Recenzja filmu

Nie czas na łzy (1999)
Kimberly Peirce
Hilary Swank
Chloë Sevigny

Czas na łzy

Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce. Tak twierdził Terencjusz ponad dwa tysiące lat temu. Można by rzec, że to nic innego niż pleonazm. Jesteśmy ludźmi, żyjemy z ludźmi, razem
Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce. Tak twierdził Terencjusz ponad dwa tysiące lat temu. Można by rzec, że to nic innego niż pleonazm. Jesteśmy ludźmi, żyjemy z ludźmi, razem tworzymy dorobek ludzkości. Jednakże nasze społeczeństwo nie jest i nigdy nie było wspólnotą, od zarania dziejów istnieją podziały ze względu na pokrewieństwo, wiek czy płeć. Najbardziej oczywistym podziałem wydaje się być ten ostatni, choć jak pokazuje "Nie czas na łzy" nie wszystko musi być czarne albo białe, na świecie istnieją też inne barwy.
Teena Brandon, mieszkanka stanu Nebraska, stoi u progu dorosłego życia. Jednakże od rówieśniczek różni ją jedna istotna rzecz, wierzy, że jest mężczyzną. To przekonanie nie przyszło nagle, dojrzewało w niej od lat. Nie chce być kobietą, dlatego z pomocą swojego przyjaciela homoseksualisty przechodzi fizyczną przemianę. Ścina włosy, obwiązuje biust, a do majtek wkłada sztuczny członek. Nosi luźne koszule, porusza się jak chłopak, prowadzi seksistowskie rozmowy na temat kobiet z mężczyznami, pije piwo "po męsku", bije się nawet w obronie kobiety.  Przedstawia się jako Brandon, a marzy o tym, ażeby znaleźć sobie dziewczynę i móc zadowolić ją seksualnie. 

Brandon nie jest akceptowany przez swoje najbliższe otoczenie. Matka wysłała go na leczenie do szpitala psychiatrycznego, oprócz tego wszedł w konflikt z prawem. Niejednokrotnie słyszy, że jest lesbijką i powinien się wreszcie do tego przyznać. Jednak Brandon wie, kim jest lub przynajmniej kim chciałby być. Kiedy poznaje paczkę wyzwolonych młodych ludzi, niezwykle chce im się przypodobać. Cały czas jest facetem i nie przyznaje się do swojej prawdziwej płci. Brandon znajduje upragniony, jednakże ulotny, spokój, a także znajduje sobie dziewczynę Lenę.

Przy takiego rodzaju filmach, jakim jest "Nie czas na łzy", trudno jest skupić się na warstwie technicznej, pracy reżysera czy niedoróbkach w scenariuszu. Jednakże tym, co jest głównym atutem filmu Kimberly Peirce jest gra Hilary Swank (Brandon), która została uhonorowana Oscarem za tę rolę. Zbudowała tę postać niemalże perfekcyjnie, zmieniła tembr głosu, ścięła włosy, nauczyła się poruszać "po męsku", ale pozostała w tym wszystkim naprawdę naturalna i przekonująca. Również Chloe Sevigny nie zawiodła w roli Leny, a razem ze Swank stworzyła wyśmienity duet.

Fabuła filmu oscyluje głównie wokół romansu Leny i Brandona, "Nie czas na łzy" nie stroni od erotycznych, momentami obrzydliwych scen. Z pewnością nie jest to film dla widzów o słabych nerwach. Wraz z rozwojem akcji sekrety Brandona zaczynają wychodzić na jaw, a jego błoga przygoda zaczyna powoli się kończyć. Film inspirowany jest prawdziwą historią Teeny Brandon, toteż zakończenie nie jest tutaj kluczowe. 

"Nie czas na łzy" różni się od większości filmów poruszających tematykę tego typu (mam na myśli m.in. "Dziewczynę z portretu" Toma Hoopera,  "Witaj w klubie" Jean-Marca Vallée'a czy "Wszystko o mojej matce" Pedro Almodovara) tym, że rzeczywiście jest w stanie zmienić sposób patrzenia widza na transseksualistów. Film Peirce przedstawia tragiczną historię człowieka zagubionego, rozdartego, przeżywającego kryzys tożsamości płciowej. Mnie osobiście po seansie pojawiło się w głowie pytanie: czym właściwie jest seksualność? To pojęcie było definiowane jednokrotnie przez Freuda i jemu podobnych. Ale czy odpowiedź jest jasna? Kim jest człowiek, żeby osądzać, jakiej płci był Brandon? Psychologowie definiują kilka rodzajów płciowości, a fizyczna jest tylko jedną z nich. Trudno zamknąć rozważania, jakie powstały po "Nie czas na łzy", w jednej konkluzji. Osobiście uważam, że nadszedł czas na łzy. Łzy nierozumianych oraz zagubionych, ale także łzy osądzających i tych, którzy takim historiom, jak historia Brandona, tylko się przypatrują. Popłaczmy sobie trochę, nasz świat potrzebuje oczyszczenia.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones