Recenzja filmu

Mroczne nieba (2013)
Scott Stewart
Keri Russell
Kadan Rockett

Gość w dom

"Dark Skies" to jeden z wielu horrorów, jakie mogliśmy ostatnio oglądać na srebrnym ekranie. Na tle innych obrazów grozy film Scotta Charlesa Stewarta (twórcy dość popularnych, lecz bardzo
"Dark Skies" to jeden z wielu horrorów, jakie mogliśmy ostatnio oglądać na srebrnym ekranie. Na tle innych obrazów grozy film Scotta Charlesa Stewarta (twórcy dość popularnych, lecz bardzo przeciętnych produkcji - "Księdza 3D" oraz "Legionu") plasuje się gdzieś pośrodku. To, co odróżnia niniejszą produkcją od pozostałych konkurencyjnych horrorów, to wykorzystanie elementów science fiction. Jednakże dla wyjadaczy gatunku "Dark Skies" będzie powielającym schematy straszakiem i do tego jeszcze nie budzącym grozy - szkoda zmarnowanego potencjału. Na obronę filmu należy natomiast powiedzieć, że odpowiednio stopniuje napięcie oraz przedstawia, co prawda naiwną i przewidywalną, lecz spójną i przyjemną historię. Potrafi również dostarczyć dreszczyk emocji, jeśli tylko wczujemy się w opowiadaną przez scenarzystów fabułę.

"Dark Skies" koncentruje się na ukazaniu perypetii pewnej rodziny, Barretów, znajdującej się chwilowo w kryzysie finansowym i psychicznym dołku. Daniel nie może znaleźć pracy, zaś jego kłopoty i ponury nastrój odbijają się na relacjach z rodziną, a w szczególności na jego kontakcie ze starszym synem Jessem. Tak więc, rodzina ta przeżywa trudne chwile, a jakby tego było mało, z nocy na noc, zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy. Początkowe niepozorne włamanie do domu Barretów, zaczyna nabierać głębszego sensu, gdy najmłodszy z synów przyznaje się do konwersacji z enigmatyczną postacią, którą nazywa Sandmanem.

Początek produkcji jest bardzo ciekawy. Twórcy nasuwają więcej pytań niż odpowiedzi, jednak z biegiem czasu scenariusz staje się coraz bardziej przewidywalny i liniowy. Nie oznacza to jednak, że film nie wciąga. Wręcz przeciwnie, ogląda się go z dużą przyjemnością. Zaletą obrazu jest również ciekawe połączenie horroru z science fiction. Nigdy bym nie przypuszczał, że taka hybryda gatunkowa może się udać. Zestawienie nawiedzonego domu i typowych elementów straszących z UFO i pozaziemskimi istotami to główne clou programu. Podczas seansu miałem wrażenie, jakbym oglądał miks leciwego "Ducha" w reżyserii Tobe'a Hoopera z "Czwartym stopniem", którego twórcą jest Olatunde Osunsanmi. Pomysł był genialny, lecz niestety nie został nawet w połowie wykorzystany. Szkoda, ponieważ produkcja to przede wszystkim kalka znanych obrazów grozy, w której powielonych, wytartych klisz sporo, a schemat goni schemat. Jednakże twórcy pomimo kopiowania sprawdzonych wzorców potrafili je odpowiednio wykorzystać i stworzyć solidny oraz porządnie wykonany film. Trzeba też przyznać, że scenarzyści mieli kilka trafionych pomysłów inscenizacyjnych - czego przykładem jest samo zakończenie.

W "Dark Skies" położono nacisk przede wszystkim na historię. Mało tutaj przerażających scen (był to zapewne zabieg celowy mający zwiększyć efekt grozy, jednak powielenie schematów poniekąd zepsuło ostateczny odbiór produkcji), a o wystraszeniu się, nie ma nawet mowy. Dzieło zapewni dreszczyk emocji jedynie mniej zaprawionym w gatunku kinomanom. Brak grozy produkcja nadrabia intrygującym klimatem, towarzyszącym nam już od początku filmu. Stylistyka zaczerpnięta z najlepszych obrazów o pozaziemskich stworzeniach (specyficzne oświetlenie pomieszczeń, wykorzystanie efektu światłocienia), tajemnicza, wzbudzająca niepokój muzyka, tworzą naprawdę ciekawą atmosferę, która jest dużą zaletą produkcji. Na pochwałę zasługuje również fakt, że twórcy zrezygnowali z taniego efekciarstwa. Może przez to film traci na widowiskowości, jednak nie jest tandetny, zaś reżyser nie naraził siebie i swojej produkcji na śmieszność. 

Aktorstwo wypadło poprawnie. Nie możemy tutaj niczego zarzucić. Na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim Keri Russell i Dakota Goyo. Oboje zagrali na przyzwoitym poziomie. To właśnie na wykreowanych przez tę dwójkę bohaterach skupia się cały film. Zjawiskowa Keri Russell bezproblemowo poradziła sobie z rolą troskliwej, ufającej swoim dzieciom matki, która gotowa jest  narazić swoje życie w obronie rodziny. Dakota Goyo jako wyalienowany z otoczenia, zamknięty w sobie chłopak, wypadł bardzo przekonująco. Myślę, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Reszta obsady stanowiła tło.

Niestety pomimo wymienionych zalet "Dark skies" to tylko przyzwoity obraz z niezłym pomysłem. Zabrakło pieniędzy, oryginalności i sprawniejszej reżyserii. Momentami dzieło wygląda zbyt amatorsko, nieprofesjonalnie, jednak warto dać mu szansę. Z pewnością to obraz lepszy niż tuziny innych, znacznie popularniejszych i bardziej komercyjnych filmów grozy, jakie ostatnio gościły na wielkim ekranie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones