzie. W większości uprowadzeni nigdy nie wracają. Tej sytuacji przeciwstawia się
Miejscem wydarzeń jest Argentyna w czasach dyktatury. Z ulic, domów, wszelkich miejsc publicznych znikają ludzie. W większości uprowadzeni nigdy nie wracają. Tej sytuacji przeciwstawia się dziennikarka Cecilia Rueda. Wkrótce po opublikowaniu jej artykułu, sama zostaje porwana. Jej mąż, Carlos, nie ustaje w wysiłkach, by ją odnaleźć. Wkrótce odkrywa też w sobie dar, który pomaga nie tylko w odnalezieniu ukochanej, ale także innych ludzi... "Mroczna Argentyna" dostarcza nad wyraz silnego ładunku emocjonalnego. Tego zaprzeczyć nie mogą nawet osoby, którym się ten film nie podobał. Pomijając resztę nie sposób bowiem pozostać niewzruszonym na tyle, bijących z ekranu, emocji. Hampton zdołał umieścić w swej historii: współczucie, radość, smutek czy zwątpienie. Jakby tego było mało szokuje dodatkowo scenami tortur na przetrzymywanych w więzieniach zaginionych oraz bezwzględnością ich oprawców. Emocje biją też z ekranu dzięki wspaniałej grze aktorskiej. Antonio Banderas zagrał wyśmienicie. Udowodnił, że w dramatach sprawdza się równie dobrze, co w filmach akcji. Osobom kojarzącym go głównie z "Desperado" czy "Zabójców", od razu wyjaśnię, że postać Carlosa to zupełnie inna bajka. Banderas pokazuje tu całkiem odmienny styl gry. Emma Thompson zagrała równie kapitalnie. W pełni udźwignęła swą jakże ciężką rolę. Na niej spoczywała największa dawka emocji. Thompson swą kreacją w pełni przekazała ją widzom. Dzięki temu wiele scen z jej udziałem (zwłaszcza więziennych) na długo zostaje w pamięci. Jednak brawa nie należą się tylko tej dwójce. Wszyscy aktorzy, także ci niezbyt znani, spisali się na medal. Dzięki temu "Mroczna Argentyna" przypomina w pewnym sensie "Full Metal Jacket" Kubrick'a. Tam każda scena i postać stanowiły jakby osobny rozdział, inną historię. W filmie Hamptona jest podobnie. Każda jednostka to osobisty dramat, odrębny bagaż emocjonalny.  Prócz tego niezwykłą, wręcz magiczną i hipnotyzującą atmosferę buduje oprawa muzyczna oraz lokacje zdjęć. Nostalgiczne utwory wpasowują się w wydarzenia, a scenerie dodają tej historii realizmu. Zabieg z jasnowidzeniem Carlosa również uważam za udany. Dzięki temu w subtelny sposób pokazano, że zaginięcia były zjawiskiem powszechnym. Ukazano też cierpienia ludzi po stracie najbliższych i ich wszelkie próby odzyskania porwanych. Obraz Hamptona niektórym może się dłużyć. Nie ma w nim strzelanin, pościgów czy jakiejkolwiek szybkiej sekwencji. Widowiskowość, która pasowałaby tutaj jak wół do karety, zastąpiono dogłębnym przedstawieniem wszystkich postaci. Zabieg ten doceni się po seansie. Wtedy bowiem dojdziemy do wniosku, że mimo braku akcji, chodzi się jakby pod wpływem psychotropów, a obejrzana historia wciąż siedzi w pamięci. Dzięki temu większość zostanie skłoniona do refleksji. Właśnie o taki stan rzeczy chodziło. "Mroczna Argentyna" wbija się w pamięć poprzez uderzenie w widza emocjami z siłą tsunami. Sam obraz powtsał ku pamięci wszystkich uprowadzonych. Choćby z tego powodu warto się z nim zapoznać. Trzeba bowiem pamiętać o ponurych epizodach w historii, które teraz są tuszowane. Wiedzę tą ugruntuje ostatni, nokautujący akt tegoż obrazu, pojawiający się w formie napisów.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones