Recenzja filmu

Nagi pocałunek (1964)
Samuel Fuller
Virginia Grey
Michael Dante

Czarny moralitet

Film Samuela Fullera spełnia wszelkie wymogi dobrego kina. Mamy tutaj pełnokrwiste charaktery, uwikłane w życiowe dylematy, motyw odkupienia, zbrodni, negliżu społecznego i nastrojową muzykę.
Ponoć podróże kształcą, a filmowe chyba bardziej. W końcu za pomocą pilota czy też myszki swobodnie decydujemy o kierunku naszych wojaży. Zazwyczaj wybieramy sprawdzone oferty z  wytartymi ścieżkami, czyli uznanych twórców i wielkie gwiazdy. Czasem jednak natrafić można na zapomniane filmy-perełki. Czy jednak  taką okazał się niskobudżetowy obraz "The Naked Kiss" z 1964 roku?

Już pierwsze kadry filmu Samuela Fullera przypominają, że to obraz nakręcony w innej, nienoirowej dekadzie. Charakterystyczny saksofonowy motyw na myśl przywodzi sentymentalne chwile spędzone w jazzowym, klimatycznym klubie, zanurzonym w papierosowym dymie i aromacie przelewających się trunków. Nie musisz w nim być, aby chłonąć atmosferę filmowych wydarzeń, aby przeczuć, że wraz z pierwszymi dźwiękami na ekranie pojawi się kluczowa postać. Jest nią, otoczona niezwykłym nimbem, Kelly (bezbłędna Constance Towers). Napotkanemu stróżowi prawa, Griffowi (Anthony Eisley), przedstawia się jako sprzedawczyni. Wkrótce okazują się jednak, że w rzeczywistości jest prostytutką, uciekającą przed byłym sutenerem. Kobieta szuka akceptacji i miłości w nowym otoczeniu, ale przewrotny los wystawia ją na kolejną brutalną próbę.

Nie trzeba być mistrzem dedukcji, żeby przewidzieć pewien bieg fabularnych wypadków. Jednak nie przeszkadza to w seansie, bo tempo jest żywe, a całość pozbawiona niepotrzebnych ozdobników. Dodatkowo scenariusz potrafi zaskoczyć nietuzinkowym obrotem wydarzeń.

Reżyser eksploatuje wątek prostytucji i wszelkich konsekwencji z nią związanych, a dodatkowo demaskuje snobizm i małomiasteczkowość. Czerpie z gatunku noir i dodaje wiele od siebie. Lata 60. były nieporównywalnie bardziej liberalne od wcześniejszych dekad i to też widać na filmie, który jest bardziej dosłowny, a przez to bliższy widzowi. Niby wszystko jest na miejscu, ale jednak inne. Więcej negliżu, obyczajowej pikanterii i ciekawszych dialogów. Dynamiki czy też napięcia dodaje praca kamery. Filmową rzeczywistość obserwujemy z różnych stron, także np. oczami bohaterów. Krótko mówiąc, obraz Samuela Fullera nie cierpi na niedostatki takiego klasyka jak np. "Wielki sen". Zestawienie tych dwu filmów mogłoby być nadużyciem, ale akurat w omawianym elemencie jest właściwe. 

"The Naked Kiss" trudno jednoznacznie określić jako noir, to właściwie bardziej melodramat, film społeczny. Najważniejsze, że pomimo 50 lat na karku wciąż jest aktualny. Zadziwiająco aktualny.

Film Samuela Fullera spełnia wszelkie wymogi dobrego kina. Mamy tutaj pełnokrwiste charaktery, uwikłane w życiowe dylematy, motyw odkupienia, zbrodni, negliżu społecznego  i nastrojową muzykę. Początkowo może sprawiać wrażenie powierzchownego, a ostatecznie pozytywnie zaskakuje widza i skłania do refleksji. Ode mnie mocne 8/10.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones