Recenzja filmu

Och, Karol (1985)
Roman Załuski
Ewa Sałacka
Jan Piechociński

Oj, Karol

Polska kinematografia to w dużej mierze komedie. Kręcono je zarówno w czasach socjalizmu jak i obecnie. I właśnie jedną z tych pierwszych miałem okazję niedawno obejrzeć. Mowa tu o "Och, Karol",
Polska kinematografia to w dużej mierze komedie. Kręcono je zarówno w czasach socjalizmu jak i obecnie. I właśnie jedną z tych pierwszych miałem okazję niedawno obejrzeć.

Mowa tu o "Och, Karol", w której tytułowy bohater uwielbiany z wzajemnością przez kobiety pewnego dnia zastaje w domu żonę oraz wszystkie kochanki. Kończy się to wszystko ucieczką jak najdalej przed paniami. Cóż, pomysł w dzisiejszych czasach nie powala oryginalnością, ale może w 1987, kiedy powstawał film było to coś nowego. Sama sytuacja nie jest w żaden sposób zabawy, a komizm opiera się raczej na pojedynczych scenach. Te rzeczywiście raz bawią, raz nie bardzo, inne z kolei są bardzo nie zrozumiałe. Np. nie wiem dlaczego facet, który ma w domu pięć kobiet, które mu gotują, pieką, sprzątają nie robiąc przy tym awantur miałby mieć tego wszystkiego dość. Równie niepojęte jest dla mnie dopuszczenie do takiej sytuacji przez żonę. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że nie o to chodzi w tej komedii, by zastanawiać się nad logiką tylko oglądać i śmiać się. Niestety w związku z tym, że sytuacje są co najwyżej średnio zabawne, humor nie jest specjalnie wyszukany, a sam film pozbawiony jest zabawnych dialogów ciężko znaleźć w historii coś co mogłoby nas szczególnie zainteresować.

Aktorsko też nie jest najlepiej. Właściwie każda z kobiet Karola jest taka sama. Po za wyglądem oczywiście. Czasami można się nawet pomylić która jest która. Czy to było celowym zamierzeniem nie wiem, wiem natomiast, że żadna z aktorek nie nadała swoim postaciom jakiegoś unikalnego charakteru. Z kolei główny bohater, za którym kobiety szaleją tak naprawdę niczym szczególnym się nie wyróżnia. Zasadnym wydaje się być pytanie co kobiety w nim widzą. I tutaj też można się zastanawiać czy może na tym ma polegać komizm. Jeśli tak do mnie to nie trafia. Najjaśniejszym punktem wydaje się Zdzisław Wardejn, który i tak niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Muzyka jest nijaka i niemal w każdej scenie taka sama. Sprawia wrażenie skomponowanej na odczepnego przez kogoś do tego nieodpowiedniego. Mamy też jedną powtarzającą się piosenkę. Albo kilka brzmiących tak samo, co mówi samo za siebie.

Technicznie film jest słaby. Mamy tutaj do czynienia z obrazem o słabej jakości i marnym montażu. Oczywiście nie oczekuję od filmu z tej epoki jakości HD, ale widziałem starsze filmy lepiej zrealizowane. Zastanawiam się ile wynosił budżet tego "dzieła".

Są komedie, które się nie starzeją. Jak widać, "Och, Karol" do nich nie należy. Być może to, co bawiło kiedyś (o ile to rzeczywiście kogoś bawiło), dziś już nie śmieszy. Kiepski pomysł, marne wykonanie. Film ratuje niewielka ilość zabawnych sytuacji, a to, że ma już swoje lata sprawia, że nie można od niego wymagać zbyt wiele.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones