Recenzja filmu

Nine Lives of a Wet Pussy (1976)
Abel Ferrara
Pauline LaMonde
Dominique Santos

Różowa landrynka

"Nine Lives of a Wet Pussy" to pełnometrażowy debiut Abla Ferrary. Sam reżyser dosyć niechętnie przyznaje się do tego dokonania i w zasadzie trudno mu się dziwić. Ten debiut jest bowiem regularną
"Nine Lives of a Wet Pussy" to pełnometrażowy debiut Abla Ferrary. Sam reżyser dosyć niechętnie przyznaje się do tego dokonania i w zasadzie trudno mu się dziwić. Ten debiut jest bowiem regularną produkcją spod znaku "3 razy X". Co więcej, jest to nie tylko film porno. Jest to dosyć nieciekawy film porno.

Fabuła w tym przypadku sprowadza się do ciągu luźno powiązanych ze sobą scenek, w których pierwsze skrzypce gra pewna dziarska Cyganka o nawykach zaprzysiężonej nimfomanki. Zapisy jej uciech są prezentowane dosyć obszernie, a nad wszystkim góruje osoba wróżącej z kart tarota narratorki. Ona nie ma najwyraźniej aż takiego wzięcia jak główna bohaterka opowieści, więc pozostaje jej tylko masturbacja...

Ten krótki zarys akcji sugerować mógłby, że w całej historii jest jakiś nikły sens. Jest to jednak wrażenie mylne. Liczą się tylko liczne sceny penetracji i miłości francuskiej, reszta to tylko pretekst. Nie byłoby to może tak drażniące, w końcu praktycznie każda produkcja porno odznacza się podobną strukturą, gdyby nie fakt, że całość zrealizowana została w toporny sposób, który przy odrobinie dobrych chęci ze strony widza może zostać uznany za artystowskie zadęcie. Sekwencje pornograficzne niby pokazują wszystko, ale robią to w sposób daleki od atrakcyjności. Z klimatu, jaki panuje na ekranie, można by wnioskować, że mamy do czynienia z dziełem poważnym, ale wystarczy choćby wsłuchać się w cieniutkie linie dialogowe, by nabrać przekonania, że to jeden wielki żart. Cóż, widać Ferrara nie był zbytnio zapalony do swojego projektu.

"9 Lives" to filmowe dziwadło. Nie zadowoli zapewne miłośników kina "tylko dla dorosłych", nawet tych zakochanych w owłosionych produkcjach z lat 70-tych. Nijak też nie nadaje się do spożycia dla przeintelektualizowanych miłośników awangardy. Swoich odbiorców znaleźć może jedynie u najbardziej zagorzałych entuzjastów twórczości nowojorskiego reżysera, którzy ciekawi będą jego specyficznych początków. I tu ciekawostka: sam twórca "Złego porucznika" pojawia się tu w epizodzie bogobojnego męża, który pada ofiarą kazirodczego gwałtu dokonanego przez własne córki. Niestety, w łóżku zastępował go już dubler...
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Abel Ferrara jest niezwykle cenionym twórcą współczesnego kina. Wprowadza do niego specyficzny charakter,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones