Recenzja filmu

Nieodebrane połączenie (2008)
Eric Valette
Shannyn Sossamon
Edward Burns

Egzorcyzmy Sony Ericssona

Ostatnimi czasy miałem szczęście przy wyborze filmu, na który udawałem się do kina. Po każdym z seansów wychodziłem niezmiernie zadowolony – wzruszony, rozbawiony lub przestraszony, w zależności
Ostatnimi czasy miałem szczęście przy wyborze filmu, na który udawałem się do kina. Po każdym z seansów wychodziłem niezmiernie zadowolony – wzruszony, rozbawiony lub przestraszony, w zależności od gatunku filmowego, jaki przyszło mi zgłębiać. Wybierając "Nieodebrane połączenie" Erica Vallette'a, byłem świadomy ryzyka, iż moja szczęśliwa passa zostanie przerwana. Niemniej jednak miałem nadzieję, że pomimo banalności i odtwórczości obrazu, na jakie to byłem nastawiony, zostanę przynajmniej przestraszony, choćby to w sposób najbardziej prymitywny. Niestety tak się nie stało… Rekompensatą tego może być jednak scena, która była dla mnie jedną z bardziej zabawnych, z jakimi spotkałem się ostatnimi czasy w kinie. Czy to było zamierzone (w co raczej wątpię), czy też nie, fragment z odprawianiem egzorcyzmów powinien znaleźć miejsce w annałach sztuki komediowej… Poza tym nie ma w tym filmie niczego – logiki, grozy, porządnej ścieżki dźwiękowej, czy też efektownych obrazów. Mamy kalkę z wielu horrorów japońskich, czego to można było się spodziewać, lecz jest ona dosyć mierna. "Nieodebrane połączenie" klasyfikuje się o klasę niżej od "Ringu", który to jest dla mnie jednym z bardziej udanych przedsięwzięć w tej konwencji. Po cichu liczyłem na to, że "Nieodebrane połączenie" będzie przynajmniej starało się utrzymać poziom wspomnianego powyżej horroru, który, tak a propos, też nie jest wielkim dziełem kina grozy. Tak się jednak nie stało. W utworze Erica Valette’a nie czuć grozy, przysłaniającej nieścisłości przyczynowo-skutkowej, które to towarzyszą przytłaczającej większości horrorów. W takiego typu filmach logika na ogół bywa wystawiana na ciężką próbę, której zazwyczaj nie daje rady. W recenzowanym przeze mnie horrorze przegrała ona z kretesem. Dlaczego musiał zginąć biedny kotek z początku filmu? Takie o to i inne równie "trudne" pytania można sobie zadawać po seansie. Kiepska jakość filmu nie wynikała według mnie z samego pomysłu. Bohaterowie filmu otrzymują wiadomość o nieodebranym połączeniu z przyszłości, z chwili tuż przed ich tragiczną śmiercią. Tworzy się łańcuszek pociągający za sobą coraz więcej niewyjaśnionych zgonów… Wydaje się, że to ujmująca koncepcja na przerażający, efektowny horror. Dlaczego taki nie powstał? Nagany należą się większości osób biorących udział w tym przedsięwzięciu, najmniejsze jednak aktorom, którzy nie byli w stanie uratować tak marnie pod względem przede wszystkim scenariusza i reżyserii, przygotowanemu filmowi. Jeżeli już zarezerwować bilet na "Nieodebrane połączenie", to tylko po to, aby pójść do kina, a nie na film, bo na takich filmach zawsze trzeba sobie znaleźć inne zajęcie. PS. Tytuł nie stanowi kryptoreklamy, może tam się znajdować Nokia Siemens, bądź dowolna inna marka telefonu komórkowego:)
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie od dziś wiadomo, że Hollywood ma hopla na punkcie remake'ów azjatyckich horrorów. A obecnie nawet i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones